W maju przedstawimy koncepcję nowych przepisów o zamówieniach publicznych – zapowiada Małgorzata Stręciwilk, prezes Urzędu Zamówień Publicznych.
Prace nad projektem ustawy (lub ustaw) są prowadzone przez UZP oraz Ministerstwo Przedsiębiorczości i Technologii. Początkowo zakładano, że trafi on do Sejmu w tym roku, ale już wiadomo, że tak się nie stanie.
– W maju przedstawimy koncepcję nowych przepisów, przy czym nie będzie to ostateczny projekt, tylko właśnie koncepcja, która będzie podlegać konsultacjom z szerokim gronem zainteresowanych – zapowiedziała Małgorzata Stręciwilk.
Projekt (lub projekty) ma trafić do Sejmu w 2019 r.
Deklaracja ta padła podczas konferencji zorganizowanej z okazji 20-lecia Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Konsultantów Zamówień Publicznych. Zaproszeni goście zastanawiali się nad przeszłością i przyszłością systemu zamówień publicznych.
Podzielić czy nie
Jedną z kluczowych decyzji, jakie będą musiały podjąć MPiT wraz z UZP, będzie ta o utrzymaniu jedności lub też podziale dotychczasowych regulacji. Zwolennicy utrzymania jednego aktu, który obejmuje zarówno udzielanie zamówień klasycznych, jak i sektorowych oraz związanych z obronnością, zwracają uwagę, że spora część przepisów jest wspólna dla każdego z tych reżimów. Argument ten nie wszystkich jednak przekonuje.
– Systematyka jednej ustawy, nawet jeśli napiszemy ją na nowo, wciąż będzie nieczytelna. Dlatego właśnie w prawie unijnym mamy trzy różne dyrektywy. W ich systematyce wszystko jest jasne – jeśli mamy zamówienia związane z obronnością, to sięgamy po dyrektywę obronną i to jej regulacje stosujemy – podkreśliła podczas konferencji OSKZP Elżbieta Gantowska, ekspert od zamówień publicznych w Polskiej Grupie Zbrojeniowej. Jej zdaniem część wspólna przepisów dla wszystkich trzech typów zamówień jest na tyle niejednoznaczna, że nie tylko nie pomaga w ich stosowaniu, ale wręcz utrudnia. Jako przykład wskazała wyłączenia spod przepisów ustawy. Zdarza się, że przy zamówieniach obronnych zamawiający sięgają po wyłączenia przewidziane dla zamówień klasycznych, bo mylą się im przepisy.
Wykonawcy uciekli
Doktor Andrzeli Gawrońskiej-Baran, radcy prawnego z kancelarii AGB, nie przekonują te dokumenty.
– Problemem nie jest połączenie w jednej ustawie przepisów dotyczących wszystkich rodzajów zamówień, ale to, że nie są dobrze przygotowane – przekonywała prawniczka.
Nowe przepisy powinny rozwiązywać największe problemy polskiego rynku zamówień publicznych. Tomasz Czajkowski, były wieloletni prezes UZP, a dzisiaj wiceprzewodniczący Rady Zamówień Publicznych jako, jeden z nich wskazał małą konkurencyjność. Średnia liczba ofert składanych w polskich przetargach w 2016 r. wyniosła 2,8. Tymczasem w 2000 r., kiedy rynek zamówień publicznych w Polsce dopiero raczkował, składano średnio 5,5 oferty na jeden przetarg.
– Odpowiedź na pytanie, co się stało, że wykonawcy uciekli z rynku zamówień publicznych i wolą szukać kontraktów na rynku komercyjnym, jest jednym z ważniejszych dzisiaj wyzwań – podkreślił Tomasz Czajkowski.
Innym problemem, który powinny rozwiązać nowe przepisy, jest powoływanie się na zasoby podmiotów trzecich. Firmy, które same nie mają doświadczenia, podpierają się cudzym.
Bez doświadczenia
– Choć ostatnio podjęto próby ucywilizowania tego procederu, to wciąż przedsiębiorca, który nie spełnia warunków, może wygrać przetarg i zdobyć publiczne zamówienie – zauważył Jerzy Pieróg, adwokat z kancelarii Pieróg & Partnerzy.
– W tej chwili jeden z moich klientów startuje w przetargu, w którym konkurent przedstawił oświadczenie zagranicznej firmy, która przekazuje mu swe doświadczenie. I nawet nie ukrywa, że nie zamierza uczestniczyć w realizacji zamówienia. To w jaki sposób, fizycznie, to doświadczenie ma zostać przekazane? – pytał retorycznie.