W sieci roi się nie tylko od nielegalnych kopii filmów czy muzyki, ale także bezprawnie umieszczanych kopii czasopism. Również te przestępstwa są ścigane.
Pliki z aktualnymi wydaniami gazet i czasopism można znaleźć w sieci, nawet zanim trafią one do kiosków. Dotychczas jednak nieznana była skala tego typu piractwa. Dopiero prowadzona od początku tego roku przez Stowarzyszenie Wydawców REPROPOL akcja pokazała skalę tego zjawiska. Organizacja zleciła monitoring dotyczący 39 tytułów należących do reprezentowanych przez nią wydawców. Chodziło zarówno o czasopisma polityczne, takie jak „Polityka”, „Newsweek”, „W Sieci” czy „Do Rzeczy”, jak i bardziej specjalistyczne, np. „PC World”, „Murator” czy „Auto Świat”. Skala piractwa okazała się ogromna. Tylko w styczniu wykryto prawie 92 tys. naruszeń rozumianych nie tylko jako rozpowszechnianie samych plików (najczęściej w formacie PDF), ale także udostępnianie prowadzących do nich linków. Po znalezieniu pirackich treści wynajęta przez SW REPROPOL firma wysyłała zgłoszenia informujące o naruszeniach i domagające się ich usunięcia. Najwięcej do Google i Chomikuj.pl. Obydwa serwisy szybko blokowały zarówno same pliki, jak i prowadzące do nich linki.
/>
Sprawa w prokuraturze
Monitoring ujawnił także strony internetowe stworzone wyłącznie do rozpowszechniania pirackich kopii czasopism. Najbardziej aktywna z nich działała pod adresem: Ebook4all.pl. To swego rodzaju katalog, w którym pogrupowano linki prowadzące do aktualnych i archiwalnych wydań czasopism. Profesjonalny wygląd na pierwszy rzut oka mógł sugerować, że jest to legalny serwis. W rzeczywistości jednak rozpowszechniano za jego pośrednictwem pliki z naruszeniem praw wydawców.
Tak jak do innych serwisów, tak i do tego najpierw wysłano zgłoszenia o naruszeniu.
– Osoba prowadząca tę stronę nie reagowała jednak na nie. Zamiast tego próbowała zablokować dostęp do strony z adresu IP firmy, której zleciliśmy monitoring internetu. Pokazuje to dobitnie jej intencje – mówi Jan Rurański z zarządu SW REPROPOL.
– Niedługo później strona przeniosła się z domeny Ebook4all.pl na nową: Ebookgigs.pl. Funkcjonuje tam do dzisiaj, wciąż udostępniając pirackie pliki – dodaje.
Stowarzyszenie Wydawców REPROPOL zawiadomiło prokuraturę o popełnieniu przestępstwa polegającego na bezprawnym rozpowszechnianiu utworów w celu osiągnięcia korzyści majątkowych (art. 116 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych (t.j. Dz.U. z 2016 r. poz. 666 ze zm.). Teoretycznie użytkownicy mogli ściągnąć pliki PDF za darmo. Transfer jednak był tak wolny, a pliki celowo tak duże, że mało komu jednak starczało cierpliwości. Tym, którzy chcieli go przyspieszyć, serwis oferował już odpłatną usługę premium. Dodatkowe zyski czerpał z reklam. Ruch był duży – w ciągu 30 dni odnotowano 374 tys. wejść na stronę.
Prokuratura Okręgowa w Łodzi prowadzi postępowanie w tej sprawie.
– Jego akta główne znajdują się obecnie w Sądzie Okręgowym w Łodzi z wnioskiem o zwolnienie z tajemnicy bankowej. Chodzi o uzyskanie informacji w zakresie danych właściciela konta, na które wpływały opłaty za założenie kont VIP na serwerach znajdujących się w Stanach i Luksemburgu – mówi prokurator Krzysztof Kopania, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi.
Do 5 lat więzienia
Sprawa jest o tyle precedensowa, że dotychczas ścigani byli jedynie piraci rozpowszechniający programy komputerowe, filmy czy muzykę. Prawdopodobnie po raz pierwszy prokuratura zajmuje się osobą bezprawnie rozpowszechniającą elektroniczne wersje czasopism.
– Pokutuje przekonanie, że wolność słowa i prawo do informacji tłumaczą niejako bezprawne korzystanie z materiałów prasowych. Zapomina się, że pod względem prawa autorskiego artykuł prasowy to utwór taki sam jak film czy piosenka i podlega takiej samej ochronie – podkreśla Maciej Hoffman, prezes zarządu SW REPROPOL i dyrektor generalny Izby Wydawców Prasy.
Co grozi właścicielowi serwisu, jeśli prokuratura skieruje sprawę do sądu? Maksymalnie nawet 5 lat więzienia, gdyby przyjęto, że uczynił sobie z bezprawnego rozpowszechniania utworów stałe źródło dochodów, co wydaje się oczywiste (art. 116 ust. 3 ustawy o prawie autorskim). To jednak nie koniec. Równie dotkliwe mogą być sankcje cywilne. Artykuł 79 ust. 1 pkt 3a ustawy o prawie autorskim pozwala domagać się dwukrotności stosowanego wynagrodzenia. Innymi słowy wydawcy mogliby zażądać podwójnej zapłaty za każdą sprzedaną kopię ich czasopisma. Nie wiadomo, ile plików i jakich czasopism pobrano z serwisu, ale łącznie może chodzić o niebagatelne kwoty.
– Nam przede wszystkim jednak zależy na tym, aby w świat poszedł sygnał, że tego typu działalność będzie sankcjonowana zarówno na drodze karnej, jak i cywilnej – podkreśla Maciej Hoffman.
Pozostaje jeszcze pytanie, dlaczego internauci decydują się na ściąganie nielegalnych plików?
– Sądzę, że część użytkowników może nie zdawać sobie sprawy, że korzysta z pirackiego serwisu. Na pewno jednak są i tacy, którzy robią to z premedytacją, bo wolą zapłacić dwa, trzy złote niż kilkanaście w kiosku – ocenia Jan Rurański.