Tak orzekł Sąd Najwyższy w sprawie, której początkiem był wywiad udzielony w październiku 2021 r. przez lekarkę jednemu z opiniotwórczych tygodników. Podzieliła się w nim swoimi wątpliwościami odnośnie do sposobów leczenia COVID-19.

„Śmiercionośne wytyczne” wywołały burzę

Lekarka, znana laryngolog, sugerowała w rozmowie, że terapia covidowa powinna opierać się na lekach przeciwwirusowych już we wczesnej fazie choroby, sprzeciwiała się również przyjętym wówczas procedurom medycznym leczenia tej choroby. W wywiadzie padło m.in. zdanie, które zaprowadziło panią doktor przed oblicze sądu lekarskiego, a później SN. Stwierdziła bowiem, że „w majestacie prawa nasza grupa zawodowa polskich lekarzy, z powodu śmiercionośnych wytycznych dotyczących terapii pierwszej fazy, zaniechania badania i leczenia, skazała na śmierć kilkadziesiąt tysięcy Polaków”. Tę frazę tygodnik wyróżnił w tytule i wstępie do wywiadu.

Nagana dla lekarza

Słowa te wywołały skandal i spowodowały reakcję rzecznika dyscyplinarnego, który zarzucił lekarce naruszenie kodeksu etyki lekarskiej poprzez przekroczenie granic dozwolonej krytyki. Artykuł 52 kodeksu stanowi bowiem, że lekarz powinien zachować szczególną ostrożność w formułowaniu opinii o działalności zawodowej innego lekarza, w szczególności nie powinien publicznie dyskredytować go w jakikolwiek sposób.

Zarówno sąd okręgowy, jak i Naczelny Sąd Lekarski nie miały wątpliwości – taka wypowiedź zasługiwała ich zdaniem na karę. Lekarka otrzymała naganę. Obrona skierowała do SN kasację, argumentując, że tego rodzaju wypowiedzi są uzasadnione interesem społecznym, a ponadto nie można lekarzy „kneblować”, nie pozwalając im na wypowiedzi krytyczne odnośnie do terapii, zwłaszcza gdy chodzi o leczenie choroby wywołującej światową pandemię. Rzecznik odpowiedzialności zawodowej podnosił z kolei, że taka forma krytyki kolegów i koleżanek po fachu jest niedopuszczalna, a dyskusje co do formuły terapii powinny być prowadzone w prasie fachowej, a nie w formie wywiadów czy publicystyki.

Przekroczone granice krytyki

SN kasację obrony oddalił jako oczywiście bezzasadną. W uzasadnieniu odniósł się bezpośrednio do wypowiedzi ukaranej lekarki.

– Nie ma żadnych przeszkód, aby lekarz mógł w przestrzeni publicznej podnosić krytykę określonych metod leczenia, zwłaszcza w sytuacji gdy mamy do czynienia ze zjawiskami medycznymi dotyczącymi całego społeczeństwa, które jest żywotnie zainteresowane tokiem leczenia określonej choroby – wskazał sędzia sprawozdawca Marek Dobrowolski.

Jak stwierdził, trafność krytyki nie ma tu znaczenia. Debata, też lekarska, jest jak najbardziej dopuszczalna, również w mass mediach, a nie tylko w specjalistycznych periodykach.

– Tylko że – jak prawidłowo uznały sądy lekarskie i skład orzekający SN – granice tej krytyki przekroczono. I nie jest to kwestia intencji obwinionej, lecz treści jej wypowiedzi – wskazał sędzia sprawozdawca.

– To jest kwestia graniczna, sformułowanie wypowiedzi musi być takie, aby nie powodowało niepożądanych reakcji otoczenia. Można swoje opinie wyrażać także w prasie czy w innych mediach, ale tu chodzi o dobór słów, określeń – stwierdził sędzia przewodniczący Wiesław Kozielewicz.

Jak dodał, obwiniona mogła swoje opinie wyrażać i mogła być przekonana do takiego, a nie innego sposobu leczenia.

– Ale ten fragment wypowiedzi, jej treść i dobór słów oraz rozłożenie akcentów słusznie zostały ocenione przez sądy lekarskie jako przekraczające granice dopuszczalnej krytyki. Zaś dobra opinia o lekarzu, jego doświadczeniu zawodowym nie ma tu znaczenia, gdyż ocena sądów nie dotyczyła tej kwestii, ale wspomnianej wypowiedzi – dodał w konkluzji sędzia przewodniczący, zamykając rozprawę. ©℗