Samorządy muszą być gotowe na wypłatę rekompensat mieszkańcom, których nieruchomości straciły na wartości z powodu inwestycji ingerujących w środowisko i ograniczających prawo do użytkowania. Mowa np. o lotniskach, które narażają mieszkańców na hałas.
Dobrą wiadomością dla włodarzy jest to, że okres, w którym można będzie zgłaszać swoje roszczenia, skróci się względem tego, co pierwotnie planowano. Zamiast pięciu wyniesie on trzy lata.
To główne zmiany przewidziane w projekcie nowelizacji ustawy – Prawo ochrony środowiska, który Senat skierował do Sejmu. Nowe prawo musi wejść w życie już 14 marca. Data ta wynika z wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 7 marca 2018 r. (sygn. akt K 2/170). TK uznał, że przewidziany w prawie dwuletni okres na zgłoszenie roszczeń jest za krótki i jako taki sprzeczny z konstytucją. Trybunał odroczył jednak utratę mocy tej niekonstytucyjnej regulacji o 12 miesięcy.
Obawy zażegnane?
Przygotowany przez senatorów projekt, który wychodzi naprzeciw temu orzeczeniu, wywołał duże poruszenie w środowisku samorządów. Związek Miast Polskich przekonywał, że proponowany kształt przepisów doprowadzi do lawiny zgłoszeń mieszkańców i będzie kosztował gminy miliony, jeśli nie miliardy złotych.
Skąd taki wniosek? W pierwotnych planach dopuszczone było bowiem dochodzenie roszczeń, które już wygasły. Co prawda możliwe byłoby to tylko przez trzy lata po wejściu w życie nowych przepisów. Zdaniem samorządowców i to by jednak wystarczyło, by rozłożyć budżety niektórych gmin na łopatki. Mieszkańcy mogliby bowiem domagać się roszczeń nawet do kilkunastu lat wstecz, a wszystkie te odszkodowania skumulowałyby się na krótki okres trzech lat. A przy braku wcześniejszego przygotowania gmin na taką kumulację, mogłoby to być dla nich nie do udźwignięcia.
Problem ten zauważyli też sami rządzący. Wiceminister infrastruktury Mikołaj Wild podał, że w przypadku samego tylko lotniska Chopina w Warszawie suma potencjalnych roszczeń okolicznych mieszkańców mogłaby wynieść nawet 90 mld zł. Dlatego też w trakcie prac senackich zdecydowano się przeciwdziałać takiemu scenariuszowi i usunąć sporny art. 2 projektu.
Wiceminister przychylił się też do drugiego postulatu ZMP, który apelował o zmiany w art. 1 projektowanej ustawy, czyli skrócenie okresu na wystąpienie z roszczeniem o wykupienie nieruchomości lub jej części, bądź o odszkodowanie za poniesioną szkodę w przypadku ograniczenia sposobu korzystania z nieruchomości w związku z ochroną środowiska z pięciu do trzech lat.
Co ważne, czas ten miałby być liczony od dnia wejścia w życie rozporządzenia lub aktu prawa miejscowego, powodującego ograniczenie sposobu korzystania z nieruchomości.
Mimo wypracowania korzystnych dla samorządów rozwiązań Marek Wójcik, ekspert ZMP, nie jest w pełni zadowolony. Zwraca uwagę, że kolejny już raz, przystosowując projekt do rozstrzygnięć TK, wprowadza się rozwiązania, których znów zgodność z konstytucją jest wątpliwa. – Nadal bowiem, pomimo zaproponowanych poprawek, projekt zmniejszy dochody samorządów – zauważa.
Niedoszłe „lex Kujda”
Projekt ustawy wywołał poruszenie nie tylko wśród samorządowców, ale odbił się również szerszym echem z powodu poprawki zgłoszonej podczas II czytania przez wicemarszałka Senatu Bogdana Borusewicza. Sam pomysłodawca ochrzcił swoją propozycję „lex Kujda”, bo – jak wyjaśnił – ma ona na celu doprecyzowanie przepisów dotyczących lustracji prezesów Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Dziś stosownych regulacji brakuje.
Wicemarszałek odniósł się tu do ostatniej medialnej wrzawy, która towarzyszyła byłemu już prezesowi NFOŚiGW Kazimierzowi Kujdzie. W zeszłym tygodniu, po publikacjach, w których wytknięto mu współpracę ze służbami bezpieczeństwa, złożył on rezygnację ze stanowiska.
Senatorowie nie przegłosowali jednak tej poprawki. Jak wyjaśnił przedstawiciel Biura Legislacyjnego, proponowana zmiana – mimo że dotyczyła procedowanej na posiedzeniu ustawy – Prawo ochrony środowiska – nie miała nic wspólnego z orzeczeniem Trybunału Konstytucyjnego, a inicjatywa ustawodawcza senatorów miała ten właśnie wyrok wykonać. Zgodnie z regulaminem wyższej izby parlamentu musiała zostać więc odrzucona.
Pomysłodawca zmiany, pod którą podpisało się w sumie 12 senatorów, nie składa jednak broni. Wicemarszałek Borusewicz przekazał dziennikarzom, że złożył stosowny projekt u marszałka Senatu, w innym trybie. Przekonywał też, że nie chodzi o obowiązkową lustrację konkretnej osoby (Kazimierz Kujda zapowiedział już, że wystąpi o autolustrację), tylko sam urząd prezesa NFOŚiGW i lepszy nadzór nad tym stanowiskiem. Szczególnie, że piastujący ten urząd dysponują ogromnym majątkiem. ©℗
2 lata wynosił dopuszczalny okres na zgłoszenie roszczenia, który TK uznał za krótki
3 lata zamiast 5 lat proponują teraz senatorowie (w porównaniu z pierwszą wersją projektu)