Firmy zamiast zatrudniać nowych ludzi, wolą zlecać załodze pracę ponad normy. Związki zawodowe pod presją chcących dorobić godzą się na zwiększanie limitów.
Firmy zamiast zatrudniać nowych ludzi, wolą zlecać załodze pracę ponad normy. Związki zawodowe pod presją chcących dorobić godzą się na zwiększanie limitów.
Kodeks pracy ogranicza liczbę nadgodzin w roku do 150, jednak w układzie zbiorowym czy regulaminie można ten limit zwiększyć. Coraz częściej załogi godzą się nawet na 400 ekstra godzin pracy w roku kalendarzowym. Liderem pod względem organizowania dodatkowych zajęć jest branża motoryzacyjna. Kilka tygodni temu NSZZ „Solidarność” informował o zwiększeniu limitu ponadwymiarowej pracy w firmie Denso w Tychach produkującej m.in. deski rozdzielcze do samochodów. Z kolei w Fiat Auto Poland ustalono limit 250 nadgodzin, ale trwają rozmowy nad zwiększeniem go do 400.
Normy ograniczają pulę ponadwymiarowych godzin, nawet tych zwiększonych za zgodą załogi, maksymalnie do 416 w roku. Podniesienie limitów do maksymalnego dozwolonego przez prawo poziomu oznacza, że w zależności od potrzeb pracodawcy zatrudniony może pracować we wszystkie soboty albo codziennie zostawać w firmie po godzinach.
– Dbamy o to, by załoga korzystała na nadgodzinach. Wynegocjowaliśmy wyższy od kodeksowego dodatek za pracę ponadwymiarową po przepracowaniu 10 wolnych sobót. Dodatek wynosi w takim przypadku nie 100, ale 120 proc. Ponadto załoga otrzymała dodatkową premię za ponadwymiarową pracę. W pierwszym półroczu 2014 r. było to nawet 1400 zł na osobę. Rozumiemy potrzeby firmy i pod pewnymi warunkami wychodzimy im naprzeciw – wyjaśnia Mieczysław Bubień, wiceprzewodniczący NSZZ „Solidarność” Fiat Auto Poland.
Eksperci przyznają, że nawet codzienna praca w nadgodzinach nie musi oznaczać nadużycia prawa. Musi to być tylko uzasadnione szczególnymi potrzebami pracodawcy. Przepisy nie mówią, jak długo te szczególne potrzeby mogą trwać.
– Można sobie wyobrazić sytuację, w której firma zdobywa kontrakt, a jego realizacja zajmie rok. Rekrutacja, szkolenia i ograniczony termin wymuszają na firmie korzystanie z własnej sprawdzonej kadry. W takim przypadku widzę uzasadnienie dla zawarcia porozumienia z załogą przewidującego znaczne zwiększenie limitu godzin nadliczbowych – zauważa prof. Arkadiusz Sobczyk, radca prawny z Kancelarii Sobczyk i Współpracownicy.
Jego zdaniem inaczej sytuacja wygląda, gdy porozumienie z załogą jest bezterminowe i pracodawca bez względu na okoliczności przewiduje stałe wykorzystanie dodatkowych godzin. W tej sytuacji mamy do czynienia z nadużyciem prawa i podniesienie liczby nadgodzin jest nieważne. Przedsiębiorca powinien zwiększyć zatrudnienie.
Prawnicy dobrze jednak oceniają poziom ochrony zatrudnionych przed wprowadzaniem dodatkowych zleceń.
– Kluczowy jest udział związków zawodowych w negocjacjach. Zawsze zgoda związkowców na propozycję podniesienia limitu nadgodzin jest wynikiem analizy warunków pracy i nastrojów wśród załogi – podkreśla prof. Marcin Zieleniecki, ekspert NSZZ „Solidarność”.
Dodaje, że przedstawiciele zatrudnionych w porozumieniu z pracodawcą mogą dodatkowo chronić osoby, które np. ze względu na wychowanie dzieci nie są zainteresowane nadgodzinami, albo wynegocjować wyższe niż ustawowe kwoty dodatków.
Należy jednak pamiętać, że stałe korzystanie z nadgodzin ma niekorzystne skutki. Normy czasu pracy są ustalone i wprowadzone do kodeksu nie tylko po to, by pracownicy mieli zapewniony odpoczynek, lecz także by pracodawca musiał czerpać zasoby z rynku pracy. Jest to szczególnie ważne przy dużym poziomie bezrobocia. Nieuzasadnione korzystanie z dodatkowej pracy stałej załogi pozbawia bezrobotnych szansy na zatrudnienie.
Dodatkowo presja zainteresowanych dorabianiem w nadgodzinach często stanowi powód fiaska rozmów o wprowadzeniu w zakładzie elastycznych zasad rozliczania czasu pracy. Polegają one na dłuższych obowiązkach w okresie koniunktury i odbieraniu wolnego, gdy firma nie ma zamówień. W praktyce oznacza to jednak dla załogi utratę nadgodzin i związanych z nimi dodatków do wynagrodzenia.
Skutkiem stałej pracy w nadgodzinach jest też pogorszenie stanu zdrowia.
– Śmiertelne skutki przepracowania odnotowano i badano w Japonii na początku lat 90. Chodzi o zjawisko karoshi polegające na nagłym, ostrym zawale serca, znane jako śmierć z przepracowania. Długi czas pracy jest istotnym czynnikiem ryzyka podwyższonego ciśnienia krwi oraz rytmu serca – ostrzega dr Dorota Żołnierczyk-Zreda z Centralnego Instytutu Ochrony Pracy.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama