Im więcej będzie bezzałogowych statków powietrznych, tym szybciej trzeba będzie uregulować zasady ich ruchu. Na terenach miejskich powinny się tym zająć władze lokalne.
Do tej pory o zawładnięciu przestrzenią powietrzną przez bezzałogowce dyskutowało się trochę jak o science fiction. A teraz już całkiem poważnie mówi się o powietrznych taksówkach. W Dubaju, eksperymentalnie, już takie latają. Planują je także w USA. U nas na razie jest skromniej. Drony są wykorzystywane do badania spalin z kominów, monitorowania sytuacji nadzwyczajnych, np. powodziowych, no i do wykonywania fotografii czy filmów. Jednak wiele wskazuje na to, że za jakiś czas mają one szansę zrewolucjonizować rynek usług w miastach.

Na początek trochę ułatwień

Ruch bezzałogowych statków powietrznych już jest w Polsce regulowany. Przede wszystkim przez rozporządzenie ministra transportu, budownictwa i gospodarki morskiej z 26 marca 2013 r. w sprawie wyłączenia zastosowania niektórych przepisów ustawy – Prawo lotnicze do niektórych rodzajów statków powietrznych oraz określenia warunków i wymagań dotyczących używania tych statków (t.j. Dz.U. z 2016 r. poz. 1993 ze zm.). Ale nawet stosunkowo niewielkie wykorzystanie dronów w Polsce wykazało, że przepisy wymagają zmian. Najbliższa nowelizacja rozporządzenia (która ukaże się być może jeszcze w tym lub przyszłym miesiącu) ma przynieść ułatwienia. – To, co dotyczy bezzałogowych statków znajdujących się w zasięgu wzroku operatora, trochę upraszczamy – mówi Paweł Szymański, dyrektor Departamentu Bezzałogowych Statków Powietrznych w Urzędzie Lotnictwa Cywilnego. – Do tej pory przepisy nie były do końca jasne, więc by móc zbliżyć się do budynku, trzeba było występować do prezesa ULC. Te kwestie zostały uproszczone także dla służb miejskich – dodaje Szymański. Dzięki temu nie będzie problemu, by ich urządzenie zawisło np. nad kontrolowanym kominem. Ale przygotowujący nowelizację rozporządzenia starają się też nadążyć za rozwojem techniki i wprowadzają przepisy umożliwiające loty statków sterowanych automatycznie. – Pod pewnymi warunkami możliwe będzie wykonywanie lotów poza zasięgiem widoczności wzrokowej operatora (określanych jako BVLOS) – wyjaśnia Paweł Szymański. – Do tej pory praktycznie nie było to dopuszczalne. I to też jest ważna wiadomość dla samorządów czy instytucji państwowych. Bo pozwoli np. na sprawdzenie, co się dzieje na wysypisku śmieci, na którym wybuchł pożar, czy na sprawdzenie obiektu, do którego wejście czy dojście jest utrudnione. ‒ Wszystkie te regulacje znajdą się w krajowym rozporządzeniu i wiele wskazuje na to, że wyprzedzą zmiany przygotowywane właśnie przez Unię Europejską. – To nowatorskie podejście. Jesteśmy w europejskimi pionierami, dopuścimy takie loty, choć zdajemy sobie sprawę, że to będzie dopiero początek – zastrzega Paweł Szymański. I dodaje, że przepisy unijne powinny się pojawić się w ciągu kilku miesięcy. Najpewniej w pierwszych miesiącach 2019 r.

Miejscowe regulacje

W projekcie nowelizacji rozporządzenia jest mowa, że prowadzone przez bezzałogowce działania poza zasięgiem wzroku mają być podejmowane w uzgodnieniu z władzami miast – zwraca uwagę przedstawiciel ULC. Dlaczego? Bo one najlepiej znają swój teren. A właśnie teren zabudowany będzie dla usługodawców szczególnie atrakcyjny i tam będą chciały działać różnego rodzaju firmy. – Regulacje z rozporządzenia to dopiero początek – nie ma wątpliwości Paweł Szymański. – Potrzebne będą szczegółowe wytyczne, nad którymi ULC pracuje. Jednak, jak sprawdziliśmy, dla wielu miast temat jest zupełnie nowy (więcej sonda).
Z pomocą przyjść im może Komisja Europejska, która w 2016 r. uruchomiła inicjatywę U-space. To plan zarządzania ruchem dronów w miastach na wysokości do 150 m poza zasięgiem wzroku operatora. Pierwsze elementy tej inicjatywy mają zacząć funkcjonować na europejskim rynku już w przyszłym roku. Docelowo U-space ma umożliwić bezpieczne operacje dronami we wszystkich państwach członkowskich UE, zarówno w miastach, jak i poza nimi, na różnych wysokościach, niezależnie od wielkości statku.
W Polsce odpowiedziami na kluczowe pytania i wątpliwości, m.in. samorządów, ma się zająć Centralnoeuropejski Demonstrator Dronów (CEDD). Instytucja została powołana przez Urząd Lotnictwa Cywilnego, Polską Agencję Żeglugi Powietrznej i Górnośląsko-Zagłębiowską Metropolię (GZM). 12 października br. po podpisaniu porozumienia w Antwerpii CEDD stał się częścią Europejskiej Sieci Demonstratorów U-Space. – Będzie na swoim terenie testować drony – mówi Marcin Dziekański z biura metropolii. – Ten program posłuży nie tylko firmom, lecz także wszystkim samorządom. Chcemy, by dzięki niemu ich przedstawiciele dowiedzieli się, na jakich zasadach i komu wydawać pozwolenia na loty bezzałogowe, jak monitorować przestrzeń powietrzną, jak zarządzać lotami – dodaje ekspert od dronów. Jak wyjaśnia Dziekański, CEDD będzie testować, jakie rozwiązania są bezpieczne, w jaki sposób działają, będzie też proponować gminom rozwiązania legislacyjne, by mogły się na ekspansję dronów odpowiednio przygotować. – Program dla samorządów ogłosimy niebawem, jesteśmy w trakcie jego uszczegółowiania – zapowiada Dziekański.
O testowaniu dronów do różnych celów wspólnie z metropolią śląsko-zagłębiowską mówi też przedstawiciel ULC. – W pierwszej kolejności powinny one latać po pewnych ustalonych trasach. I trzeba się zastanowić, jak to będzie funkcjonowało. Będziemy ustalać, czy powinny latać np. nad ulicą, czy też nad rzeką, w jakich godzinach, w jakich warunkach atmosferycznych itp. Czy ten statek powinien lądować na dachu czy np. w parkomacie, bo i takie rozwiązania są już obecnie testowane – wyjaśnia Paweł Szymański. CEDD chce też wskazać samorządom, jak organizować przetargi na drony. Bo z tym gminy też mają problem. I zdarza się, że kupują urządzenia np. ze zbyt rozbudowanymi funkcjami, niepotrzebnymi w konkretnej działalności, a tym samym zbyt drogie.

Gdzie lądować

O usytuowanie w mieście lądowisk dla dronów już dziś pytają deweloperzy. Bo zdają sobie sprawę, że może to być dodatkowy atut przy sprzedaży czy wynajmie budynków. – Mogłyby one znajdować się np. na dachach budynków, choć niekoniecznie tylko tam. Z naszego punktu widzenia lądowisko musi być po prostu bezpieczne. – potwierdza Paweł Szymański. I dodaje, że kwestia lądowisk dla dronów też będzie określona w wytycznych. Być może powstaną specjalne parkomaty-kontenery, które automatycznie otwierają platformę do lądowania, następnie wciągają urządzenie do środka, a tam następuje automatycznie załadunek i rozładunek. W takim miejscu urządzenie mogłoby też przetrwać niekorzystne warunki atmosferyczne. Takie projekty są już przygotowywane. Także w Polsce. ©℗
Niebawem zastosujemy koncepcję U-space
Najważniejsze założenia:
  • zapewnienie śledzenia lotu na mapie i odbierania obrazu na żywo z Bezzałogowych Statków Powietrznych (BSP) w telefonie.
  • umożliwienie konkurencyjnego i opłacalnego świadczenia usług BSP niezależnie od godziny i pory roku.
  • udostępnienie elastycznego systemu, który będzie odpowiadał na zmiany w popycie, technologii i modelach biznesowych.
  • zagwarantowanie równego i sprawiedliwego dostępu do przestrzeni powietrznej dla wszystkich użytkowników BSP.
  • umożliwienie wykonywania dużej liczby lotów jednocześnie, w tym lotów autonomicznych pod nadzorem operatorów flot.
  • zapewnienie odpowiednich standardów bezpieczeństwa, przy jednoczesnym zminimalizowaniu wpływu na środowisko i z poszanowaniem prywatności obywateli. 

opinia eksperta

Trudne wyzwanie dla urbanistów

prof. dr hab. architekt Izabela Mironowicz Politechnika Gdańska / Dziennik Gazeta Prawna
Technologie przyszłości, w tym rozwój dronów, to dla urbanistów prawdziwe wyzwanie. Praktycznie go jeszcze nie podjęli. Nie tylko w Polsce, ale i szerzej, w Europie. Na żadnym z międzynarodowych forów, w których często uczestniczę, nie spotkałam się z tym problemem. Przede wszystkim dlatego, że nie jesteśmy w stanie przewidzieć kierunku rozwoju technologii. Nie tylko tego, do czego rzeczywiście będą w przyszłości służyły powietrzne statki bezzałogowe i jak szybki będzie ich rozwój, ale i tego, jaka np.będzie choćby rola samochodów już za 10 lat. Być może trzeba to będzie uregulować jak ruch drogowy. Choć może się też okazać, że za jakiś czas drony przestaną być potrzebne, bo znajdzie się inny środek przemieszczania. Dziś z trudem dajemy sobie radę z ustalaniem przepływów w dwóch wymiarach (czyli ruchu drogowego i kolejowego), a co dopiero mówić o trzecim, czyli w powietrzu. Obecnie drony można wykorzystywać np. do monitorowania ruchu lub ustawiania świateł, sprawdzania, czy prawidłowo działają oczyszczalnie ścieków. Jeśli ich rola wzrośnie, to większe będą też problemy z tym związane, również prawne. Należy przy tym wziąć pod uwagę specyfikę naszych regulacji, zgodnie z którymi prawo własności sięga od ziemi do nieba. Zaraz więc pojawi się kwestia użytkowania cudzej przestrzeni, np. wspólnot mieszkaniowych, spółdzielni itp. Czy właściciele domów jednorodzinnych będą życzyli sobie, by drony latały na niskich wysokościach nad ich posesjami? Raczej nie i trudno im się dziwić, bo to może być znaczące naruszenie prywatności. Podejrzewam, że będziemy działać reaktywnie, czyli dopiero wtedy, jak się coś zdarzy. Obawiałabym się też lotu dronów nad obiektami infrastruktury, np. elektrowniami, elektrociepłowniami, liniami wysokiego napięcia. Bo prawdopodobne stają się wówczas katastrofa czy pożar. Być może więc pierwszym zadaniem urbanistów miejskich w tym zakresie będzie określenie stref zamkniętych dla dronów, ustalenie, że np. absolutnie nie wolno im latać nad obiektami transformatorowymi, bo może tam oddziaływać silne pole elektromagnetyczne zaburzające urządzenia sterujące.
Sposoby wykorzystania bezzałogowców i regulowania ich działania
Gliwice
Zakup dronów odbywa się na warunkach ogólnego dostępu, bez jakiegokolwiek rejestru sprzedaży. Stąd trudno wskazać, ile jest ich użytkowanych w Gliwicach. Takiej informacji chyba nikt nie ma. Wprawdzie prowadzony jest rejestr wydanych przez ULC świadectw kwalifikacji, ale zapewne nie każdy właściciel lub użytkownik drona takie ma.
Jeśli zaś chodzi o miasto, to drona wykorzystuje Śląska Sieć Metropolitalna do monitorowania infrastruktury telekomunikacyjnej oraz pomocniczo do wizji lokalnych przed montażem kamer monitoringu. Planujemy zakup kolejnych urządzeń, a także zlecanie zewnętrznej firmie wykonania lotniczych fotografii cieków wodnych w przypadku zagrożenia powodziowego. Za pomocą drona lokalizowano również źródła niskiej emisji spalające śmieci.
W przypadku Gliwic istnieje realne zagrożenie kolizji z załogowymi statkami powietrznymi, jeśli nie przestrzega się wymaganych prawem przepisów i steruje urządzeniem bez wyobraźni. Mamy bowiem lotnisko, które służy nie tylko celom sportowym. Odbywa się tam mały ruch lotniczy, stacjonuje oddział Lotniczego Pogotowia Ratunkowego oraz regularnie ćwiczą skoki spadochronowe żołnierze wojsk powietrzno-desantowych. Dlatego w przypadku wykorzystywania dronów przez nasze podmioty każdorazowo sprawdzane są komunikaty umieszczane przez ULC w aplikacji mobilnej Dron Radar.
Choć drony mogą wznieść się (te ogólnie dostępne) na wysokość do 4 km i ważyć 25‒30 kg, w zależności od zainstalowanej aparatury, trudno nam sobie wyobrazić wpływ prawa miejscowego na regulacje prawne dotyczące korzystania z tych urządzeń oraz ich egzekwowanie.
Marek Jarzębowski, rzecznik prasowy prezydenta Gliwic
Katowice
Osoby i firmy prowadzące akcje z użyciem drona (np. zdjęcia i filmy lotnicze) zgłaszają to do wydziału zarządzania kryzysowego w Urzędzie Miasta. Podmiotami, które korzystają z tej drogi, są najczęściej firmy PR, media i policja. Miasto nie wydaje w tym zakresie żadnych zezwoleń ani nie tworzy zakazów, a zgłoszeń do WZK jest niewiele (w tym roku dosłownie kilka).
Jeśli zaś chodzi o katowicki samorząd, to korzysta on z dronów tylko przy kontrolach antysmogowych prowadzonych przez straż miejską. Umowa z firmą, która jest właścicielem tych statków, daje możliwość 15 dni lotów w sezonie grzewczym. Używane są dwa drony – jeden patrolujący i drugi, który bada jakość dymu. Miasto nie jest właścicielem ani jednego drona i nie korzysta z nich w żadnym innym celu. Obecnie nie ma planów na tworzenie własnej floty dronowej.
Obecnie w Katowicach nie są też prowadzone żadne prace nad wprowadzeniem prawa lokalnego obejmującego problematykę dronów. W przypadku wejścia prawa unijnego z pewnością taki aspekt zostanie przeanalizowany.
Krzysztof Kaczorowski, wydział komunikacji społecznej Urzędu Miasta Katowice
Toruń
Mamy jednego drona, który użytkuje straż miejska. Ma on jednostkę pomiarową służącą do wykonywania pomiarów czystości powietrza atmosferycznego.
W 2018 r. do prezydenta Torunia nie wpłynęły żadne wnioski o wyrażenie zgody na loty dronem nad miastem, dlatego też nie jesteśmy w stanie określić, ile dronów w użyciu w sektorze usługowym jest w Toruniu. Prezydent Miasta Torunia wydaje zgodę na lot statku bezzałogowego (drona) po spełnieniu warunków określonych w par. 7 ust. 2 rozporządzenia ministra infrastruktury z 11 czerwca 2010 r. w sprawie zakazów lub ograniczeń lotów na czas dłuższy niż 3 miesiące (Dz.U. z 2010 r. nr 106, poz. 678 ze zm.).
Anna Kulbicka-Tondel, rzecznik prasowa prezydenta Torunia
Mława
Nasz Urząd Miejski wykorzystuje jednego drona i obecnie nie planuje zakupu kolejnych. Miasto nie prowadzi rejestru dronów wykorzystywanych przez inne podmioty, w tym osoby prywatne. Jako że drony nie osiągają znacznych wysokości lotu, nie stwarzają one istotnego zagrożenia w przestrzeni powietrznej. W naszym mieście i jego okolicach drony są przeważnie wykorzystywane do wykonywania dokumentacji fotograficznej i filmowej podczas prywatnych uroczystości, m.in. ślubów i komunii. Miasto Mława wykorzystuje swojego drona do wykonywania fotografii i filmów podczas uroczystości miejskich.
Magdalena Grzywacz, rzecznik prasowa Urzędu Miasta Mława