Ministerstwo Rozwoju chce pozostawić firmom możliwość korzystania z pracy obywateli państw trzecich bez konieczności przechodzenia skomplikowanej procedury. Resort pracy przychyla się do części propozycji.
Ministerstwo Rozwoju chce pozostawić firmom możliwość korzystania z pracy obywateli państw trzecich bez konieczności przechodzenia skomplikowanej procedury. Resort pracy przychyla się do części propozycji.
Obecnie obywatele Ukrainy, Mołdawii, Armenii, Rosji, Białorusi i Gruzji, którzy chcą przez krótki okres pracować w Polsce (maksymalnie 6 miesięcy w ciągu 12 kolejnych), nie muszą mieć zezwolenia. Wystarczy, że pracodawca skorzysta z uproszczonej procedury i bezpłatnie złoży do urzędu pracy oświadczenie o zamiarze powierzenia pracy cudzoziemcowi. To jednak ma się skończyć już 1 stycznia 2017 r. Projekt nowelizacji ustawy o promocji zatrudnienia i instytucjach rynku pracy przewiduje, że w przypadku zatrudnienia obcokrajowca na kilka miesięcy, będą obowiązywały dwa typy zezwoleń – na pracę krótkoterminową (do 6 miesięcy z kolejnych 12) i sezonową (do 8 miesięcy w ciągu roku). Aby je uzyskać, przedsiębiorca będzie musiał m.in. prowadzić działalność przynajmniej przez rok oraz wnieść 30 zł opłaty.
Dyskusyjna dyrektywa
Resort pracy, który przygotował zmiany, argumentuje, że wprowadzenie zaostrzonych procedur jest konieczne ze względu na unijną dyrektywę sezonową. Inne zdanie ma jednak resort rozwoju i proponuje rozwiązania bardzo korzystne dla polskich pracodawców.
– Dyrektywa, której wdrożeniu służą projektowane przepisy, obejmuje tylko prace sezonowe. Nie wprowadza prawnego wymogu przyjęcia zaostrzonej procedury obejmującej wydawanie zezwoleń na pracę również w innych sektorach gospodarki, gdzie jest ona wykonywana niezależnie od czynnika sezonowego – wskazuje w opinii do projektu wicepremier Mateusz Morawiecki, minister rozwoju. Zatem w jego ocenie nie ma konieczności, aby zaostrzać przepisy dla pracy krótkoterminowej (czyli niesezonowej). – Dodatkowo wydaje się, że nawet w sektorach, które zostały wymienione w dyrektywie jako te, w których występują prace sezonowe (rolnictwo, turystyka), występują także stanowiska, których rytm nie jest ściśle uzależniony od czynnika sezonowego, a więc takie, co do których można byłoby przyjąć, że nie podlegają jej wymogom – wyjaśnia Morawicki. Wystarczy taki wykaz prac stworzyć.
Z kolei dla tych pracowników, których ewidentnie dyrektywa dotyczy, wicepremier proponuje prostsze procedury niż te, które przewiduje resort pracy. Twierdzi, że lepiej odejść od wydawania zezwoleń w drodze decyzji administracyjnej. W przypadku pracodawców, co do których wiarygodność nie jest kwestionowana, zgoda na zatrudnienie obcokrajowca byłaby wydawana od ręki. Dla pozostałych pozytywne załatwienie sprawy mogłoby następować w drodze milczącej zgody organu (z możliwie krótkim terminem, np. 7 dni). Jeżeli urząd nie wydałby w tym czasie negatywnego postanowienia, oznaczałoby to akceptację.
– Takie podejście ułatwi, przy zachowaniu oczekiwanych standardów unijnych, płynny napływ pracowników spoza obszaru UE – chodzi głównie o osoby pochodzenia ukraińskiego – wskazuje Mateusz Morawiecki. Wstępnie propozycje zostały też zarekomendowane przez Komitet ds. Europejskich, ale rząd będzie jeszcze pracował nad ich ostatecznym kształtem. Resort pracy przychyla się np. do wyodrębnienia prac, które mimo że dotyczą rolnictwa, nie są sezonowe, ale pozostawienie procedury oświadczeniowej kwestionuje.
Podzielone zdania
Propozycje Morawieckiego krytykują związkowcy. – To otwieranie furtki na patologie – uważa Bogdan Grzybowski z OPZZ. – Procedura oświadczeniowa była wykorzystywana nie do podjęcia pracy, ale w celu legalizacji pobytu. Ukraińcy traktują ją jako przepustkę do UE – dodaje. Obecnie bowiem każdy może złożyć oświadczenie o zamiarze powierzenia pracy cudzoziemcowi – nawet bezrobotny. – W końcu pojawiło się rozwiązanie w noweli, które pozwoli wyeliminować takie patologie, a jednocześnie pada propozycja, która uchyla im drzwi. To chyba presja firm, zwłaszcza agencji pracy tymczasowych, które mogą najwięcej stracić – oburza się Grzybowski.
Pracodawcy chwalą pomysł MR. Ale równocześnie twierdzą, że jest niewystarczający. – Projekt nowelizacji ustawy o promocji zatrudnienia ewidentnie uderza w polskich przedsiębiorców i odcina ich od taniej i dobrej siły roboczej – stwierdza Cezary Kaźmierczak, prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców. – Zmiany ministra Morawieckiego trochę złagodzą skutki wdrożenia tej dyrektywy, ale i tak cała ta nowela to tępienie polskiego biznesu – dodaje.
Etap legislacyjny
Projekt w trakcie prac Rady Ministrów
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama