Administracja płaci za mało najlepiej wykwalifikowanym, a za dużo pracownikom niższego szczebla. Płace w sektorze prywatnym nadal są dwa razy wyższe.
System motywacyjny urzędników jest elastyczny, ale ma wady. To tylko nieliczne z wielu wniosków Banku Światowego na temat wynagrodzeń w sektorze publicznym. Przedstawiono je w piątek w Ministerstwie Finansów w trakcie prezentacji raportu „Polska: Reforma praktyk w procesie kształtowania wynagrodzenia w sektorze publicznym”.
Autorzy dokumentu wskazują, że tzw. kontrola nad funduszem płac całej administracji rządowej w Polsce jest właściwa. Od 2009 r. poszczególne urzędy otrzymują środki na wynagrodzenia w podobnej wysokości. Od tego też czasu wciąż mają zamrożone płace.
– Budżet na 2014 r. jest dopiero konstruowany, ale najprawdopodobniej również w przyszłym roku płace urzędników w administracji rządowej pozostaną na niezmienionym poziomie – mówi Ludwik Kotecki, główny ekonomista Ministerstwa Finansów.
Z raportu wynika, że minister finansów może zostać zasypany żądaniami podwyżek wynagrodzeń ze strony związków zawodowych w sektorze publicznym. Z problemem tym różnie sobie radzą poszczególne kraje. Na przykład w krajach skandynawskich płace urzędników są określane w układach zbiorowych. Co roku odbywają się negocjacje z wiodącym związkiem zawodowym. Podobnie jest w Niemczech. Tam jednak największe centralne związkowe negocjują wzrost płac z rządem. Jeśli nie wypracują porozumienia, rząd proponuje jednorazowe podwyżki, które obowiązują przez rok.
Z raportu wynika też, że płace w sektorze prywatnym są dwa razy wyższe od tych w urzędach. Wyniki są bardziej zróżnicowane w podziale na poszczególne funkcje i stanowiska. Na przykład wynagrodzenie funkcjonariusza i menedżera wyższego szczebla są o 16 proc. wyższe w sektorze prywatnym od urzędniczych, a płace specjalistów o 19 proc. Co ciekawe na stanowiskach wymagających mniejszych umiejętności, np. zwykłego pracownika biurowego, sytuacja jest odwrotna. Pensja pracownika przyjmującego dokumenty w urzędzie jest średnio o 13 proc. wyższa od proponowanych w firmach. Na najniższych stanowiskach pensje są już porównywalne. Autorzy wysuwają więc wniosek, że płace na stanowiskach kierowniczych i merytorycznych w sektorze publicznym mogą być zbyt niskie, a w przypadku tych, na których nie wymaga się zbyt dużych umiejętności – zbyt wysokie.
Resort finansów zapowiada kolejne badania, tym razem w samorządach.
– Z danych GUS wynika, że płace w administracji samorządowej w okresie zamrożenia pensji na szczeblu rządowym niejednokrotnie sowicie rosły – przyznaje Ludwik Kotecki.
Rząd jednak nie może ingerować w politykę płacową i kadrową samorządów, bo przepisy mu na to nie pozwalają.
Resort finansów nie zdeklarował się, czy na podstawie tego raportu zlikwiduje na przykład trzynastki, które są dużym obciążeniem dla budżetu, bo kosztują rocznie około 5 mld zł.
Eksperci są zgodni, że takie badania będą służyć ministrowi finansów za argument przy szukaniu oszczędności.
– System płac musi być dostosowany do możliwości budżetowych państwa. Można znieść trzynastki, ale środki przeznaczone na nie trzeba pozostawić w funduszu wynagrodzeń – twierdzi dr Aleksander Proksa, były prezes Rządowego Centrum Legislacji.

5 mld zł rocznie wydaje budżet na trzynastki dla urzędników