Kolejki do głosowania i wysoka, sięgająca 51,3 proc. frekwencja . Wybory zakończone w niedzielę o godz. 21 były inne niż te sprzed czterech lat.
To będzie pierwsza pięcioletnia kadencja polskich samorządów. W jej trakcie trzeba dokończyć wydawanie pieniędzy z obecnej unijnej perspektywy i zaprogramować wydatki na kolejną. To oznacza, że wczorajszy wyborczy rywal znowu stanie się sąsiadem i kolegą z rady. Samorządów nie stać na stan permanentnej wojny, bo jej koszty dla mieszkańców mogą być zbyt wysokie. I to mimo tego, że zakończona wczoraj gorąca kampania oznacza też start politycznego maratonu, który zakończą wybory prezydenckie w 2020 r.
Wczorajsze głosowanie odbyło się bez większych zakłóceń, poza jednym poważnym problemem. Wielu Polaków odeszło od urn z kwitkiem, bo nie udało im się skutecznie dopisać do spisu wyborców drogą elektroniczną przez ePUAP.