Skład orzekający Sądu Najwyższego zdecydował o przekazaniu sprawy do ponownego rozpatrzenia przez sąd apelacyjny. Przypomnijmy, ojciec dwóch synów pozwał Skarb Państwa, a dokładnie resort edukacji, o wypłatę 2 mln zł odszkodowania (pisaliśmy o tym: „Rodzice żądają milionów za reformę oświaty. Powód? Przeciążenie nauką”, DGP nr 242/2025). Mimo że sprawa ciągnie się już od kilku lat, to na jej finał trzeba jeszcze poczekać. W ocenie SN w niniejszej sprawie sądy I i II instancji nie poczyniły żadnych ustaleń faktycznych w tym zakresie. SN zaznaczył, że nie przesądza o zasadności bądź też jej braku pozwu o wypłatę żądanego odszkodowania. Przyznał również, że przesłuchanie uczniów jest konieczne, aby ocenić, o co w niniejszej sprawie chodzi. SN stwierdził, że powodowie nie przedstawili odpowiednich dowodów. Zarzucili reformie edukacji z 2017 r., że ograniczyła uczniom możliwość swobodnego wyboru szkoły średniej przez niezapewnienie dostatecznej ilości wolnych miejsc z uwagi na kumulację roczników (z gimnazjów i ośmioklasowych podstawówek).
Ojciec, który zainicjował pozew, przyznał, że ostatecznie jego synowie dostali się do wybranego liceum. Zaznaczył jednak, że przez dwa lata było to okupione dużym stresem i dodatkową nauką w domu połączoną z pozbawieniem ich czasu wolnego. Dodatkowo zaznaczył, że to, co było przerabiane z uczniami w trzyletnim gimnazjum, jego dzieci musiały opanować w ciągu dwóch lat w szkole podstawowej w klasach siódmej i ósmej.
W trakcie rozpatrywania sprawy podniesiona została również kwestia zgodności reformy oświaty z konstytucją. Pełnomocnik powoda wyjaśnił, że nie zdecydował się przed wniesieniem pozwu na skierowanie sprawy do Trybunału Konstytucyjnego w celu zbadania zgodności przepisów wprowadzających reformę z ustawą zasadniczą. W jego ocenie sędziowie sympatyzujący z ówczesną władzą najprawdopodobniej wydaliby wyrok o zgodności przepisów z konstytucją. W efekcie w ten sposób rodzice zamknęliby sobie drogę procesową prowadzącą do domagania się odszkodowania.
Te argumenty nie przekonały sądu II instancji, który wskazał, że kodeks cywilny przewiduje możliwość domagania się zadośćuczynienia za szkody wyrządzone przez akt normatywny – także ustawę – ale zgodnie z art. 417[1] k.c., aby takie powództwo było skuteczne, musi najpierw zostać orzeczona niezgodność przepisów danej ustawy czy rozporządzenia z konstytucją. To zaś władny jest ustalić tylko Trybunał Konstytucyjny. W tej sytuacji sąd II instancji nie przeprowadził też postępowania dowodowego, którego domagali się przedstawiciele ustawowi dwóch braci – powodów.
Z tego m.in. powodu Sąd Najwyższy wznowił wczoraj postępowanie, bo poprzednią rozprawę odroczył z uwagi na oczekiwanie wydania orzeczenia przez Trybunał Sprawiedliwości UE, które zostało wydane 18 grudnia 2025 r. Ten uznał, że TK w Polsce nie spełnia znamion sądu.
Z kolei przedstawiciel Skarbu Państwa przekonywał, że wyrok TSUE nie jest zaskoczeniem, a także nie ma większego wpływu na rozpatrywaną sprawę, bo przecież strona przeciwna nie przedstawiła żadnych dowodów na to, że rzekomo poszkodowani uczniowie mają prawo domagać się stosownego odszkodowania.
Orzecznictwo Wyrok z 22 grudnia 2025 r. Sądu Najwyższego, sygn. akt II CSKP 438/23