Co kilka lat wraca kwestia tzw. podatku od deszczówki czyli opłat naliczanych za usługę utrzymania infrastruktury zagospodarowania wód opadowych i roztopowych w należytej sprawności technicznej. Wracają też obawy, że zapłacą go również mieszkańcy.

Wszelkie obawy kilka miesięcy temu rozwiało Ministerstwo Środowiska dementując wiele informacji o wprowadzeniu nowego prawa wodnego. - Olbrzymie rachunki za wodę, wysokie ceny wody butelkowanej, bankrutujący rolnicy, kolejny podatek nakładany na Polaków – taki obraz zmian w Prawie wodnym może mieć przeciętny Kowalski po lekturze niektórych nagłówków gazet. Ile w tym prawdy, a ile to tylko straszenie? – pytało na swoje stronie MŚ.

Jak informuje resort zmiany w Prawie wodnym wynikają z konieczności wdrożenia unijnych przepisów, tj. Ramowej Dyrektywy Wodnej. Zgodnie z dokumentem użytkownicy mają obowiązek ponoszenia opłat za wodę wykorzystywaną w celach gospodarczych. A jeśli zignorujemy unijne prawo? - "Wówczas grożą Polsce ogromne kary finansowe oraz brak uruchomienia środków na gospodarkę wodną z budżetu Unii Europejskiej na lata 2014-2020" - wyjaśnia rzecznik resortu Paweł Mucha.

Kogo dotyczą zmiany w Prawie wodnym?
Projektowana regulacja nie zakłada obciążenia wprost obywateli dodatkowymi opłatami, podatkami czy innymi daninami publicznymi. Jak mówi wiceminister środowiska Mariusz Gajda, wprowadzane opłaty za wodę będą dotyczyły wyłącznie jej gospodarczego wykorzystania, a więc użycia na potrzeby energetyki wodnej, wytwarzania energii cieplnej lub elektrycznej, nawadniania wodami powierzchniowymi użytków rolnych i gruntów leśnych oraz na potrzeby chowu lub hodowli ryb.

W przypadku zwykłego korzystania z wód na potrzeby gospodarstwa domowego, małego gospodarstwa rolnego, turystyki indywidualnej i innych sposobów korzystania z wód w ilościach nieprzekraczających 5m3 na dobę bezzwrotnego poboru wody nie przewidziano opłat.

Wzrost rachunków pod kontrolą
Opłaty za kranówkę mogą wzrosnąć, ale nie będzie to znacząca podwyżka. Ministerstwo Środowiska szacuje, że cena za 1 m3 wody wzrośnie od 5 groszy w gminach wiejskich, do 50 groszy w dużych miastach. To znaczy, że miesięcznie cena dla gospodarstwa domowego nie powinna wzrosnąć o więcej niż złotówkę. W skali roku rachunek za wodę przeciętnego Kowalskiego nie zwiększy się bardziej niż o 11,5 zł na osobę.

Skąd ta pewność? - "W tej chwili taryfy za wodę dla mieszkańców są ustalane uchwałą Rady Gminy i zdarza się, że te koszty są zawyżane. Aby chronić odbiorców wody, przewidujemy powołanie regulatora rynku cen wody dla mieszkańców, podobnego do obecnego regulatora cen energii elektrycznej" - mówi Paweł Mucha. Obywatele nie będą uzależnieni od taryfy ustalanej samodzielnie przez gminę, ponieważ taryfa ta będzie weryfikowana pod kątem zasadności ekonomicznej przez państwo. Cena wody będzie uzależniona od faktycznych kosztów jej dostarczenia dla obywateli, a nie od wszystkich kosztów działania przedsiębiorstwa wodociągowo-kanalizacyjnego.

Raczej nie wzrosną nam rachunki za prąd – wprowadzone opłaty będą stanowić niewielką część ceny megawatogodziny, a więc regulacja nie powinna wpłynąć na wzrost cen na rynku sprzedaży energii.

Opłaty za wodę nie będą też dotyczyły rolników, którzy korzystają wyłącznie z wody dostarczanej wodociągami i którzy już ponoszą opłaty z tego tytułu. Rolnicy, którzy zaplanowali magazynowanie wody deszczowej, systemy melioracji i naturalnego nawadniania gruntów, nie będą ponosili opłat za wykorzystanie wód, jeśli nie będzie wiązało się to ze sztucznym nawadnianiem i mechanicznym poborem wody.

Wprowadzona opłata będzie dotyczyć wyłącznie gospodarstw rolnych, które sztucznie pobierają wodę w ilościach przekraczających 5m3 na dobę (średniorocznie), a więc nie powinna objąć niewielkich gospodarstw rolnych, a jedynie gospodarstwa wysokotowarowe. Opłata taka wyniesie 0,30 zł za 1 m3 pobranej wody podziemnej i 0,15 zł za 1 m3 pobranej wody powierzchniowej. Nawadnianie za pomocą urządzeń pompowych objęte zostanie opłatą w wysokości 0,15 zł za 1 m3 pobieranej wody podziemnej.

Na co zostaną przeznaczone pieniądze z opłat?

Pozyskane z opłat środki sfinansują działania, które poprawią stan wód, zmniejszą ryzyko powodziowe i poprawią retencję w skali kraju, co będzie szczególnie istotne w okresach susz i powodzi jakie występują w Polsce . Zakłada się również pomoc dla najsłabszych gmin w dostarczeniu wody pitnej na potrzeby mieszkańców.

Jak to działa obecnie?
Na przykładzie Zakładu Wodociągów w Wałczu widzimy, że opłaty związane z odprowadzaniem ścieków nie dotyczą powierzchni dachów, czego najbardziej obawiali się obywatele.

Podstawą obliczenia kwoty opłaty jest wielkość powierzchni zanieczyszczonej o trwałej nawierzchni, w szczególności z miast, portów, lotnisk, terenów przemysłowych, handlowych, usługowych i składowych, baz transportowych oraz dróg i parkingów.

W taryfie obowiązującej w 2015 r. nie pobiera się opłat za wody opadowe i roztopowe z powierzchni dachów.

Powierzchnie, z których wody opadowe i roztopowe są zagospodarowywane na terenie nieruchomości (gromadzone w zbiornikach bezodpływowych lub wprowadzane do gruntu) i nie są wprowadzane do miejskiej sieci kanalizacji deszczowej nie podlegają opłacie.
Zaznaczyć należy, że opłatami objęte są wyłącznie powierzchnie, z których ścieki opadowe i roztopowe są odprowadzane kanałem otwartym lub zamkniętym do miejskiej sieci kanalizacji deszczowej.

Podstawą obliczenia kwoty opłaty jest ilość odprowadzanych ścieków z powierzchni utwardzonych. Rozliczenie należności z tytułu odprowadzania ścieków - wód opadowych i roztopowych odbywa się w jednomiesięcznych okresach obrachunkowych na podstawie iloczynu ceny taryfowej i wskazań urządzenia pomiarowego. W przypadku braku urządzenia pomiarowego, należność ustalana będzie jako iloczyn ceny taryfowej, powierzchni utwardzonej, z której ścieki - wody opadowe i roztopowe są odprowadzane i średniego opadu liczonego jako średnia opadów z ostatnich 10 lat według danych odpowiednio miejscowego oddziału Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej.

Źródło: mos.gov.pl

Oprac. T.J.