Gminy tworzą fundusze sołeckie, a rząd nie ma dość pieniędzy na refundację części finansowanych z nich wydatków
/>
Fundusze sołeckie to taka miniwersja budżetów obywatelskich. O przeznaczeniu części lokalnego budżetu na fundusz sołecki corocznie decydują gminy.
Jak informuje nas MSWiA, liczba sołectw, które zdecydowały się wyodrębnić taki fundusz, co roku rośnie. W 2014 r. było to niecałe 62 proc. wszystkich sołectw w kraju. W ubiegłym roku – już niemal 72 proc. Wabikiem jest to, że wydatki z nich są częściowo refundowane przez budżet państwa – do 20, 30 i 40 proc. kosztów. Największą refundację otrzymują gminy najuboższe, natomiast najmniejszą – gminy najbogatsze. Zasady ich działania reguluje Ustawa z dnia 21 lutego 2014 r. o funduszu sołeckim.
W związku z rosnącym zainteresowaniem gmin funduszem sołeckim rosną także coroczne wydatki budżetowe. W 2014 r. było to 68 mln zł, a w roku ubiegłym – 135,5 mln zł. Kwota ta będzie jeszcze rosła – w 2023 r. osiągnie 152,5 mln zł.
System finansowania funduszy już zaczyna jednak łapać zadyszkę. Z informacji uzyskanych w MSWiA wynika, że wpisane w ustawę limity zostały przekroczone już trzykrotnie. Pierwszy raz w 2015 r. (zwrot środków za rok 2014) – o 5,6 mln zł. Druga taka sytuacja miała miejsce w 2017 r., gdy limit przekroczono o 16 mln zł. W ubiegłym roku manko wyniosło już 19,6 mln zł. Dalej będzie już tylko gorzej. W tym roku nastąpi przekroczenie o ponad 55 mln zł, natomiast w 2020 r. o ponad 74 mln zł.
W efekcie MSWiA coraz częściej sięga po – także przewidziany ustawą – mechanizm korygujący. Polega on na tym, że przycina się maksymalne poziomy refundacji z budżetu państwa. I tak gminy, które powinny dostać 40-proc. refundację, otrzymają zwrot w wysokości 34,9 proc. Z kolei te, które powinny otrzymać 30-proc., dostaną 26,2 proc., a gminy otrzymujące 20 proc. – 17,4 proc. refundacji. W 2020 r. cięcia będą jeszcze bardziej dotkliwe – będzie to odpowiednio: 26,2 proc. (zamiast 40 proc.), 19,6 proc. (zamiast 30 proc.) oraz 13,1 proc. (zamiast 20 proc.).
MSWiA sugeruje, że ma związane ręce. „Zwiększenie limitu wydatków związanych z realizacją ustawy o funduszu sołeckim wymaga zmiany ustawy, a nie decyzji ministra finansów” – wyjaśnia resort.
Jeszcze w trakcie ostatniej kampanii wyborczej premier Mateusz Morawiecki obiecywał – w ramach tzw. samorządowej piątki – że rząd przeznaczy 300 mln zł, by wspierać gminy w promowaniu budżetów obywatelskich. – Chcemy, by to obowiązywało w mniejszych ośrodkach, ale też by gminy wiejskie miały swoje budżety obywatelskie – mówił szef rządu.
Część samorządowców wskazuje, że zamiast wymyślać koło od nowa, wystarczy tę kwotę przeznaczyć na już funkcjonujący mechanizm wsparcia funduszy sołeckich. Sami przedstawiciele kancelarii premiera wskazują w rozmowie z nami na fundusze sołeckie jako „rozwiązanie w zakresie dysponowania przez obywateli środkami budżetowymi”. Czy będą więc zmiany ustawowe? „Trwają prace nad przygotowaniem ostatecznych rozwiązań realizujących to zobowiązanie” – odpowiada enigmatycznie Centrum Informacyjne Rządu, gdy pytamy o realizację obietnicy wyborczej premiera.
– Nic się w tej sprawie nie dzieje, a przynajmniej my, samorządowcy, nic o tym nie wiemy – twierdzi Leszek Świętalski ze Związku Gmin Wiejskich RP. Jak wskazuje, frekwencja na zebraniach wiejskich to zazwyczaj jakieś 5 proc. lokalnej społeczności. – Tak więc decyzje o przeznaczeniu pieniędzy z funduszy sołeckich podejmuje zdecydowana mniejszość mieszkańców. Dlatego, chcąc wypromować „budżety obywatelskie” w mniejszych gminach, rząd powinien pomyśleć jeszcze o metodach partycypacji, np. umożliwić głosowanie elektroniczne za projektami. Dziś jest to niemożliwe, bo ustawa stanowi, że potrzebna jest uchwała zebrania wiejskiego. To anachroniczne rozwiązanie, które w dodatku w kwestii partycypacji społecznej stawia mniejsze gminy na gorszej pozycji niż duże miasta – dodaje Świętalski.
Uwagę na problem zadyszki funduszy sołeckich zwraca także opozycja sejmowa. Zdaniem polityków PO-KO rzeczywiste potrzeby w zakresie ustawowych limitów refundacji już teraz wynoszą 192 mln zł. To o ponad 53 mln zł więcej niż zakłada tegoroczny limit. Rzecz w tym, że poprzedni rząd sam przyczynił się do dzisiejszych problemów. W 2014 r. dotychczasowe progi refundacji wydatków w ramach funduszy sołeckich zwiększono o 10 pkt proc. (wcześniej wynosiły one 10, 20 i 30 proc.). To przyczyniło się do większego zainteresowania gmin tym mechanizmem (w 2009 r. było to 54 proc. gmin, teraz 73 proc.), a w konsekwencji – braku środków.