Nasze rodzime firmy wysyłające pracowników do Francji uważają, że tamtejsze inspekcje nękają je nieuzasadnionymi kontrolami. Dlatego zamierzają skierować skargę do Komisji Europejskiej.
Nasze rodzime firmy wysyłające pracowników do Francji uważają, że tamtejsze inspekcje nękają je nieuzasadnionymi kontrolami. Dlatego zamierzają skierować skargę do Komisji Europejskiej.
Przedstawiciele delegujących przedsiębiorstw spotkają się w tej sprawie w piątek. – Omówimy nasze zastrzeżenia i dopiero na tej podstawie przygotujemy pismo, które wyślemy do KE – zapowiada Marek Truskolaski, prezes Work Express.
Inicjatywa Mobilności Pracy zbiera przykłady, które potwierdzą zasadność skargi. – Musimy je zgromadzić po to, aby udowodnić, że działania francuskiej inspekcji to nie są jedynie akcje podejmowane przez poszczególnych urzędników, ale nieformalna procedura administracyjna ustalona przez centralę – wyjaśnia Stefan Schwarz, prezes IMP. I podaje dwa przykłady nękania polskich pracodawców nad Sekwaną. Po pierwsze każda nowa firma, która deleguje do tego kraju, podlega kontroli. Trwa ona tak długo, dopóki inspekcja czegoś nie znajdzie. Jeżeli nabierze jakichkolwiek wątpliwości, kieruje sprawę do prokuratury, ta z kolei może nawet złożyć wniosek o areszt właściciela przedsiębiorstwa w celu przesłuchania.
– Problem polega na tym, że francuski inspektor nabiera wątpliwości choćby wtedy, gdy delegowany pracownik ma francusko brzmiące nazwisko. Bo może to świadczyć o tym, że pracodawca deleguje tylko pozornie dla opłacania niższych składek w Polsce – wyjaśnia Stefan Schwarz.
Drugi przykład: inspektor nie zwraca się do polskiego pracodawcy, ale francuskiego kontrahenta, który korzysta z usług polskiej firmy. Sugeruje mu, że działalność pracodawcy z RP może być niezgodna z prawem. Jeżeli to nie poskutkuje, rozpoczyna kontrolę tej firmy. Trwa ona dopóty, dopóki nie wycofa się ona ze współpracy z polskim przedsiębiorcą.
Schwarz podaje też przypadek, w którym menedżerka polskiej firmy była przesłuchiwana przez pięć godzin przez francuską inspekcję i nie mogła w tym czasie nawet skorzystać z toalety. – Takie spotkania czasem przypominają przesłuchania UB – komentuje.
Skutek skargi do KE może być dwojaki. Jeżeli Bruksela zgodzi się z zastrzeżeniami naszych firm, to skieruje do Francji wniosek o ustosunkowanie się do nich i o zaprzestanie działań. Paryż może wówczas albo wszystkiemu zaprzeczyć, albo poinformować o wycofaniu się z praktyk. Jeżeli wniosek KE nie poskutkuje, Polska będzie mogła wnieść skargę do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Ten z kolei ma prawo ukarać Francję sankcjami finansowymi.
– Liczmy też na to, że będzie to informacja dla europosłów, iż Francja, która przedstawia się jako ofiara, sama narusza zasady wspólnego rynku – kończy Schwarz.
Etap legislacyjny
Ustawa ma wejść w życie 31 maja 2016 r.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama