Na rynku pracy jest odrobinę lepiej. W marcu liczba zarejestrowanych bezrobotnych zmniejszyła się o 26,3 tys. – do 2 mln 141,9 tys. Była jednak o 8 tys. większa niż przed rokiem. Natomiast stopa bezrobocia spadła do 13,3 proc. z 13,5 proc. w lutym – podał wczoraj Główny Urząd Statystyczny.
Co ważne, z poprawy sytuacji na rynku pracy bardziej skorzystali ludzie młodzi niż w starszym wieku. Okazuje się, że w marcu liczba bezrobotnych do 25 lat skurczyła się w porównaniu z lutym o 15,6 tys. i jest mniejsza niż przed rokiem o ponad 32 tys.
Za to liczba bezrobotnych w wieku 50 i więcej lat zmniejszyła się w ciągu miesiąca zaledwie o 1,5 tys. Obecnie jest o 22,5 tys. większa niż w tym samym okresie roku ubiegłego. Utrwala się więc notowane od kwietnia ubiegłego roku zjawisko polegające na tym, że wśród bezrobotnych więcej jest osób w starszym wieku niż tych, którzy mają nie więcej niż 24 lata. Wcześniej była odwrotna sytuacja. W efekcie już co czwarty bezrobotny ma 50 i więcej lat.
– To nie przypadek. Pracodawcy niechętnie zatrudniają osoby starsze, bo uważają, że są bardziej kosztowne i mniej wydajne niż młodzi ludzie – mówi prof. Zenon Wiśniewski z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. Dodaje, że ich sytuacja na rynku pracy jest trudniejsza także dlatego, że mają zagwarantowany prawnie czteroletni okres ochronny – w tym okresie przed osiągnięciem wieku emerytalnego praktycznie nie można ich zwolnić.
Z danych GUS wynika również, że w porównaniu z marcem ubiegłego roku bezrobocie zwiększyło się w ośmiu województwach – najbardziej w łódzkim (o 4,8 proc.), małopolskim (o 2,4 proc.), mazowieckim (o 1,8 proc.), śląskim (o 1,7 proc.) oraz podkarpackim i podlaskim (po 0,9 proc.). Z kolei w województwie lubelskim liczba bezrobotnych się nie zmieniła. A w siedmiu pozostałych województwach spadła – na przykład w dolnośląskim (o 3,6 proc.), zachodniopomorskim (o 2,7 proc.) i warmińsko-mazurskim (o 1,6 proc.).
Ponadto według GUS większość bezrobotnych zarejestrowanych w pośredniakach to osoby, które wcześniej pracowały zawodowo. W końcu marca było ich ponad 1,7 mln. W tej grupie 64,5 tys. osób utraciło płatne zajęcie z przyczyn dotyczących zakładów pracy. A będzie ich wiecej, bo 303 przedsiębiorstwa zapowiedziały zwolnienie w najbliższym czasie 23,6 tys. pracowników.
Eksperci nie mają wątpliwości, że w następnych miesiącach bezrobocie będzie nadal powoli spadać. – Przede wszystkim dlatego, że przybywać będzie sezonowych miejsc pracy w rolnictwie, leśnictwie i gastronomii – ocenia Karolina Sędzimir, ekonomista PKO BP. Zastrzega, że trudno jednak liczyć na wyraźny wzrost zatrudnienia w sektorze przedsiębiorstw. – Nie można wykluczyć, że może ono nawet nieco spaść po tym, jak w marcu skurczyło się w przedsiębiorstwach o 4 tys. – ocenia Sędzimir. A to efekt spadającej produkcji firm przeznaczonej zarówno na rynek krajowy, jak i zagraniczny – w marcu zmniejszyła się ona wielu branżach: samochodowej, meblowej, farmaceutycznej i elektronicznej.
– Dlatego spodziewam się, że do czerwca bezrobocie spadnie tylko do 11,5 proc., a od lipca, po zakończeniu mistrzostw europy w piłce nożnej, gdy znikną miejsca pracy związane z tą imprezą, zacznie ponownie rosnąć i w grudniu osiągnie poziom 12,7 proc. – prognozuje Sędzimir. Natomiast Urszula Kryńska, ekonomista Banku Millennium, uważa, że w końcu roku sytuacja na rynku pracy może być gorsza, bo stopa bezrobocia może wynieść nawet 13,2 proc. Z prognoz ekonomistów wynika, że nie ma co oczekiwać, aby w końcu grudnia stopa bezrobocia spadła do 12,3 proc., jak przewiduje rząd w ustawie budżetowej na ten rok.