Sprawa dotyczyła mężczyzny, który przez wiele lat pracował w jednej ze spółek. Początkowo był dyrektorem, następnie: członkiem zarządu, prezesem zarządu oraz wiceprezesem ds. produkcji. Z uwagi na wysokie stanowiska oraz informacje, z jakimi miał styczność. Poza umową o pracę zawarta z nim została umowa o zakazie konkurencji. Zgodnie z jej postanowieniami mężczyzna powinien powstrzymywać się od wykonywania czynności zawodowych w firmach konkurencyjnych przez rok od rozwiązania umowy o pracę z firmą macierzystą. W zamian za to spółka zobowiązała się do uiszczania na jego korzyść odszkodowania w wysokości 25 proc. Wynagrodzenia brutto, jakie przysługiwało mu przez 12 miesięcy poprzedzających rozwiązanie umowy.
Gdy strony rozwiązywały łączącą je umowę o pracę zawartą na czas nieokreślony nie wspomniały o zakazie konkurencji. Mężczyzna zwróciła się do Rady Nadzorczej spółki z prośbą o wyjaśnienia czy dodatkowa umowa, mówiąca o łączącym ich zakazie konkurencji obowiązuje czy nie. Niestety nie otrzymał odpowiedzi. Po roku od rozwiązania umowy o pracę wystosował do spółki żądanie zapłaty odszkodowania z tytułu łączącego ich zakazu konkurencji, gdyż jak argumentował przez ostatni rok powstrzymywał się od wykonywania pracy zawodowej w obawie o ewentualna karę. To pismo także zostało bez odpowiedzi.
Mężczyzna zwrócił się do sądu z pozwem o zapłatę odszkodowania. Spółka broniła się twierdzącą, że brak wypłaty przez pracodawcę na rzecz pracownika rat odszkodowania, powoduje że zakaz konkurencji przestaje obowiązywać pracownika. Oznacza to, że może wykonywać czynności zawodowe także w konkurencyjnym zakładzie. Jednak pozbawia go to prawa do domagania się odszkodowania.
Sąd jednak nie dał wiary tym zapewnieniom. Przypomniał, że w sytuacji braku uiszczania świadczenia przez pracodawcę pracownik ma dwie możliwości. Pierwszą z nich jest szukanie pracy bez zwracania uwagi na restrykcje i utrata roszczenia, a drugą dochodzenie na drodze sądowej swoich praw. Jak podkreślił sąd pierwszej instancji to pracownik ma wybór.
Z uwagi na powyższe sąd rejonowy uznał roszczenie i nakazał spółce zapłatę 60 tys. odszkodowania plus koszty sądowe.
Strona pozwana wniosła apelację od wyroku. Jednak Sąd Okręgowy we Wrocławiu analizując sprawę nie dopatrzył się żadnych nieprawidłowości i uznał apelację za niezasadną.
Sąd zauważył, że fakt rozwiązania umowy o prace nie jest jednoznaczny z rozwiązaniem zakazu konkurencji kiedy kwestia ta była uregulowana odrębnym dokumentem. Jeżeli strony chciały rozwiązać umowę o zakazie powinny współdziałać w tym zakresie. Spółka mimo zapewnień, że przesłała powodowi stosowne pismo nie była w stanie przedstawić żadnych dowodów. Dlatego mężczyźnie należy się zapłata - uznał sąd.