Lokalne władze mają pomysł, jak uniemożliwić wycinkę niektórych drzew. Mogą jednak nie zdążyć, zanim mieszkańcy sięgną po siekiery.
Lokalne władze mają pomysł, jak uniemożliwić wycinkę niektórych drzew. Mogą jednak nie zdążyć, zanim mieszkańcy sięgną po siekiery.
/>
Gminy zalała fala pytań od mieszkańców w sprawie nowych zasad wycinki. Chodzi o nowelizację z 16 grudnia 2016 r. ustawy o ochronie przyrody (t.j. Dz.U. z 2016 r. poz. 2249), która zwolniła właścicieli prywatnych nieruchomości z wymogu występowania o zgodę do gminy na usunięcie rośliny na cele niezwiązane z prowadzeniem działalności gospodarczej. – Zmiana ustawy wzbudziła duże zainteresowanie, szczególnie wśród osób fizycznych chcących usunąć drzewa ze swojej działki. Codziennie wpływa co najmniej kilka zapytań w tej sprawie – informuje Ewa Sadowska-Cieślak z Urzędu Miasta w Gorzowie Wielkopolskim.
– Mieszkańcy często dopytują, czy to prawda, że nie muszą już występować o zezwolenie, i proszą o interpretację ich indywidualnych przypadków w odniesieniu do zmian – wtóruje Marta Stachowiak, doradca prezydenta miasta z Urzędu Miasta Bydgoszczy. Pośpiech bierze się stąd, że mieszkańcy nie mają pewności, jak długo będą obowiązywać finansowo korzystne dla nich przepisy – czy np. ustawodawca zaraz się z nich nie wycofa.
– Obawy wśród władz miasta budzi usuwanie zieleni celem odsprzedania deweloperom działek przygotowanych pod zabudowę wielorodzinną – wskazuje Jan Machowski z Urzędu Miasta Krakowa.
Nie tylko gminy odnotowały większe zainteresowanie wyrębem. Jedna z lubelskich firm, która zajmuje się m.in. wycinką drzew, w ciągu pierwszych dni obowiązywania znowelizowanych przepisów zarejestrowała 36 zleceń. W latach poprzednich było ich ok. 10 rocznie.
Walka z czasem
Samorządowcy obawiają się, że nowe przepisy doprowadzą do degradacji przyrody.
– Należy mieć świadomość, że wprowadzana deregulacja w najbliższych latach wpłynie bardzo destrukcyjnie na zasoby zieleni w miastach i może oznaczać stratę milionów sztuk drzew w skali kraju, w tym często o wysokiej wartości przyrodniczej, historycznej, kulturowej czy krajobrazowej (także jako miejsca gniazdowania ptaków i innych gatunków zwierząt). Zostaną wyrżnięte, i gminy w żaden sposób nie będą w stanie skompensować ich ubytku – wskazuje Leszek Kurek, dyrektor wydziału ochrony środowiska Urzędu Miasta w Poznaniu. Przypomina historię sprzed około 10 lat, kiedy zniesiono obowiązek uzyskiwania zgody na wycinkę drzew przydrożnych. Spowodowało to potężne wyręby, np. na Mazurach padały cenne, stukilkudziesięcioletnie aleje drzew, bo gminy przyznawały osobom fizycznym uprawnienia do pozyskania materiału na opał. – Po skali barbarzyństwa i pod wpływem opinii publicznej świadomej skali dewastacji ustawodawca refleksyjnie przywrócił wcześniejsze ograniczenia – przypomina Kurek.
Dlatego niektórzy mają już pomysł, jak ochronić chociaż najbardziej wartościowe okazy.
– Jedyną szansą na uratowanie starodrzewu, cennych krajobrazowo i przyrodniczo oraz posiadających walor społeczny i historyczny drzew jest objęcie ich ochroną prawną, czyli ustanowienie ich pomnikami przyrody. To zaś wiąże się z ponoszeniem przez gminy kosztów pielęgnacji i utrzymania ich w dobrej kondycji. Oczywiście jeśli tylko miasto zdąży podjąć działania przed ich wycięciem – mówi Agnieszka Skupień, asystent prezydenta Rybnika.
Firmy bez przywilejów
Samorządowcy wskazują też, że wprowadzone przepisy nie są jasne.
– Brak jest precyzji wielu zapisów znowelizowanej ustawy, brak słowniczka, jest wiele niedopowiedzeń lub nawet niestaranności w zapisach – wylicza Patryk Pulikowski z Urzędu Miasta Olsztyna.
Chodzi np. o sformułowanie mówiące o tym, że „stawki opłat za usuwanie drzew nie mogą przekraczać 500 zł”. Dotyczy ono np. przedsiębiorców, a niektórzy błędnie uważają, że chodzi o maksymalną opłatę za wycięcie jednego drzewa. Tymczasem chodzi o jeden centymetr obwodu. Wiele niedomówień powoduje też przepis o zwolnieniu z występowania o zgodę na wycięcie drzewa. Czy poza właścicielami obejmuje on użytkowników wieczystych albo wspólnoty mieszkaniowe? O analizę tej regulacji wystąpił np. urząd w Legnicy.
– Obecnie odczuwalny jest brak interpretacji, a także wyjaśnienia powiązań z innymi przepisami – zwraca uwagę Pulikowski.
Nowelizacja daje też gminom możliwość wprowadzenia dodatkowych zasad wycinki na swoim terenie. Ulgowe traktowanie mogłoby objąć np. przedsiębiorców, którzy chcą wyciąć drzewo. Większość samorządów nie zamierza z tego korzystać.
– Ustawa przewidziała wprowadzenia zmian zasad wycinki poprzez uchwały rady gminy, ale niestety wyłącznie w stronę jeszcze większego złagodzenia przepisów. Nie podjęliśmy tego rodzaju uchwały. Przedsiębiorcy nie są zwolnieni z opłat – mówi Agnieszka Kłąb, rzecznik prasowy Urzędu m.st. Warszawy.
– Miasto stoi na stanowisku, że należy ograniczyć wycinkę drzew. Dlatego nie podjęto np. decyzji o przygotowaniu uchwały zwalniającej z uzyskania zezwolenia na wycinkę w związku z prowadzeniem działalności gospodarczej – wskazuje też Agnieszka Skupień.
Część jednak wciąż się zastanawia.
– Nie jest jeszcze podjęta decyzja o przygotowywaniu projektów uchwał. Ta problematyka jest na etapie analiz – mówi Przemysław Rogowski, dyrektor wydziału środowiska i gospodarowania odpadami Urzędu Miasta Legnicy.
Na 21 stycznia organizacje ekologiczne zapowiedziały protest m.in. przeciwko nowelizacji ustawy o ochronie przyrody.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama