Od 3 maja zarówno pracownicy, jak i pracodawcy mogą mieć większe problemy z dochodzeniem swoich roszczeń przed sądami pracy. Jeśli spóźnią się z przedstawieniem twierdzeń lub dowodów, sąd może je pominąć.
Taka zmiana wynika z nowelizacji kodeksu postępowania cywilnego z 16 września 2011 r. (Dz.U. nr 233, poz. 1381).
Rozwiązanie to ma przyspieszyć rozstrzygnięcia sądowe, w tym te w sprawach pracowniczych, na które obecnie czeka się średnio ponad pięć miesięcy. Sąd będzie mógł pominąć np. wnioski dowodowe zgłaszane tylko po to, aby wydłużyć postępowanie i opóźnić wydanie orzeczenia korzystnego dla drugiej strony (np. o wypłatę zaległego wynagrodzenia). Taką praktykę częściej stosowali pracodawcy. Nowe przepisy mogą jednak przysporzyć kłopotów także pracownikom. Będą mieć bowiem mniej czasu na zebranie i przedstawienie dowodów potwierdzających ich roszczenia, co już dotychczas nie było proste, zwłaszcza w przypadku gdy zatrudniony skarży swojego byłego pracodawcę i nie ma już dostępu do siedziby firmy, a kontakt ze współpracownikami – czyli potencjalnymi świadkami – jest ograniczony.
Jak złożyć pozew do sądu pracy / DGP

Dowód w pozwie

Zgodnie z nowymi przepisami sąd pomija spóźnione twierdzenia i dowody, chyba że strona uprawdopodobni, że nie zgłosiła ich w pozwie, odpowiedzi na niego lub w dalszym piśmie przygotowawczym bez swojej winy lub że uwzględnienie spóźnionych twierdzeń i dowodów nie spowoduje zwłoki w rozpoznaniu sprawy albo że występują inne wyjątkowe okoliczności.
– To oczywiście utrudnia dochodzenie roszczeń. Dotychczas np. pracownicy w odwołaniu się od wypowiedzenia często stwierdzali jedynie, że się z nim nie zgadzają, a dopiero w trakcie postępowania sąd zwracał im uwagę na konieczność przedstawiania twierdzeń i dowodów na poparcie swoich roszczeń – mówi Anna Pabisiak, radca prawny z Kancelarii Prawnej Primum Legis w Warszawie.
Podkreśla, że dodatkowo wielu pracowników nie zdaje sobie sprawy ze zmiany przepisów i ryzyka pominięcia dowodów nie zgłoszonych przez nich w pozwie. A w prawie pracy w wielu przypadkach obowiązują krótkie terminy na wniesienie sprawy. Np. pracownik ma tylko siedem dni na odwołanie się od wypowiedzenia.
– Do tej pory pracownicy mogli zgłaszać twierdzenia i wnioski dowodowe aż do zamknięcia rozprawy. Wprowadzenie terminu na dokonanie jakiejś czynności procesowej zawsze powoduje, że procedura dochodzenia roszczeń jest trudniejsza – mówi Dawid Zdebiak, radca prawny i partner w Kancelarii Gujski Zdebiak.
Jego zdaniem pracownicy, którzy spóźnią się z przedstawieniem wniosków, mogą jednak tłumaczyć, że nie wiedzieli o konieczności przedstawienia dowodów wcześniej, bo nie zostali o tym pouczeni. Sądy muszą rozstrzygnąć, czy będzie to wystarczające uzasadnienie dopuszczenia spóźnionego wniosku dowodowego. I dlatego – paradoksalnie – pracodawcom może opłacać się pouczać np. w wypowiedzeniu umowy o pracę nie tylko o tym, że zatrudniony może się od takiego wypowiedzenia odwołać do sądu, ale także o konieczności przedstawienia twierdzeń i dowodów już w pozwie. W takim przypadku pracownik, który złoży spóźniony wniosek dowodowy, nie będzie mógł w trakcie postępowania powoływać się na brak pouczenia.



Ryzyko pracownika

– Jednocześnie w niektórych sprawach, np. odwołaniu się od wypowiedzenia lub domaganiu się przywrócenia do pracy lub odszkodowania po zwolnieniu dyscyplinarnym, to pracodawca, a nie pracownik, musi przytoczyć fakty i udowodnić, że podjął zgodną z prawem decyzję – mówi Dawid Zdebiak.
Podkreśla, że w takich przypadkach pracownik może jedynie stwierdzić, że np. odwołuje się od wypowiedzenia. Ponosi jednak ryzyko. Dla przykładu jeśli pracodawca zlecił pracownikowi wykonanie jakiegoś dodatkowego zadania w domu (po pracy, w nadgodzinach), a następnie zwolnił go, bo ten wysyłał informacje służbowe na swoją prywatną skrzynkę e-mailową, pracownik już w pozwie powinien przytoczyć informację o tym, że wykonywał jedynie polecone mu zadania. Pracodawca nie może więc twierdzić, że z powodu e-maila utracił do niego zaufanie.
– Nic jednak nie stoi na przeszkodzie, aby zgłaszać określone dowody w pozwie, a przeprowadzać je dopiero w trakcie postępowania w sądzie. Pracownik ponosi jedynie ryzyko, że danych twierdzeń nie udowodni – mówi Grzegorz Orłowski, radca prawny z Orłowski Patulski Walczak.
Pracownik, który np. domaga się zapłaty dodatku za nadgodziny, nie musi dołączać dokumentu (np. ewidencji czasu pracy) do pozwu. Co więcej, dopiero w czasie postępowania może wystąpić do pracodawcy, aby on go przedłożył, skoro jest w jego posiadaniu.

Trudniej dla pracodawcy

Prawnicy podkreślają, że w praktyce stosowanie nowych przepisów będzie zależeć od sędziów. To oni zdecydują przecież, czy dopuszczą spóźniony wniosek dowodowy.
– Sądzę, że będą one uwzględniane, choćby z obawy sędziego, że strona, której wniosek zostanie pominięty, złoży apelację – mówi Grzegorz Orłowski.
Na łaskawość sądu przede wszystkim będą mogli jednak liczyć pracownicy. Są przecież słabszą stroną stosunku pracy i częściej niż pracodawcy bronią swoich racji przed sądem samodzielnie, bez pomocy profesjonalnych pełnomocników. Dlatego też nowelizacja k.p.c. może utrudnić postępowania także pracodawcom.
– W stosunku do nich sądy będą bardziej rygorystycznie przestrzegały nowych przepisów – mówi Dawid Zdebiak
Tłumaczy, że duże znaczenie będzie miało to, w czyjej sprawie toczy się dane postępowanie. Na pobłażliwość sądu będzie mógł zapewne liczyć szeregowy pracownik, który pierwszy raz trafia do sądu i nie miał wcześniej styczności z wymiarem sprawiedliwości. Ale już nie kierownik, który dodatkowo ma wykształcenie prawnicze. Jednocześnie pracodawca już w momencie rozwiązania umowy bez wypowiedzenia powinien mieć przygotowane dowody i twierdzenia na wypadek ewentualnego pozwu ze strony pracownika.
– Jeśli sądy będą zbyt pobłażliwe, zmiany stracą sens. To dobre rozwiązania, bo dziś największą zmorą postępowań jest ich przewlekłość i zbyt rozbudowane procedury, które umożliwiają przedłużanie spraw – mówi Grzegorz Orłowski.
Podkreśla, że celują w tym zwłaszcza pracodawcy, którym zależy na opóźnieniu niekorzystnego dla siebie orzeczenia i np. wypłaty pracownikowi odszkodowania. Ale przytacza też przykład, gdy przez trzy miesiące sąd nie potrafił zakończyć sprawy byłego pracownika, który nie spełniał warunków do pracy na danym stanowisku i bez żadnych podstaw domagał się pieniędzy od pracodawcy (wskazywał art. 8 k.p. mówiący o zasadach współżycia społecznego).