Pracodawcy nie będą mogli już wykorzystywać sporów między związkami do przeforsowania własnych zmian np. w regulaminie wynagradzania.
Jeśli wszystkie związki nie porozumieją się w sprawie propozycji zmiany np. regulaminu wynagradzania, firma będzie musiała uzgadniać ją z organizacją reprezentatywną. Tak wynika z rządowego projektu nowelizacji ustawy o związkach zawodowych, która trafiła do konsultacji społecznych. Ta zmiana ma w praktyce ważne znaczenie dla firm. Brak wspólnego stanowiska organizacji zakładowych w sprawach wymagających porozumienia z reprezentacją załogi nie będzie już umożliwiał wprowadzenia zmian w wersji przedstawionej przez firmę. Tym samym rację bytu stracą też tzw. żółte związki, czyli te, które przedstawiają stanowisko odrębne wobec pozostałych organizacji, przez co uniemożliwiają zawarcie wspólnego porozumienia (działają na korzyść pracodawcy).
Liczba mnoga
Dziś zgodnie z art. 30 ust. 5 ustawy z 23 maja 1991 r. o związkach zawodowych (t.j. Dz.U. z 2015 r. poz. 1881) pracodawca samodzielnie podejmuje decyzję w sprawie ustalenia np. regulaminów pracy, wynagrodzenia, zakładowego funduszu świadczeń socjalnych, jeśli działające w firmie organizacje związkowe (lub te reprezentatywne) nie przedstawią wspólnie ustalonego stanowiska w tych kwestiach (mają na to 30 dni). To korzystne rozwiązanie zwłaszcza dla firm, w których tylko jedna z kilku funkcjonujących organizacji ma status reprezentatywnej. W ich przypadku wystarczy, że jedna, mała organizacja zakładowa zgodzi się na zmianę regulaminu wynagradzania zaproponowaną przez pracodawcę (wbrew stanowisku pozostałych). Pracodawca może wówczas wprowadzić np. obniżkę pensji bez konieczności uzgadniania jej ze związkami, bo te nie przedstawiły wspólnego stanowiska. Nie musi porozumiewać się w tej sprawie nawet z organizacją reprezentatywną, bo wspomniany art. 30 ust. 5 wskazuje na organizacje w liczbie mnogiej, co oznacza, że konieczne jest wspólne stanowisko co najmniej dwóch takich związków. Jeśli w firmie działa tylko jedna organizacja z takim statusem, pracodawca jest zwolniony z tego obowiązku (potwierdził to SN w orzeczeniu z 8 września 2015 r., sygn. akt I PK 234/14).
Po zmianie przepisów zatrudniający zostanie do tego zobowiązany. Zatem jeśli związki nie przedstawią wspólnego stanowiska, a tylko jeden z nich jest reprezentatywny, to właśnie z nim trzeba będzie uzgadniać zmiany. Oznacza to, że porozumienie takie będzie konieczne zawsze, bo jedna z organizacji działających w firmie musi mieć status reprezentatywnej (nawet jeśli żadna nie spełnia wymogów co do liczebności członków, to omawiany status ma najliczniejsza). Tym samym firmy nie będą mogły już wykorzystywać sporów między poszczególnymi związkami do forsowania niekorzystnych dla pracowników zmian.
Są skutki
– Taka zmiana zlikwiduje lukę w prawie wykorzystywaną przez pracodawców, którym nie zależy na dialogu z załogą – tłumaczy prof. Wiesława Kozek, kierownik Zakładu Socjologii Pracy i Organizacji w Instytucie Socjologii Uniwersytetu Warszawskiego. Podkreśla też, że większe znaczenie zyskają duże organizacje zakładowe.
– Zmarginalizowane zostaną mniejsze, niekoniecznie tylko te, które mogły podejmować działania w praktyce służące interesom pracodawcy – uważa Grzegorz Ruszczyk, radca prawny i partner w kancelarii Raczkowski Paruch.
Wspólna reprezentacja związkowa / Dziennik Gazeta Prawna
Podkreśla, że problemem nie powinna być zaś sama procedura – przepisy w wielu przypadkach (np. w zakresie stosowania niektórych systemów czasu pracy) już teraz wskazują na konieczność zawierania porozumień z organizacjami reprezentatywnymi, jeśli nie da ustalić się wspólnego stanowiska wszystkich związków. – Bez wątpienia zmiana ta utrudni jednak działalność pracodawców – dodaje.
Izabela Zawacka, radca prawny i wspólnik w kancelarii Wojewódka i Wspólnicy, wskazuje np. na art. 772 i 104 k.p. – Zgodnie z nimi pracodawca, który zatrudnia co najmniej 20 osób, ma obowiązek wprowadzić regulaminy wynagradzania i pracy. A jednocześnie ich ustalenie będzie zależeć w niektórych przypadkach od zgody jednej organizacji reprezentatywnej. To może prowadzić do patowych sytuacji i spotęgować legislacyjny nieład – podkreśla.