Zatrudnieni w jednostkach samorządowych chcą tworzyć swoje przedstawicielstwa. Pracodawcy jednak odmawiają. Zdaniem ekspertów mają rację.
Zatrudnieni w jednostkach samorządowych chcą tworzyć swoje przedstawicielstwa. Pracodawcy jednak odmawiają. Zdaniem ekspertów mają rację.
Osoby zatrudnione w urzędzie wystąpiły w tym roku do pracodawcy, by ten zorganizował wybory do rady pracowniczej. W ten sposób chciały uzyskać większy dostęp do informacji o pracy jednostki. Były też zainteresowane udziałem w konsultacjach dotyczących funkcjonowania urzędu, wynagrodzeń i działań, które mogą mieć wpływ na poziom zatrudnienia.
– Niestety, pracodawca nam odmówił. Jego zdaniem tego typu ciało może powstać wyłącznie w podmiotach wykonujących działalność gospodarczą – mówi inicjator powołania rady.
Jego zdaniem władze jednostki nie miały racji, bo urzędy samorządowe wykonują działalność gospodarczą.
– Starostwo prowadzi przecież sprzedaż map. Z kolei gminy bardzo często wynajmują lokale innym podmiotom. Jest to działalność o charakterze usługowym – argumentuje urzędnik.
Zasady powoływania rad pracowników określa ustawa z 7 kwietnia 2006 r. o informowaniu pracowników i przeprowadzaniu z nimi konsultacji (Dz.U. z 2006 r. nr 79, poz. 550 ze zm.). Ma ona zastosowanie do pracodawców wykonujących działalność gospodarczą, którzy zatrudniają co najmniej 50 pracowników. Przy czym polskie przepisy dotyczące informowania zostały wydane w ramach implementacji dyrektywy Rady 2002/14/WE z 11 marca 2002 r. ustanawiającej ogólne ramowe warunki informowania i przeprowadzania konsultacji z pracownikami we Wspólnocie Europejskiej (Dz. Urz. WE L 80 z 23 marca 2002 r.).
– Nie sądzę, by ograniczenie możliwości tworzenia rad jedynie do pracodawców prowadzących działalność gospodarczą naruszało dyrektywę 2002/14/WE – stwierdza Piotr Ciompa z Instytutu Spraw Obywatelskich.
– Mieliśmy już przypadki powołania rady w bibliotekach i muzeach. Placówki te bowiem, przy okazji działań o charakterze kulturalnym, w jakimś wymiarze prowadzą też działalność gospodarczą – dodaje Ciompa.
Z kolei w ocenie prof. Jerzego Wratnego, kierownika Zakładu Prawa Pracy Polskiej Akademii Nauk, nie ma potrzeby istnienia przedstawicielstw pracowniczych w samorządach, bowiem już teraz podlegają one kontroli społecznej.
– Na szczeblu gminy, powiatu czy urzędu marszałkowskiego są radni, którzy mają ścisły wgląd w funkcjonowanie urzędu i jego działalność organizacyjną oraz kadrową. Nie ma co tworzyć kolejnych bytów – stwierdza prof. Jerzy Wratny.
Dodaje, że nie jest prawdą, iż jednostki samorządowe nie prowadzą działalności gospodarczej.
– Urzędy ją wykonują, jednak tego typu aktywność samorządu nie ma charakteru czysto zarobkowego. Jest prowadzona niejako przy okazji – dodaje prof. Wratny.
Dalszy ciąg materiału pod wideo
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama