Nowy szef MRiRW oprócz przygotowania merytorycznego musi też umieć rozmawiać z rolnikami.

Resort rolnictwa trafi najprawdopodobniej w ręce PSL, co oznacza, że po ośmiu latach przerwy ludowcy znów będą nadawać kierunek i tempo rozwoju polskiej wsi. W latach 2007–2015 resortowi szefował Marek Sawicki (dwukrotnie) oraz Stanisław Kalemba. Zaledwie dwóch ministrów z czasów ośmioletnich rządów PO mocno kontrastuje z aż pięcioma ministrami rolnictwa, jakich przez taki sam okres swoich rządów desygnował PiS.

W umowie koalicyjnej znalazły się dwa akapity dotyczący rolnictwa. W punkcie 14. czytamy m.in. o potrzebie budowy nowej infrastruktury logistycznej – portu zbożowego oraz rozbudowie powierzchni magazynowej – wynikającej z masowego napływu produktów rolnych z Ukrainy. Drugim konkretem jest zamiar wprowadzenia maksymalnego 30-dniowego terminu płatności przez markety i przedsiębiorstwa skupowe dla wytwórców żywności. Walce z nieuczciwymi praktykami pośredników pomóc ma również powstanie funduszu stabilizacyjnego.

Pozostałe zapisy w umowie są dość ogólne i mówią m.in. o wspieraniu polskiej produkcji, dążeniu do stabilizacji sytuacji na rynkach rolnych, uproszczeniu procedur administracyjnych czy wykorzystaniu potencjału rolnictwa do produkcji czystej i taniej energii.

W ocenie dr. Konrada Henniga z think tanku Law4Growth w zapowiedziach obecnej opozycji brakuje aspektu jakościowego. – Na razie poruszamy się na poziomie ogólników, ale już widać, że priorytetem dla nowej ekipy będą interwencje regulacyjne według tej samej logiki, jaką kierował się PiS. Regulacjami i dopłatami nie podniesiemy marżowości polskiej produkcji rolnej, nie stworzymy lepszych mechanizmów rynkowych – zauważa.

W zeszłym tygodniu w rozmowie z PAP Marek Sawicki poinformował, że nie będzie kandydował na ministra rolnictwa. Wymienił natomiast Stefana Krajewskiego, Mirosława Maliszewskiego, Zbigniewa Ziejewskiego oraz Czesława Siekierskiego i to prawdopodobnie z tej czwórki zostanie wyłoniony nowy szef resortu. Alternatywą jest Michał Kołodziejczak z AgroUnii, który startował z list KO. Jego notowania stoją jednak znacznie niżej, bo taka nominacja wiązałaby się z odebraniem resortu ludowcom, co jest mało prawdopodobne.

Zdaniem Henniga bardzo istotnym czynnikiem przy wyborze szefa MRiRW powinny być jego cechy interpersonalne. – W kwestiach merytorycznych minister, tak czy inaczej, będzie realizował linię polityczną PSL, zgodnie z interesami partii na wsi. Większe znaczenie przy wyborze nazwiska będzie miała jego umiejętność dialogu z rolnikami. To dobrze zorganizowana grupa zawodowa, która potrafi stanowczo artykułować swoje oczekiwania. Zbudowanie odpowiedniej relacji i zaufania będzie dla rządu kluczowe, jeśli chce zdobyć poparcie wsi – twierdzi Hennig.

Wymieniona przez Sawickiego czwórka to politycy PSL z wieloletnim doświadczeniem parlamentarnym, a także rolnicy. Trzech pierwszych ma doświadczenie z pracy w komisji rolnictwa w polskim Sejmie, czwarty – w komisji rolnictwa AGRI w europarlamencie. Dodatkowo Maliszewski jest prezesem Związku Sadowników RP, a Siekierski w latach 2001–2003 był wiceministrem rolnictwa i rozwoju wsi, gdy resortem kierował Jarosław Kalinowski. ©℗