Single kontrakt to propozycja Instytutu Badań Strukturalnych mająca zmniejszyć liczbę umów śmieciowych.
Instytut Badań Strukturalnych – think tank zajmujący się sprawami polityki społecznej i zatrudnienia – proponuje jeden kontrakt, który z czasem miałby nabywać cech umowy o pracę na czas nieokreślony. Propozycja ma skłonić pracodawców do częstszego zatrudniania na etat. Dziś przy zatrudnieniu na etat na czas nieokreślony skokowo rośnie okres wypowiedzenia. Do pół roku zatrudnienia to dwa tygodnie, między pół roku a trzema latami pracy u jednego pracodawcy to miesiąc, a po trzech latach pracy okres wypowiedzenia wydłuża się do trzech miesięcy. Instytut proponuje, by do trzymiesięcznego okresu wypowiedzenia dochodzić stopniowo w ciągu trzech lat. Okres wypowiedzenia zwiększałby się co kwartał o tydzień. Czyli w pierwszych trzech miesiącach pracy byłby to tydzień, w kolejnych trzech dwa tygodnie – jak dziś. Później w trzecim kwartale zatrudnienia trzy i na koniec pierwszego roku pracy – miesiąc tak jak jest dziś. Po dwóch latach okres wypowiedzenia wyniósłby dwa miesiące, a po trzech jak dziś – trzy. Propozycja nie zakłada zmian w oskładkowaniu, czyli składki na ZUS i NFZ będą odprowadzane w identycznej wysokości jak obecnie od umowy na czas określony czy nieokreślony. Instytut nie proponuje także likwidowania umów na czas określony. To wstępna propozycja, w której autorzy dopuszczają modyfikację. Najważniejszą jej cechą jest zachowanie stopniowego nabywania uprawnień z umów na czas nieokreślony.
Takie rozwiązanie powinno sprawić, że spadnie liczba zwolnień w firmach, bo skokowe wydłużanie okresu wypowiedzenia wynikające z obecnych przepisów przestanie być kryterium przeglądu zatrudnienia. – Dziś zbliżanie się kolejnego dłuższego okresu wypowiedzenia dla pracodawców często jest impulsem, by się z pracownikiem rozstać, zanim ten okres dojdzie do maksymalnego wymiaru. Nie ma tego jednego momentu, w którym firma musi się zastanowić, czy nie zatrudnić tej osoby na bardziej elastycznych warunkach – podkreśla Piotr Lewandowski z IBR. Konstrukcja umowy będzie powodowała, że pracodawcom łatwiej będzie zaakceptować wydłużanie okresu wypowiedzenia w sposób stopniowy.
Kolejną zaletą jest to, że okres wypowiedzenia będzie stosunkowo krótki w pierwszym okresie zatrudnienia, co da firmom możliwość łatwego rozwiązywania umów z ludźmi, którzy się nie sprawdzili. – Pracodawca jest w stanie ocenić, czy znalazł pracownika, jakiego szukał, po trzech, sześciu czy najdalej dwunastu miesiącach, nie potrzebuje do tego lat – podkreśla Lewandowski.
Zaletą dla pracownika jest nie tylko to, że ma opłacone ubezpieczenia przez pracodawcę, ale także że zawarcie takiej umowy to wytyczenie drogi kariery w firmie stabilizujące zatrudnienie. To element budujący lojalność pracowników wobec firmy, czyli jej kapitału ludzkiego.
Pomysł ISB wpisuje się w trend walki z niestabilnymi formami zatrudnienia. Jak zwraca uwagę Komisja Europejska, odsetek osób zatrudnionych na takich umowach wynosi w Polsce 28 proc. i jest najwyższy w Europie. Stąd ostatnie rekomendacje, by poprawić ten stan rzeczy. By stało się to faktem, potrzebne są działania eliminujące wykorzystywanie umów-zleceń czy umów o dzieło jako alternatywny do etatu. Rząd już wdrożył ozusowanie umów-zleceń, chce też modyfikować umowy o pracę na czas nieokreślony, wprowadzając maksymalnie trzyletni okres zawierania tego typu umów z jednym pracodawcą. Ale potrzebne są kolejne działania, które sprawią, że obszar zatrudnienia poza etatem zacznie maleć.
Na ten temat będą rozmawiali dziś eksperci w Przedstawicielstwie Komisji Europejskiej w Polsce. Ma się tam odbyć debata na temat segmentacji rynku pracy. Wezmą w niej udział przedstawiciele Instytutu Badań Strukturalnych, eksperci Komisji Europejskiej, Banku Światowego, związków zawodowych i pracodawców. Patronem medialnym debaty jest DGP. Będzie ona transmitowana od godz. 9 na stronach Przedstawicielstwa Komisji Europejskiej w Polsce oraz na www.forsal.pl.