Wszystko jednak wskazuje na to, że spotkanie nie będzie należeć do spokojnych. Bo samorządowcom zależy na monitorowaniu nie tylko tego, jak poszczególne jednostki będą wdrażać reformę, ale także działań rządu i ewentualnych negatywnych skutków zmian dla lokalnych budżetów. Eksperci zwracają też uwagę, że już teraz mają mnóstwo niejasności technicznych i interpretacyjnych związanych z wygaszaniem gimnazjów, a nie wszystkie kuratoria jednakowo spieszą samorządom z pomocą.
Potrzebne analizy, platforma, a może i aplikacja
Paweł Tomczak, dyrektor biura Związku Gmin Wiejskich RP, broni inicjatywy i twierdzi, że niedługo będzie o niej głośniej. – Zbliża się 14 lutego, a to termin na dyskusje w zespole edukacji kultury i sportu przy Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu. Mamy sygnały z wielu gmin, że jest pełno niejasności i pytań, jak prowadzić reformę w lokalnych realiach. Natomiast do MEN i kuratoriów trudno się przebić z pytaniami. My te pytania kolekcjonujemy i zbieramy blokowo. Chcemy stworzyć specjalną platformę składającą się z liderów, którzy radzą sobie z problemami, a niedługo mogą okazać się ekspertami – wyjaśnia Paweł Tomczak. – Wszystkie pytania, które spływają do nas masowo z całej Polski, mamy zamiar wkrótce przedstawić na szerszym forum. Żeby usprawnić wymianę doświadczeń oraz przyjmowanie zapytań, myślimy też o postawieniu na naszej stronie korporacyjnej specjalnej aplikacji. Czas pokaże, czy poradzimy sobie z reformą. To będzie dłuższy proces – mówi Tomczak.
Idei obserwowania, w jaki sposób będzie wdrażana reforma, broni też jej pomysłodawca, dyrektor biura Związku Miast Polskich Andrzej Porawski. – Monitoring jest czymś pożądanym. Ma polegać na mierzeniu i gromadzeniu danych oraz ich analizowaniu, zatem wyciąganiu wniosków. Z jednej strony zamierzamy obserwować skutki finansowe i tempo wydawania rozporządzeń, ale też chcemy znać indywidualne przypadki. Bo każda gmina jest inna i ma swoje problemy. Na ostatnim posiedzeniu Komisji Wspólnej minister Teresa Wargocka entuzjastycznie przyjęła naszą inicjatywę – twierdzi Porawski.
MEN oficjalnie potwierdza wniosek korporacji, ale, jak można wywnioskować z udzielonej nam odpowiedzi, nie ma jeszcze pomysłu na przebieg prac. – Podczas spotkania propozycja została jedynie zasygnalizowana, ale o ewentualnych szczegółach należy rozmawiać z wnioskodawcą – mówi Anna Ostrowska, rzecznik prasowy MEN.
Z kolei Grzegorz Kubalski, ekspert Związku Powiatów Polskich, ocenia, że taka odpowiedź może przemawiać za beztroską ministerstwa. – MEN wskazuje, że na poziomie syntetycznym nie będzie negatywnych skutków. A jest to dalece wątpliwe. Zwłaszcza w niektórych jednostkach samorządu terytorialnego skutki w zakresie finansowym i personalnym mogą być bardzo znaczące – zwraca uwagę ekspert.
Pomysłem samorządowców zainteresowała się też sejmowa komisja edukacji, nauki i młodzieży. W porządku prac już uwzględniono, że w kwietniu zajmie się problemami samorządowców w zakresie realizacji reformy.
Włodarze sceptyczni
Tymczasem wielu samorządowców pytanych przez nas o inicjatywę monitorowania reformy wzrusza ramionami. Ich zdaniem nic to nie zmieni, a wypracowane z czasem kryterium oceny skutków i tak nie będzie miarodajne dla wszystkich gmin. Specyfika każdej JST jest inna, a najgorzej będą miały te małe – twierdzą. – Nic nie wiem o wspólnych konsultacjach i wcale ich nie pragnę – mówi Urszula Miłosz-Michalkiewicz, kierownik wydziału oświaty Urzędu Miasta w Koninie. – Jeżeli mają one tak wyglądać jak dotychczasowe, to jest to tylko obrażanie ludzi. Sami żmudną pracą musimy tak dopiąć zadania, żeby nie ucierpiał uczeń. W tej chwili zadanie goni zadanie. Należy przygotować się do rekrutacji, a jeszcze nie jest znana sieć szkół. Nadal nie wiemy, czy możemy liczyć na pomoc finansową w urządzaniu pracowni przedmiotów przyrodniczych i zakupie mebli dostosowanych do wieku ucznia – dodaje Urszula Miłosz-Michalkiewicz.
– Nic nie wiemy o monitorowaniu tej zmiany – potwierdza Katarzyna Pienkowska z warszawskiego ratusza. – Na pewno ustawa, którą tak późno podpisał prezydent RP, jest wprowadzana za szybko, co z kolei powoduje chaos. Likwiduje ona nie tylko gimnazja, ale burzy cały system oświaty, a równocześnie przerzuca odpowiedzialność na gminy. Do tej pory nie wiemy, czy Warszawa dostanie pieniądze na wprowadzenie reformy. Tymczasem szacujemy, że tylko w tym roku poniesiemy koszty w wysokości 80 mln zł, a w ciągu kilku lat, wzrosną one nawet do 200 mln zł – mówi Pienkowska.
Nad czym trzeba się zastanowić
Przypomnijmy. Samorządowcy są zaniepokojeni przede wszystkim stroną finansową zmian w oświacie. – Podobno na cel przystosowania pracowni dydaktycznych w szkołach jest przeznaczonych 100 mln zł w rezerwie subwencji. Ale rezerwa subwencji to są nasze pieniądze, przeznaczone na inne cele – zwraca uwagę Andrzej Porawski. – Co prawda gimnazja będą wygaszane, ale koszty utrzymania budynków, w których działały, będą rosły. Wydatki na obiekt, który był np. na 900 uczniów, będą teraz rozłożone na 600 dzieci, a następnie na 300. Nie będzie można zwolnić nauczycieli, bo program musi być realizowany, a obiekt będzie funkcjonował w całości. Natomiast pieniądze przychodzą za uczniem – mówi Popławski, którego zdaniem koszty wygaszania gimnazjów w ciągu dwóch najbliższych lat pochłoną ok. 1 mld zł. – Jednak o tym nikt nie mówi. Problemy są też z kuratoriami, a propos zmian w sieci szkolnej. Już słyszę od wójtów, że kuratorzy nie chcą pomagać, interpretować i nie zgadzają się na proponowane zmiany – dodaje dyrektor.
Więcej zgrzytów może być w małych samorządach. – Z punktu widzenia zwłaszcza małego miasteczka największym problemem jest zmniejszanie liczby godzin – uważa Eugeniusz Gołembiewski, burmistrz Kowala i wiceprzewodniczący Unii Miasteczek Polskich. – Tymczasem minister edukacji twierdzi, że dzięki zmianom przybędzie miejsc pracy dla nauczycieli (w skali kraju ma to być nawet 5 tys. etatów – red.). Natomiast w żadnej mierze nie widać, gdzie są te miejsca pracy i za jakie pieniądze miałyby powstać. To problem zasadniczy, bo z mojego punktu widzenia w każdej małej gminie ubędzie pracy dla nauczycieli – stwierdza Eugeniusz Gołembiewski. – Problem ten wynikać będzie też z siatki godzin. Zwłaszcza nauczycieli przyrody, która do tej pory była preferowana. Nie widomo, czy będą pieniądze na przekwalifikowanie tych pedagogów. Widziałem też dane z MEN dotyczące subwencji na 2017 rok. Moja jest mniejsza niż za 2016 rok, mimo tego, że są w niej większe środki na dzieci przedszkolne – mówi burmistrz. ⒸⓅ
Przez dwa lata koszty wygaszania gimnazjów będą wynosić 1 mld zł. Jednak o tym nikt nie mówi.
Andrzej Porawski,
dyrektor biura Związku Miast Polskich
Mamy sygnały z wielu gmin, że jest pełno niejasności i pytań, jak prowadzić reformę w lokalnych realiach. Natomiast do MEN i kuratoriów trudno się przebić i dopytać.
Paweł Tomczak
dyrektor biura Związku Gmin Wiejskich RP
SONDA. Czy monitorowanie jest potrzebne
● Iwona Waszkiewicz, zastępca prezydenta Miasta Bydgoszczy
Monitorowanie ma umożliwić szybkie reagowanie na pojawiające się trudności, wspólne rozwiązywanie problemów, korygowanie nieprawidłowości i korzystanie z modelowych rozwiązań. Jak to się będzie odbywać? To musi wypracować zespół, którego jeszcze nie ma.
● Stanisław Longawa, wójt gminy Kłodzko
Monitorowanie bardzo się przyda, bo reforma jest wdrażana w bardzo krótkim czasie. I trudno teraz przewidzieć jej skutki. Coś więcej będzie można powiedzieć po przyjęciu projektu sieci szkół, natomiast kwestie organizacyjne wyjaśnią się w maju, gdy będziemy mieli więcej danych o przepływie uczniów.
● Jan Machowski, kierownik referatu ds. informacji medialnej w Urzędzie Miasta Krakowa
W celu optymalnej realizacji reformy oświaty powołaliśmy nasz własny zespół zadaniowy ds. wdrażania reformy oświaty samorządowej na naszym terenie. W spotkaniach mogli brać udział wszyscy zainteresowani. W trakcie konsultacji uwzględniono większość uwag i postulatów odnośnie do nowej sieci szkół zgłoszonych przez środowiska szkolne i lokalne. Na podstawie wyników prac zespołu projekty uchwał dotyczących reorganizacji sieci szkół zostały przedstawione Radzie Miasta Krakowa, do której należy ostateczna decyzja w tej sprawie.
● Monika Pawlak, biuro rzecznika prasowego Urzędu Miasta Łodzi
Nie możemy udzielić szczegółowych informacji w sprawie ewentualnego monitorowania reformy oświaty przez samorządy, ponieważ nie otrzymaliśmy żadnej oficjalnej informacji w tej sprawie. Jeśli chodzi o wdrażanie reformy w Łodzi, to dopiero pod koniec przyszłego tygodnia będziemy mogli służyć informacjami, ponieważ ostateczne decyzje dotyczące nowej siatki szkół jeszcze nie zapadły.
● Włodzimierz Tutaj, rzecznik prasowy UM Częstochowy
Reforma niesie koszty społeczne i finansowe oraz systemowe konsekwencje organizacyjne, których skutki należałoby na pewno monitorować. Jeżeli chodzi o kwestie aktualne w Częstochowie, to przy ustalaniu projektu nowej siatki szkół najwięcej problemów sprawiło i sprawia dostosowanie obwodów szkół podstawowych z uwagi na fakt, iż planuje się uruchomienie nowych tego typu placówek po przekształceniu dotychczasowych gimnazjów. W celu dostosowania szkół do wymogów nowej podstawy programowej należy dotychczasowe szkoły podstawowe doposażyć w pracownie szkolne – chemiczne i fizyczne (w Częstochowie będzie potrzebna kwota rzędu 4,6 mln zł).
● Leszek Kuliński, wójt gminy Kobylnica
Takie działania powinny być podejmowane i organizacje samorządowe wspólnie ze stroną rządową powinny wyłapywać problemy z terenu. Dziś właściwie tylko jedna strona mówi, że wszystko jest w porządku. Tak nie jest. Powinno się analizować wszystkie przypadki na zasadzie białej księgi i wskazywać bolączki w realizacji reformy oświaty. Ja sam nie mam na co narzekać, bo u mnie gimnazja były w budynkach podstawówek i naturalnie będzie można je wygasić. Ale inni nie mają tak komfortowej sytuacji.
● Krzysztof Iwaniuk, wójt Terespola
Jestem za. Zagwozdką jest m.in. demografia, która bardzo dokucza w województwie lubelskim. A to z kolei negatywnie wpływa na zasilanie placówek i subwencję. Cała ta reforma to praca na żywym organizmie i eksperymenty. Pod sporym znakiem zapytania znajduje się też szkolnictwo zawodowe, które jest marginalne. Potrzeba większej dyskusji i wymiany doświadczeń oraz podpatrywania wzorców europejskich.