ZUS zyskał oręż do walki z samozatrudnionymi, którzy chcą uniknąć opłacania składek na ubezpieczenie społeczne w Polsce. Będzie bowiem mógł kontrolować, czy zainteresowany obniżką faktycznie wykonywał pracę na miejscu.
Osoby decydujące się na ucieczkę przed polskim ZUS muszą się liczyć z tym, że będą musiały przedstawić różnego rodzaju potwierdzenia potwierdzające pobyt w miejscu pracy. A to za sprawą wyroku Sądu Najwyższego, który oddalił skargę kasacyjną ubezpieczonego od wyroku sądu apelacyjnego. Powodem sporu między zainteresowanym a ZUS była decyzja z 12 lutego 2013 r. Jako podstawę prawną decyzji organ rentowy wskazał art. 83 ustawy z 13 października 1998 r. o systemie ubezpieczeń społecznych (tj. Dz.U. z 2015 r. poz. 121 ze zm.) oraz art. 13 ust. 3 rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (WE) nr 883/2004 z 29 kwietnia 2004 r. w sprawie koordynacji systemów zabezpieczenia społecznego (Dz.U. UE L 2004.166.1). Decyzja taka została wydana, bowiem zainteresowany złożył do organu deklarację ZUS ZWUA o wyrejestrowaniu się z ubezpieczeń społecznych z tytułu prowadzenia działalności gospodarczej. Przy czym jako przyczynę wskazał rozpoczęcie pracy u brytyjskiego pracodawcy.
ZUS zakwestionował przedstawione poświadczenia, gdyż uznał, że są one niewystarczające do uznana, że zainteresowany faktycznie przebywał na terenie Wielkiej Brytanii i wykonywał tam pracę. Co więcej z informacji udzielonych przez brytyjskie instytucje wynikało, że przedsiębiorstwa, w których był zatrudniony, nie prowadzą fizycznie działalności biznesowej, a ich siedziby zostały zidentyfikowane jako wirtualne biura z dostępem przez strony internetowe. Organ rentowy uznał więc, że umowy zawarte przez zainteresowanego z brytyjskimi pracodawcami zostały podpisane dla pozoru – w celu uchylenia się przez ubezpieczonego od obowiązku podlegania ubezpieczeniom społecznym w Polsce.
Zainteresowany odwołał się od decyzji. I jako dowód swojego zatrudnienia poza granicami Polski dostarczył dokumenty: umowy o pracę z tłumaczeniem, potwierdzenie wykonania pracy i otrzymania wynagrodzenia, rozliczenie roczne P60, potwierdzenie zarejestrowania przez pracodawcę (druk P45), kserokopie numeru ubezpieczeniowego w Wielkiej Brytanii oraz Europejskiej Karty Ubezpieczenia Zdrowotnego uzasadniają objęcie go brytyjskim ubezpieczeniem społecznym. Skarżący wskazał również, iż wbrew twierdzeniom organu rentowego jego pracodawcy brytyjscy nie są fikcyjnymi firmami, bowiem odprowadzają stosowne podatki i posiadają biura w Londynie.
Sąd I instancji uznał te dowody za wystarczające, żeby przyznać rację skarżącemu. Sprawa trafiła jednak do sądu apelacyjnego. Ten zaś uznał, że organ rentowy ma rację, kwestionując umowy zawarte z brytyjskimi pracodawcami. W czasie postępowania wyjaśniającego ustalono bowiem, że pierwsza brytyjska firma zatrudniała zainteresowanego na stanowisku koordynatora logistycznego. Czas pracy określono jako minimum 16 godzin tygodniowo. Natomiast kolejna firma zatrudniła go jako pracownika ds. reklamy w londyńskim City, a czas pracy określono od 1 do 160 godzin miesięcznie. Co prawda obaj brytyjscy pracodawcy zgłosili go do ubezpieczenie w kraju zatrudnienia, ale zainteresowany nie posiadał żadnych dowodów, że faktycznie pracował z Londynie. Nie przedstawił bowiem żadnych biletów lotniczych czy autobusowych, dowodów wynajmowania mieszkania czy hotelu oraz nie miał żadnych poświadczeń, że płaci w Londynie za media czy telefon. Sąd II instancji, wydając wyrok niekorzystny dla ubezpieczonego wskazał, że ubezpieczony domagając się stosowania wobec niego prawa unijnego, ma obowiązek udowodnić, że faktycznie wykonuje pracę w innym kraju.
Argumenty te powtórzył SN, który rozpatrywał kasacje zainteresowanego.c
ORZECZNICTWO
Wyrok SN z 21 stycznia 2016 r., sygn. akt III UK 61/16. www.serwisy.gazetaprawna.pl/orzeczenia