Nie każde schorzenie pracownika zatrudnionego w zakładzie, w którym narażony jest on na działanie szkodliwych czynników zewnętrznych, kwalifikuje się jako choroba zawodowa – uznał Naczelny Sąd Administracyjny.
Batalię sądową z organami inspekcji sanitarnej podjął mężczyzna, który przez ponad dwa lata był zatrudniony jako lakiernik samochodowy i mechanik w kilku różnych zakładach produkcyjnych. Cierpiał na niedosłuch, doświadczał zawrotów głowy i zmagał się z nawracającymi zaburzeniami równowagi. Uważał, że to objawy ostrego lub przewlekłego zatrucia substancjami chemicznymi, na których działanie był narażony, wykonując obowiązki pracownicze.
Mężczyzna postanowił ubiegać się o orzeczenie o wystąpieniu choroby zawodowej. W świetle art. 235 kodeksu pracy (Dz.U. z 2016 r. poz. 868 ze zm.) uznaje się za nią schorzenie będące skutkiem działania czynników szkodliwych dla zdrowia, które występują w miejscu zatrudnienia lub pozostają w związku ze sposobem wykonywania pracy.
Mężczyzna we wniosku podniósł, że zajmował się głównie malowaniem i szpachlowaniem, w związku z czym nieustannie narażony był na kontakt z chemikaliami – farbami, klejami i lakierami. Podkreślił też, że dodatkowo pracował w nadmiernym hałasie. Jego zdaniem związek przyczynowo-skutkowy między środowiskiem, w którym na co dzień przebywał, a występującymi objawami jest bezdyskusyjny.
Tej pewności nie podzielał jednak wojewódzki ośrodek medycyny pracy. I choć nie negował, że mężczyzna faktycznie cierpi na obustronny niedosłuch, który może być rezultatem pracy w hałasie oraz oddziaływania toksyn, to zarazem odrzucił jego pismo w sprawie wydania orzeczenia o wystąpieniu choroby zawodowej. WOMP doszedł do tego wniosku na podstawie pomiarów stężenia substancji chemicznych w zakładach, gdzie lakiernik był zatrudniony. Wynikało z nich, że dopuszczalne normy były przekroczone tylko w jednym przedsiębiorstwie. Mężczyzna był w nim zatrudniony jedynie kilka miesięcy. W efekcie WOMP stwierdził, że przy tak krótkim okresie trudno mówić o ostrym lub przewlekłym zatruciu środkami chemicznymi w miejscu pracy.
Tego samego zdania był Instytut Medycyny Pracy, który rozpatrywał odwołanie lakiernika. Po zbadaniu mężczyzny uznał, iż mało jest prawdopodobne, by niedosłuch i zawroty głowy były związane z warunkami, które panowały w warsztatach samochodowych. Instytut także stwierdził, że pracownik zbyt krótko przebywał w szkodliwych warunkach pracy, aby mogły one doprowadzić do przewlekłego zatrucia.
Lakiernik nie zgadzał się z decyzjami organów i złożył skargę do sądu. Przegrał jednak w obu instancjach – Wojewódzkim Sądzie Administracyjnym w Gdańsku i w NSA. Oba składy podkreśliły, że sądy administracyjne nie rozstrzygają o tym, czy schorzenia mężczyzny kwalifikują się jako choroba zawodowa, bo w ich kompetencji leży wyłącznie kontrola pracy organów. Natomiast w ich ocenie nie było podstaw, by kwestionować przebieg prowadzonego postępowania.
Przy czym zarówno sędziowie WSA, jak i NSA zgodzili się z organami inspekcji sanitarnej, że analiza danych o narażeniu zawodowym, przebiegu choroby, charakterze dolegliwości i wyników aktualnych badań lekarskich nie dała podstaw do rozpoznania choroby zawodowej.
Składy wskazały też, że w przypadku zatruć przewlekłych nie wystarczy jedynie udokumentowanie, że pracownik był narażony na szkodliwe czynniki zewnętrzne. Musi być bowiem spełnione również kryterium czasowe. Niestety, mężczyzna go nie spełnił, gdyż zatrudnienie w szkodliwych warunkach było zbyt krótkie.
Ważne
Osoba, u której stwierdzono chorobę zawodową, może się starać m.in. o: świadczenie rehabilitacyjne, zasiłek chorobowy lub wyrównawczy, jednorazowe odszkodowanie, a także rentę z tytułu niezdolności do pracy
ORZECZNICTWO
Wyrok NSA z 29 września 2016 r., sygn. akt II OSK 3186/14.