Warto, by Polska była wielokulturowa, bo się nam to już niedługo zwyczajnie opłaci
Perfidni Brytyjczycy – polskich pilotów witali z otwartymi rękami, a teraz narzekają na emigrantów. Francuskie sknery nie chcą polskiego hydraulika. Chciwi Niemcy zamykają przed nami swój rynek usług. Szwedzcy związkowcy boją się zdrowej konkurenci i wymuszają jednolite stawki na budowach.
Perfidni Brytyjczycy – polskich pilotów witali z otwartymi rękami, a teraz narzekają na emigrantów. Francuskie sknery nie chcą polskiego hydraulika. Chciwi Niemcy zamykają przed nami swój rynek usług. Szwedzcy związkowcy boją się zdrowej konkurenci i wymuszają jednolite stawki na budowach.
Polska debata o naszej emigracji była pełna emocji. Ale to nic w porównaniu z tym, jak może wyglądać dyskusja, która teraz się rozpoczyna – rozmowa o imigracji do Polski.
Ukraińcy to banderowcy, którzy są w prostej lini spadkobiercami morderców z Wołynia, muzułmanie wyznają wiarę pozbawioną głębszej duchowości, a Polsce grozi wynarodowienie. Z takimi stwierdzeniami spotkałem się w mediach w ciągu ostatniego miesiąca. O imigracji powstają już nie tylko artykuły, ale i książki. Najbardziej płodni i mający najbardziej wyraziste poglądy w tej dziedzinie są najczęściej ludzie, którzy tematyką tą nigdy się nie zajmowali, ale znają się na niej niczym najlepsi eksperci.
Jakie jest moje stanowisko w tej sprawie? Chciałbym Polski wielokulturowej i otwartej. Czy zamierzam o tym pisać i Państwa do tego przekonywać? Nie. To, że mam swoje zdanie, nie zmienia faktu, że w dziedzinie polityki imigracyjnej nie jestem specjalistą. Ani ja, ani moi redakcyjni koledzy nie rościmy sobie pretensji do bycia autorytetami prawiącymi Państwu kazania.
Imigracja jest tematem ważnym i my podejdziemy do niej tak jak Dziennik Gazeta Prawna podchodzi do wszystkich ważnych tematów. Policzymy. Sprawdzimy przepisy. Porównamy je z rozwiązaniami zagranicznymi. Poszperamy w danych i wyciągniemy nieznane statystyki. Zestawimy ze sobą wydarzenia, tak żeby nabrały one kontekstu i prawdziwego znaczenia. Porozmawiamy z ekspertami, do których nasi czytelnicy nie mogą dotrzeć. Pokażemy fakty, których nie dostarczy Państwu internetowa wyszukiwarka. Jednym słowem wykonamy pracę dziennikarską, a nie misyjną.
Państwu – naszym czytelnikom – pozostawiamy wnioski i ocenę. Musimy sobie jednak jasno powiedzieć, że imigracja do Polski jest faktem. A z faktami się nie dyskutuje – można je opisać i poddać analizie. Pokażemy Państwu dzielnice polskich miast, które stają się wielokulturowe. Uczelnie pełne studentów z zagranicy. Całe sektory gospodarki, które o imigracji marzą, albo które się jej boją.
Polityka imigracyjna to nie wielkie deklaracje i rozważania o tym, z którą nacją łączą nas bliższe związki kulturowe. To olbrzymie prawne i administracyjne wyzwanie. To konkretne pytania o uznawanie dyplomów, o wybór specjalistów, o kwestie meldunkowe czy składki emerytalne. To kwestia świadczeń społecznych i opłat administracyjnych.
Polska wielu narodów – nowy cykl Dziennika Gazety Prawnej ma w konkretny sposób opisać tę wielką cywilizacyjną zmianę, która dokonuje się na naszych oczach.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama