Niemal 29 mld zł – tyle eurofunduszy jest jeszcze do zagospodarowania w regionach, w których władzę właśnie przejął PiS, samodzielnie lub w koalicjach. O 9 mld zł więcej niż to, czym do końca tej perspektywy unijnej będą zarządzać regionalni politycy Platformy Obywatelskiej i jej sojuszników. Sprawdziliśmy, jak po ostatnich wyborach – a także powyborczych rozgrywkach koalicyjnych, które trwały kilka tygodni – realnie wygląda układ sił w województwach.
Pod uwagę braliśmy dwa czynniki: liczbę wyborców oraz pulę środków unijnych, która została jeszcze do wydania w regionach.
Dziennik Gazeta Prawna
Wyniki są dość zaskakujące. Bo choć na pierwszy rzut oka można mówić o remisie (po osiem województw dla PiS i opozycji), to biorąc pod uwagę przyjęte przez nas założenia, trzeba mówić o wyraźnej przewadze Prawa i Sprawiedliwości. W regionach, w których ta partia objęła władzę, mieszka ponad 15,8 mln wyborców (52,6 proc. uprawnionych do głosowania).
Z kolei w województwach rządzonych przez obóz anty-PiS żyje niecałe 14,3 mln osób (47,4 proc.). To pokazuje, że PiS poprzez władzę w sejmikach będzie wpływał na sytuację większej liczby Polaków niż PO i jej koalicjanci.
Różnicę widać jeszcze wyraźniej w kontekście środków unijnych. Na podstawie najnowszych danych Ministerstwa Inwestycji i Rozwoju obliczyliśmy, który obóz będzie miał do rozdysponowania więcej pieniędzy w ramach regionalnych programów operacyjnych. Tu zdecydowanie więcej do wydania będą miały regiony pod rządami PiS, gdzie do zakontraktowania jest jeszcze 28,9 mld zł środków z UE. W województwach Koalicji Obywatelskiej kwota ta wynosi niecałe 19,9 mld zł. Oczywiście trzeba wziąć poprawkę na to, które regiony i jak do tej pory radziły sobie z eurofunduszami. Średnio województwa zakontraktowały 64 proc. należnych im pieniędzy. Najgorzej jest w Kujawsko-Pomorskiem (54 proc.), a najlepiej – na Pomorzu (81 proc.).