Aż o 160 tys. wzrosła w ciągu ostatnich pięciu lat liczba zaświadczeń A1 potwierdzających delegowanie pracowników do krajów Unii Europejskiej.
Wysłanie pracownika za granicę / Dziennik Gazeta Prawna
Poświadczone przez ZUS formularze A1 stanowią potwierdzenie dla firmy, że ma ona prawo ubezpieczyć w Polsce podwładnych, którzy wykonują obowiązki za granicą. Zgodnie z unijnym prawem podatki i składki opłaca się w tym kraju, w którym się wykonuje pracę. Wyjątek stanowi delegowanie, co potwierdzają dyrektywa 96/71/WE o delegowaniu pracowników w ramach świadczenia usług (Dz.Urz. UE L 18/1 z 21 stycznia 1997 r.) i rozporządzenia unijne nr 883/2004 i 987/2009 dotyczące koordynacji systemów zabezpieczenia społecznego (Dz.Urz. UE L 166/1 z 30 kwietnia 2004 r. i L 284/7 z 30 października 2009 r.).
– Liczba poświadczonych w ciągu ostatnich lat A1 mówi nam, jaka jest faktyczna liczba oddelegowań osób zatrudnionych w polskich firmach do pracy w innych krajach. Może ona świadczyć też o coraz większej liczbie kontraktów, przy których te osoby pracują – komentuje Stefan Schwarz, prezes zarządu stowarzyszenia Inicjatywa Mobilności Pracy.
Zaznacza, że dane te nie pozwalają jednoznacznie stwierdzić, jaka faktycznie była liczba pracowników delegowanych z Polski. Jedna osoba może być bowiem kilkukrotnie wysyłana do pracy w innym państwie.
– To lawinowy wzrost liczby poświadczeń – zauważa dr Marek Benio, ekonomista z Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie. – Warto podkreślić, że wystąpienie przez firmę o zaświadczenie A1 nie jest obowiązkowe. Daje jednak poczucie pewności prawnej i potwierdza słuszność stosowania polskiego prawa w takim przypadku. To jak list żelazny wobec administracji innych państw – podkreśla.
– Mamy do czynienia ze zjawiskiem cywilizowania się delegowania, co oznacza, że zwiększa się świadomość prawna naszych przedsiębiorców, którzy chcą być pewni, że prawidłowo stosują przepisy dotyczące delegowania – dodaje dr Marek Benio.
Zdaniem ekspertów na wzrost liczby wydawanych poświadczeń A1 mogą też wpływać wymagania firm zagranicznych – kontrahentów polskich przedsiębiorców, a także niechęć innych krajów wobec obcych pracowników, która wyraża się m.in. w zwiększeniu aktywności instytucji kontrolnych z innych państw członkowskich UE.
Dr Marek Benio zwraca uwagę, że liderem wysyłania zatrudnionych do innych krajów jest Małopolska oraz województwa dolnośląskie, lubuskie i zachodniopomorskie.
– Delegowanie nie jest popularne w regionach wysokiego bezrobocia, a zatem nie jest to sposób na ucieczkę przed brakiem pracy w Polsce. Za granicę wysyłane są przede wszystkim osoby ze średnimi lub wysokimi kwalifikacjami. Przeczy to twierdzeniu, że Polska jest rezerwuarem taniej i niewykwalifikowanej siły roboczej – przekonuje.