Ministerstwo Rozwoju Regionalnego ma problem z resortami, które nie radzą sobie z wydawaniem pieniędzy z ogromnego unijnego programu Kapitał Ludzki. Na dwa i pół roku przed datą ostatecznego rozliczenia z Brukselą stało się jasne, że niektóre instytucje nie zrealizują powierzonych im projektów.
ikona lupy />
Resort w gorączce szuka więc sposobów, jak zagospodarować niewydane miliardy złotych. Pośpiech nie zawsze jest jednak dobrym doradcą. Jednym z najnowszych pomysłów jest np. przyznanie 100 mln zł na staże i praktyki dla młodzieży uczącej się w szkołach zawodowych. Brzmi interesująco, bo to potencjalni bezrobotni i warto w nich zainwestować, żeby nie stali się klientami urzędów pracy.
Gdy pozna się szczegóły projektu, można mieć wątpliwości, czy inwestycja się zwróci. Okazuje się bowiem, że fundacja, która ma dostać pieniądze, chce wysyłać uczniów zawodówek i przedstawicieli izb rzemieślniczych za granicę. W grę, oprócz krajów UE, mogą wchodzić miejsca znane raczej z atrakcji turystycznych niż z dobrze zorganizowanego szkolnictwa zawodowego: Turcja, Islandia czy Chorwacja. Dzięki zagranicznym wizytom studyjnym polskich szkół zawodowych raczej nie da się uzdrowić.
Jedno jest pewne, przyszły mechanik więcej doświadczenia zawodowego zdobyłby pewnie w warsztacie samochodowym w swoim mieście niż w Turcji. A na pewno staż u polskiego rzemieślnika byłby kilkakrotnie tańszy. 100 mln zł na zrealizowanie takiego projektu to mała kwota z perspektywy miliardów, które ma do wydania Polska. Tyle że do każdego takiego projektu dopłaca polski podatnik. Szukając pomysłów na to, jak szybko wydać pieniądze, które przyznała nam Bruksela, warto więc pamiętać, że kiedyś mistrzami w sprawnym wykorzystywaniu funduszy strukturalnych były Grecja, Hiszpania i Portugalia. Lepiej, żebyśmy nie poszli w ich ślady.