Doradcy i asystenci trafiają do miejskich spółek albo wygrywają konkursy na stanowiska urzędnicze. Nowe prawo, dzięki któremu mieli zniknąć z samorządów, będzie martwe.
Asystenci i doradcy w samorządach / Dziennik Gazeta Prawna



Ustawa z 15 września 2017 r. o zmianie ustawy o pracownikach samorządowych, która likwiduje gabinety polityczne w samorządach, czeka na podpis prezydenta. Nowelizacja ma wejść w życie po upływie 30 dni od jej ogłoszenia. Po tym terminie w ciągu dwóch tygodni z mocy prawa zostaną rozwiązane umowy o pracę z doradcami i asystentami (szacuje się, że jest ich około tysiąca). Z sondy DGP wynika jednak, że być może nie będzie ich z kim rozwiązywać.
Konkurs dla swoich
Samorządy już teraz puszczają oko do doradców i asystentów. – Mamy cztery takie osoby. Jeśli po wejściu w życie nowych przepisów będą chciały wziąć udział w naborach organizowanych przez urząd i pomyślnie przejdą rekrutację, mogą znaleźć u nas zatrudnienie – przekonuje Patryk Pulikowski z Urzędu Miasta w Olsztynie.
– W naszej ocenie wspomniana ustawa zaszkodzi samorządom. Stanowiska doradców i asystentów są stanowiskami merytorycznymi, a nie politycznymi. Osoby wspierające pracę włodarza są niezbędne do realizacji ogromu obowiązków, jakie ma prezydent wojewódzkiego miasta – dodaje.
Urząd Marszałkowski Województwa Podkarpackiego przyznaje, że doradcy i asystenci będą mogli ubiegać się w naborze o wolne stanowiska urzędnicze. Daniel Kozik z tego urzędu wylicza, że jeden z asystentów i jeden z doradców w ten sposób trafili już na listę płac. Podobnie jest w Opolu i Lublinie. Również asystent lubuskiego marszałka został zatrudniony na stanowisku urzędniczym, a doradca otrzymał posadę zastępcy prezydenta miasta. W Częstochowie doradca prezydenta został dyrektorem, podobnie stało się w urzędzie miasta w Bytomiu.
Z kolei jeden z pięciu doradców w urzędzie miasta w Krakowie rozpoczął przed kilkoma dniami pracę w zarządzie Krakowskiego Holdingu Komunalnego.
– W tej chwili inni doradcy jeszcze pozostają na swoich stanowiskach, nie ma ostatecznych decyzji, w jakiej formie będą z nami współpracować. Najbardziej prawdopodobnie jest zatrudnienie ich na stanowisku pełnomocników prezydenta – potwierdza Monika Chylaszek, rzecznik prasowy prezydenta miasta Krakowa. Zapewnia, że wcześniej te osoby będą musiały przejść procedurę konkursową.
Pozbywać się trzech doradców nie chce też małopolski marszałek województwa.
– Obecnie żadna ze stron nie wyklucza możliwości kontynuacji współpracy i korzystania z wiedzy i doświadczenia eksperckiego w innej formie, o ile taka wola powstanie u obu stron – zapewnia enigmatycznie Magdalena Pikulska z Urzędu Marszałkowskiego w Krakowie.
– Osoby pełniące funkcje doradców to osoby legitymujące się bardzo wysokimi kwalifikacjami, o wieloletnim doświadczeniu, eksperci w swoich dziedzinach, cieszący się autorytetem i uznaniem, których wiedza wykorzystywana jest w bieżącej działalności gminy. Z uwagi na praktyczną znajomość specyfiki działania konkretnych przestrzeni i branż stanowią ogromne i znaczące wsparcie merytoryczne dla prezydenta miasta – przekonuje Dariusz Sadowski z urzędu miasta w Szczecinie.
I dodaje, że ewentualną decyzję co do dalszej współpracy z nimi będzie podejmował prezydent.
Alicja Bittner z urzędu miasta w Gdańsku nie wie jeszcze, co stanie się z zatrudnianymi przez prezydenta doradcami, ale przyznaje, że ich brak będzie będzie miał wpływ na prawidłowe funkcjonowanie magistratu.
Doradca z firmy
Samorządy narzekają, że w nowej sytuacji prawnej będą zmuszone zlecać zadania doradcze na zewnątrz.
– W przypadku likwidacji stanowisk doradców zabraknie w urzędzie wsparcia dla marszałka, zarządu i komórek organizacyjnych w zakresie doradztwa, opiniowania planów, strategii, a także wsparcia we współdziałaniu i kontaktach z innymi organami oraz instytucjami – przyznaje Beata Górka, rzecznik prasowy marszałka województwa lubelskiego.
– Być może analizy albo badania problemowe będziemy musieli zlecać podmiotom zewnętrznym – dodaje.
Podobnie uważa Joanna Bobowska z Urzędu Miasta w Lublinie. Zdecydowana większość samorządowców przyznaje, że osoby, z którymi współpracują, nie są działaczami partyjnymi, ale świetnymi fachowcami.
Eksperci całą sytuacją są zdziwieni.
– Byłem przekonany, że po likwidacji gabinetów politycznych osoby zajmujące te stanowiska znikną z urzędów. A tu, jak widać, będą w nich pracować nadal. Przystąpią do wątpliwych konkursów, które zostaną prawdopodobnie ustawione bezpośrednio pod nie – oburza się dr Stefan Płażek, adiunkt z katedry samorządowej Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Według niego przepis likwidujący gabinety będzie więc martwy.
Podobnego zdania jest prof. Jolanta Itrich-Drabarek, dyrektor Centrum Studiów Samorządu Terytorialnego i Rozwoju Lokalnego Uniwersytetu Warszawskiego.
– Likwidacja gabinetów politycznych była błędem, bo te osoby, czy to na zleceniu, czy to na stanowisku urzędniczym, w dalszym ciągu będą współpracować z prezydentami miast lub marszałkami – przekonuje prof. Jolanta Itrich-Drabarek.
Jej zdaniem lepszym rozwiązaniem byłoby utworzenie gabinetów politycznych spośród pracowników już zatrudnionych w urzędzie.