W czerwcu Najwyższa Izba Kontroli (NIK) ponownie chce skontrolować procedurę zatrudniania, wynagradzania i awansowania pracowników samorządowych. Poprzednia kontrola, której wyniki były zaprezentowane w 2010 r., wypadła fatalnie. Okazało się, że 3/4 sprawdzanych samorządów źle przeprowadza nabory urzędników. Ustalenia wskazywały, że większość z nich robi to celowo i świadomie manipuluje przy procedurach konkursowych oraz ich wynikach. Dzięki temu zatrudniani byli znajomi np. na polecenie wójta czy prezydenta miasta.
NIK wskazała wtedy np. na to, że w samorządach występowały przypadki ignorowania obowiązku przeprowadzania otwartego konkursu. Nielegalnie, czyli z pominięciem obowiązującej procedury, w 2009 r. w skontrolowanych jednostkach zatrudniono 24 osoby. Najwięcej, bo aż 13 takich przypadków ujawniono w Urzędzie Miasta Bochni. Pominięcie procedury konkursowej uzasadniano m.in. koniecznością dotrzymania umów zawartych z publicznymi pośredniakami (w których gwarantowano pracę określonym osobom).
– Wtedy zatrudnialiśmy osoby z powiatowych urzędów pracy na stanowiskach urzędniczych. Po kontroli żadna z nich nie została przyjęta na stałe – tłumaczy Edyta Groblicka-Kuc, sekretarz miasta Bochnia.
Dodaje, że obecnie dla tych pracowników tworzone są stanowiska wspomagające, które nie są urzędniczymi, jak np. sekretarka czy pomoc administracyjna. Zapewnia, że urząd przestrzega wszystkich procedur konkursowych przy zatrudnianiu nowych osób.
– Kontrola NIK w samorządach jest konieczna, bo kierownicy tych jednostek mają zapędy, aby zatrudniać urzędników z naruszeniem prawa – potwierdza dr Stefan Płażek, adiunkt w Katedrze Prawa Samorządu Terytorialnego Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Wskazuje, że najwięcej nieprawidłowości może być pod koniec przyszłego roku, gdy odbędą się wybory samorządowe.
NIK kontroluje też urzędników administracji rządowej. Z ostatniego raportu zaprezentowanego w 2012 roku wynika, że izba nie ma większych zastrzeżeń do przestrzegania procedur konkursowych przez dyrektorów generalnych.