Pracownik nie może domagać się od pracodawcy wypłacenia pieniędzy za nadgodziny, jeśli sam na polecenia przełożonego nie uzupełniał ewidencji czasu pracy.
W firmie od listopada 2000 r. pracownik był zatrudniony na stanowisku koordynatora ds. spedycji międzynarodowej. Wykonywał swoją pracę na terenie zakładu w godzinach od 8.00 do 16.00. W całym okresie zatrudnienia z różną częstotliwością wyrabiał nadgodziny. Pracodawca wiedział o tym, a mimo to nie ewidencjonował czasu pracy koordynatora poza godzinami pracy.
Pracownik zażądał przed sądem I instancji wypłacenia przez firmę 15 tys. zł za dodatkową pracę w nadgodzinach. W ocenie sędziego bezsporne było to, że pracownik świadczył pracę ponad limit, zarówno na terenie zakładu pracy, jak i po jego opuszczeniu. Sąd zaznaczył, że pracodawca miał także obowiązek ewidencjonować czas pracy pracowników. W ocenie sędziego świadomość pracodawcy, iż zatrudnieni przez niego pracownicy wykonują pracę w godzinach nadliczbowych i akceptacja tego stanu rzeczy, choćby milcząca, jest wystarczająca do nabycia przez pracowników prawa do dodatkowego wynagrodzenia.
Sąd I instancji uwzględnił żądanie pracownika. Sprawa trafiła więc do sądu II instancji. Ten uznał, że pracownik jednak nie świadczył na rzecz firmy pracy w godzinach nadliczbowych. Zatem pracodawca nie naruszył podstawowych obowiązków polegających na nieewidencjonowaniu takiej pracy. Sąd ustalił tylko, że wszystkie rozmowy, które pracownik wykonywał w nadgodzinach, trwały codziennie około 30 – 40 minut. Jednocześnie jednak, za zgodą pracodawcy, codziennie wyjeżdżał w godzinach pracy w celach prywatnych. Są apelacyjny zmienił zaskarżony wyrok i oddalił żądania pracownika.
Pełnomocnik zainteresowanego wniósł skargę kasacyjną do Sądu Najwyższego (SN). Ten wskazał, że pracodawca zobowiązywał pracowników do informowania o opuszczaniu miejsca pracy w stosownej książce, jednak ci nie realizowali tego obowiązku. Sędziowie przywołali inne rozstrzygnięcie SN z 7 czerwca 2011 r. (sygn. akt II PK 317/10). W tamtej sprawie sąd uznał, że kierownik jednostki organizacyjnej mimo obowiązku nie gromadził danych o czasie pracy. W efekcie nie miał prawa powoływać się na to, że pracodawca nie ewidencjonował, ile ten spędzał czasu na wykonywaniu czynności służbowych. Nikt nie może bowiem powoływać się na własne zaniedbania.
W konsekwencji SN przyjął, że pracownik, który uniemożliwia pracodawcy ewidencjonowanie czasu pracy, unikając składania informacji o godzinach rozpoczęcia i zakończenia pracy, a także przypadkach opuszczenia pracy, nie może skutecznie podnosić zarzutu, że jego czas pracy nie był należycie dokumentowany. SN oddalił skargę kasacyjną.
ORZECZNICTWO
Wyrok Sądu Najwyższego z 14 maja 2012 r., sygn. akt II PK 231/11