Internautów nie interesuje, gdzie przeczytają artykuł, liczy się bowiem dostęp do samej informacji. Mało kto zastanawia się nad tym, że stworzenie tekstu prasowego wiąże się z konkretnymi kosztami. Trzeba zapłacić dziennikarzowi, korekcie, sekretarzom redakcji, itd. Koszty te ponosi wydawca, który z oczywistych względów nie robi tego charytatywnie. Jeśli publikuje treści na swej stronie internetowej to najczęściej zarabia na reklamach wyświetlających się czytelnikom po wejściu na nią.
Problem w tym, że teksty te lub ich fragmenty są kopiowane przez inne serwisy internetowe, które zarabiają na ich wyświetlaniu nie płacąc nic wydawcom. Przykładem mogą być strony, które imitują linkowanie, a w rzeczywistości osadzają teksty z zewnętrznych portali w ramach własnego serwisu. Innym problemem, który gryzie wydawców jest agregowanie treści przez Google i prezentowanie fragmentów artykułów np. w ramach usługi Google News. Części internautów wystarczy przeczytanie tych fragmentów i nie zaglądają na strony portali.