Tylko co piąta kontrola Wód Polskich nie wykazała nieprawidłowości w kwestii zalegalizowania i zabezpieczenia pomostów lub nielegalnego grodzenia jezior.
Na 300 wizyt w terenie niezgodną z prawem działalność wykryto w 80 proc. przypadków – poinformował prezes Wód Polskich Przemysław Daca na ostatniej konferencji prasowej poświęconej podsumowaniu wniosków taryfowych.
Wody Polskie zapowiadały zintensyfikowanie kontroli w Krainie Wielkich Jezior jeszcze w połowie kwietnia, podczas posiedzenia sejmowej komisji środowiska. Była to odpowiedź na sygnały o wielu problemach związanych ze stosowaniem przepisów w praktyce. Chodziło m.in. o nagminne grodzenie dostępu do wody, którego dopuszczają się właściciele terenów nadbrzeżnych. Natomiast zgodnie z przepisami konieczne jest zachowanie minimum półtorametrowej odległości od linii brzegu. Niedozwolone jest również jakiekolwiek inne ograniczanie dostępu do jezior.
Tymczasem zdarza się, że ogrodzenia wchodzą ponad 2 metry w lustro wody, całkowicie uniemożliwiając przejście wzdłuż brzegu. – Takich przypadków są setki i będziemy starali się je wyeliminować – twierdzi Krzysztof Stachowski z Zarządu Zlewni w Giżycku.
Problemem wykrytym w trakcie kontroli okazuje się również nieuregulowany status wielu pomostów. W tym przypadku gra toczy się o pieniądze. Właściciele nielegalnych pomostów nie uiszczają bowiem stosownych opłat, które powinny zasilać budżet Wód Polskich i gmin.
Przemysław Daca wskazał na jeden z przykładów omijania prawa, z którym spotkali się jego pracownicy. – Wykorzystywano przymocowany do brzegu, pływający na beczkach pomost jako łódź, katamaran do połowu ryb. Był on intensywnie wykorzystywany w działalności gospodarczej. Tymczasem nie uiszczano za niego opłat – mówi.
Szef Wód Polskich zaznaczył też, że kontrolerzy nie uciekają się jeszcze do kar finansowych. Na razie tylko pouczają i wzywają ich do usunięcia nieprawidłowości. Podkreślił jednak, że taka wyrozumiałość urzędników nie będzie trwała wiecznie.
Dziś zgodnie z przepisami, jeżeli urządzenie wodne zostało wykonane m.in. bez wymaganego pozwolenia wodnoprawnego, jego właściciel może wystąpić z wnioskiem o legalizację urządzenia. – Po naszych wcześniejszych apelach na taki właśnie krok zdecydowało się ponad 50 właścicieli – wskazał Daca.
I przypomniał, że w przeciwnym razie, czyli jeżeli właściciel urządzenia nie wystąpi z wnioskiem o legalizację, Wody Polskie będą musiały nałożyć w drodze decyzji obowiązek likwidacji urządzenia, ustalając warunki i termin wykonania tego obowiązku.