Na szczycie piramidy potrzeb Małgorzata umieściła jedzenie i leki. Gdy zaczyna brakować na nie pieniędzy, ratuje się, klikając w internecie na szybką krótkoterminową pożyczkę albo dzwoni do koleżanki. Na buty i odzież dla młodszego syna odkłada z 500+. Żeby zarobić na lodówkę i kuchenkę, wyjechała na miesiąc do Niemiec, gdzie opiekowała się parą seniorów. Teraz musi się opiekować chorą matką, więc nie może wyjechać na długo. Spokój jest dla niej równie ważny co gotówka – nie chce zdradzać dzieciom, że dzieje się coś złego. Trzy lata temu przeszła zawał, a gdy wychodziła ze szpitala, pielęgniarka wręczyła jej rachunek za leczenie. – Okazało się, że szefowa nie płaciła moich składek przez pięć lat. Miesięcznie zarabiałam od 900 do 1,3 tys. zł. Nie miałam żadnych oszczędności, a na głowie dwójkę dzieci i rachunek na 9 tys. – wspomina Małgorzata.

Magazyn DGP
Andrzej porównuje wypadki losowe – takie jak ból zęba czy zepsuta pralka – do łagodnego, rutynowego tąpnięcia. Konto zostaje wyzerowane, więc mogą z żoną rozpocząć kolejną próbę oszczędzania. Kiedyś było jeszcze gorzej. Andrzej niechętnie wraca do wydarzeń sprzed dwóch lat, kiedy na umowie zleceniu jako listonosz zarabiał 1,6 tys. zł. Firma straciła duże państwowe zamówienie i szybko pojawiała się zapowiedź grupowych zwolnień. Kierownik regionalny prosił, żeby jako lojalni pracownicy zostali do końca miesiąca, obiecywał dodatkową wypłatę. Pracowali po 12 godzin. – Zostałem do końca. Był ostatni dzień sierpnia, a ja nie dostałem pieniędzy za lipiec – wspomina Andrzej. Żyli z pensji żony, ale 1,2 tys. zł wydali na czynsz, opłaty i leki w internetowej aptece. – Było nerwowo, nie mieliśmy pieniędzy na jedzenie, nie wiedzieliśmy, co robić. Pamiętam, że w pierwszym odruchu przeszedłem się po osiedlu i zebrałem trochę puszek, za które dostałem kilkanaście groszy, zamiast kilku złotych, jak się spodziewałem – opowiada.
Takie historie wcale nie są w Polsce wyjątkiem. – W 2016 r. 3,9 proc. osób żyjących w skrajnym ubóstwie pracowało – wyjaśnia dr hab. Anna Zachorowska-Mazurkiewicz z Uniwersytetu Jagiellońskiego. Badaczka wyjaśnia, że skala biedy osób mających zatrudnienie jest dużo większa: – Dane dotyczące subiektywnej oceny sytuacji materialnej gospodarstw domowych wskazują, iż praca nie zapewnia godnego życia 6,9 proc. pracujących. Tylu z nich uznało swoją sytuację za raczej złą i złą, a dla pracowników zatrudnionych na stanowiskach robotniczych odsetek ten rośnie do prawie 9,6 proc. Innym objawem ubóstwa jest wskaźnik niedostatku, gdzie pod uwagę bierze się wydatki. W grupie pracowników niedostatek dotknął w 2016 r. 38,5 proc. osób, w tym na stanowiskach robotniczych aż 51,2 proc.
Z kolei dr Rafał Muster z Uniwersytetu Śląskiego wskazuje na związek formy zatrudnienia z ubóstwem i precyzuje: – W przypadku osób pracujących w oparciu o stałą umowę odsetek zagrożonych ubóstwem na europejskim rynku pracy jest dwukrotnie mniejszy niż wśród osób pracujących na podstawie umów czasowych – mówi.
Zależność tę potwierdza historia zatrudnionej na umowie o dzieło sprzątaczki, która, gdy zachorowała, nie mogła pójść na zwolnienie, więc, żeby przeżyć miesiąc bez wypłaty, zdecydowała się wziąć pożyczkę. Szybko wpadła jednak w spiralę zadłużenia, bo na spłatę kolejnych rat musiała zaciągnąć następny kredyt. – Często spotykam się z takimi historiami – mówi Katarzyna Duda, ekspertka Ośrodka Myśli Społecznej im. F. Lassalle’a. – Wspomniana sprzątaczka, podpisując umowę, była przekonana, że pożycza 4 a nie 7 tys. zł. Nikt jej nie wyprowadził z błędu i dzisiaj zostało jej jeszcze kilka tysięcy do spłaty.
Na równi pochyłej
Historie pracujących biednych pokazują, że część z nich do pewnego momentu zajmowała całkiem dobrą pozycję na rynku pracy. Ich sytuację zmieniły dopiero zawirowania związane z utratą zatrudnienia, chorobą lub kłopotami rodzinnymi. – To był czas rozbudzonych apetytów na wysokie i szybkie zarobki. Giełda w latach 90. kojarzyła się z kolejnym etapem rozwoju ludzkości. W pracy dyskutowaliśmy o polskim Wall Street – wspomina początki pracy w domu maklerskim Andrzej. Swoją karierę zaczynał od obsługi klienta. Szybko zrobił licencję maklera i złapał wspólny język z klientami, od których przyjmował zlecenia. Był tak zaangażowany, że po jakimś czasie znał na pamięć kody większości spółek. Następnie trafił do działu regionalnego, gdzie pełnił funkcję asystenta dyrektora. Gromadził dane i robił analizy. Czuł się na tyle pewnie jako osoba znająca reguły giełdy, że pod przyszłe finansowe sukcesy zaciągnął pożyczkę na 60 tys. zł. Niedługo potem jego spółka zbankrutowała. Kolejnym ciosem było cięcie etatów. – Wtedy zaczęła się równia pochyła. Wysłałem ponad 60 CV, ale mój PESEL straszył. Zrobiłem dwustopniowy kurs masażu i trzystopniowy kręgarstwa. Kupiłem nawet dwa stoły, ale nie było zainteresowania. Rozniosłem ulotki po osiedlach. Wpadłem na pomysł, że zostanę motorniczym tramwajów, zdałem egzamin, ale usłyszałem od kierowniczki, że jakiś czas temu przeprowadzili nieudany eksperyment z 50-letnim pracownikiem i nie będą już ryzykować – wspomina.
– Najtrudniejsze było dla mnie to, jak z dnia na dzień zostałam sama z dziećmi, bez domu i bez pracy – opowiada Małgorzata. Przeprowadziła się do rodziców, do małego dwupokojowego mieszkania. Po kilku miesiącach poszukiwań znalazła pracę w gospodarstwie agroturystycznym. Oficjalnie była kucharką, ale z czasem dochodziły kolejne obowiązki: gotowanie, sprzątanie hotelowych pokoi, a także mieszkania i garażu właścicieli oraz pranie ich rzeczy. Kilka razy pracowała nawet w polu przy wykopkach. Podobnie jak inne zatrudnione w gospodarstwie kobiety. – Nie miałyśmy dla siebie nawet łazienki i łóżka, na których mogłybyśmy się położyć nad ranem. Nigdy nie wiedziałyśmy, ile szefowa zapłaci nam za dodatkową pracę jako obsługa wesela. Jak na loterii. Wszystko zależało od humoru szefowej – wspomina Małgorzata. – Pracowałam na czarno za 3 zł na godzinę, umowę na 7 zł dostałam na krótko przed chorobą. Nie zapomnę uczucia rozpaczy, kiedy po pięciu godzinach ścielenia łóżek i sprzątania pokoi dostałam 15 zł. Nie wiedziałam, co za to kupić, nawet na pampersy dla młodszego syna było za mało.
Fizyczne i psychiczne zmęczenie skończyły się dla niej zawałem. Po powrocie do zdrowia właścicielka hotelu nie chciała ryzykować i odmówiła dalszej współpracy. Małgorzata zaczęła robić na szydełku, wyszywać, organizować chrzciny i komunie w domach, ale to nie zapewniało jej stałego dochodu.
– Kobiety zarabiają mniej, gdyż od samego początku funkcjonowania systemu kapitalistycznego były traktowane jako pracownicy niższej kategorii, z ograniczonym dostępem do rynku pracy, rozwiązań okołorynkowych i dostępu do związków zawodowych – wyjaśnia dr Zachorowska-Mazurkiewicz z UJ. – Na złą sytuację pracownic ma też wpływ ograniczony czas, którym dysponują: tu pracujące kobiety znajdują się z sytuacji gorszej nie tylko od pracujących mężczyzn, lecz także od kobiet niepracujących. Warto też wspomnieć, że kobiety zarabiają mniej na rynku pracy, ale również i mniej na tym rynku pracują. Pracują mniej, gdyż więcej czasu przeznaczają na pracę nieodpłatną, świadczoną na rzecz członków własnych gospodarstw domowych – dodaje ekonomistka.
Kobiety mają też kłopoty z powrotem na rynek pracy po kilkuletniej nieobecności spowodowanej wychowaniem dzieci, czego dowodzi przypadek Zofii, żony Andrzeja. – Ustaliliśmy, że ja będę zarabiał, a żona zajmie się wychowaniem dzieci. Ale gdy dzieci były już odchowane, Zosia miała ponad 30 lat i duże problemy z wdrożeniem się do nowych warunków – opowiada Andrzej. Kobieta najpierw podjęła pracę u znajomego w grupie zarządzającej firmą budowlaną. Musiała przymykać oko na wiele nieprawidłowości, zarabiając przy tym 2 tys. zł. Zrobiła podyplomowe studia z biologii i chemii, ale przez rok nie dostała ani jednej oferty z urzędu pracy. Następnie skończyła kurs kierowników biur i dwa semestry w szkole policealnej na kierunku pomoc nauczyciela technicznego. Od trzech lat pracuje jako pomoc techniczna w przedszkolu. – Żona bardzo ciężko pracuje, nosi stosy talerzy, rozkłada leżaki, roznosi posiłki, myje okna, zamiata podłogi i to wszystko w sytuacji, kiedy jako chora osoba nie powinna w ogóle pracować fizycznie – mówi wyraźnie podłamany Andrzej.
Życie rodzinne osób, które muszą liczyć się z każdym groszem, jest wystawione na wiele ciężkich prób. – Pamiętam małżeństwo zatrudnione w ochronie. Ona ochraniała budynek ZUS, on Urząd Miasta i zdarzało się, że nie widzieli się przez tydzień, choć razem mieszkali. Wyglądało, jakby pracowali za granicą. Często jest tak, że rodziny przychodzą do siebie w odwiedziny do pracy, jak w przypadku żony, która przychodziła na noc do męża pracującego bez przerwy 48 godzin – mówi Katarzyna Duda.
20 lat w pozycji podporządkowanej
60-letni Krzysztof o swoim życiu opowiada krótkimi, rwanymi zdaniami. Kiedyś pracował jako monter okrętów kadłubowych w Stoczni Gdynia i tylko wspominając historię oddanych statków, unosi głowę do góry. W połowie lat 90. zdecydował się na powrót do rodzinnego miasteczka w woj. kujawsko-pomorskim, ale tam największe zakłady pracy były już zamknięte. Znajomy zaproponował, żeby pojechali na jabłka. Trafili w okolice Grójca, gdzie Krzysztof spędził kolejne 20 lat. W tym czasie zarabiał czarno od 2,5 zł do 7 zł za godzinę. Pracując po 12 godzin w normalnym trybie i 16 godzin przy większych zamówieniach. Nigdy nie ma pewności, czy nadgodziny będą płatne. – Jak szef miał dobry charakter, to płacił – opowiada Krzysztof. – Ale rzadko trafiałem na dobrych gospodarzy. Przez 20 lat tylko u trzech miałem ciepłą wodę i prysznic. Zdarzało się, że potrącali z wypłaty za podgrzanie wody.
Gdy zarobki nie przekraczają 1,2 tys. zł, największym problemem jest nocleg. Praca u części sadowników przedłuża się i z sezonowej staje się całoroczną. Kilka razy korzystał z takiej możliwości. Poza sezonem wykonuje szereg różnych prac gospodarskich. Wtedy można liczyć na skromny kąt u właściciela, ale zarobki były o połowę mniejsze. – Wszystko zależało od warunków, jakie zapewniał pracodawca. Bywało, że na sali spało nas 15 osób, ale bywało, że tylko trzy. Jak zaczynałem pracować, to spałem na skrzynkach i łachach w stodole, później to się trochę zmieniło. Pamiętam, jak kilku moich kolegów spało w leśnych szałasach. Jak pracodawca chciał zapłaty za nocleg, to opłacało się nocować w lesie – wspomina Krzysztof.
Na trudną sytuację ekonomiczną osób pracujących na stanowiskach robotniczych zwraca uwagę dr Zachorowska-Mazurkiewicz. – Na stanowiskach robotniczych przychód netto w 2017 r. wyniósł 1593,98 zł (na nierobotniczych 2445,98 zł) i był najniższy spośród wszystkich grup społeczno-ekonomicznych, niższy nawet niż przychód rencistów, który wyniósł 1683,24 zł.
Niekorzystne położenie zdegradowanej klasy robotniczej z bliska obserwowała Katarzyna Duda, która podczas swoich badań spotkała wielu górników zatrudnionych jako pracowników ochrony na terenach pokopalnianych. – Na ich przykładzie dobrze widać, jak wygląda życie byłych robotników. Twarzą w twarz stają tam często dawni koledzy z kopalni. Z jednej strony ochroniarze, z drugiej ci, którzy, żeby przeżyć, kradną złom – mówi Duda.
Z kolei prof. Wiesława Kozek z Uniwersytetu Warszawskiego, współautorka książki „Utrzymać się na powierzchni. O walce z biedą w pięciu krajach europejskich w perspektywie indywidualnego sprawstwa”, twierdzi, że w miastach takich jak Radom proces deindustrializacji oznaczał powstanie problemów dla lokalnych rynków pracy. – Zwalniani pracownicy dużych firm przemysłowych nie znajdowali alternatywnego zatrudnienia, nie posiadali kwalifikacji poszukiwanych przez nowych pracodawców w rozwijających się branżach, a powstawanie miejsc pracy w usługach było procesem powolnym, rozciągniętym w czasie – tłumaczy badaczka. – Znam z badań historię ludzi, którzy pracują sezonowo, wkładają dużo wysiłku w to, żeby zarobić na życie. Najczęściej to była praca na czarno, żadnej odzieży roboczej. Ale zimą już nie pracują, ponieważ do pracy trzeba dojeżdżać i to kosztuje, pracodawca traktuje ich jak parobków i mało płaci. Pamiętam przypadek kobiety spodziewającej się dziecka, która musiała nosić skrzynki z warzywami w warzywniaku, dopóki nie dostała zwolnienia z powodu zbyt zaawansowanej ciąży – dodaje.
Uniknąć marginalizacji
Małgorzata ostatni raz wyjechała na wakacje osiem lat temu. Udało jej się wtedy uzbierać na pięciodniowy pobyt we Władysławowie. Od tamtej pory lipiec i sierpień to czas odkładania na ubrania i szkolne przybory. Teraz wydatków jest więcej, bo w październiku starszy syn zaczął studia. Mieszkając wspólnie z rodzicami i opiekując się nimi, przejęła odpowiedzialność za ich finanse. Większość pieniędzy wydaje na leki i codzienne potrzeby. Zdarza się, że dwa razy w miesiącu zawozi ojca do oddalonego o 30 km szpitala. Wynajęcie samochodu to koszt 100 zł, które pożycza od koleżanki. – Dostałam niedawno propozycję mieszkania socjalnego, ale musiałam odmówić. Nie byłabym w stanie go wyremontować, wyposażyć w podstawowe urządzenia, a potem jeszcze utrzymać. Dzisiaj mój miesięczny dochód wynosi równe 1,1 tys. zł – mówi.
Rok temu zaczęła 10-miesięczny kurs organizowany przez opiekę społeczną. Specjalizacja: opieka nad dziećmi i osobami starszymi. Odbyła czteromiesięczny staż w przedszkolu, gdzie miesięcznie zarabiała 700 zł. Przepracowała tam jeszcze pół roku, ale cztery miesiące temu skończyła się jej umowa. Dużym wsparciem jest dla niej opieka społeczna, bez której nie spłaciłaby rachunku wystawionego przez szpital za hospitalizację po zawale. Niezależnie od tego, każdy kontakt z pracownikiem socjalnym to dla niej duży stres i poczucie, że po raz kolejny żebrze o 300 zł. – Staram się też żyć normalnie, raz na jakiś czas wyjdę z dziećmi do kina, pozwolę sobie na książkę i drogie buty dla syna za 200–300 zł. Czasem pożyczam pieniądze, żeby sobie na to pozwolić, ale to się należy moim dzieciom – mówi Małgorzata. Po chwilowym namyśle dodaje: – Większość moich znajomych żyje podobnie, mają zaciągnięte pożyczki, spłacają raty. Wiem, że ludzie krytykują 500+, ale część znajomych, którzy mieszkają w naszym małym, mazurskim miasteczku, pierwszy raz od dawna kupiła dzieciom nowe buty i mogła pójść do cukierni.
Po kilku miesiącach bezrobocia listonosz Andrzej dostał propozycję współpracy od znajomego, który założył firmę kurierską. – To był moment, kiedy chciałem inaczej uchwycić nasze życie. Jako kurier zarabiałem od 1600 tys. do 2 tys. zł. Mój szef zarabiał miesięcznie 10 tys. i ciągle powtarzał, że mało i mało. W końcu zmieniłem pracę i zostałem taksówkarzem. Nie zarabiam kokosów, ostatni weekend wyglądał tak, że o 16.30 zacząłem kurs i zjechałem do domu w niedzielę o 6 rano, zjadłem zupę, zdrzemnąłem się i o 14 znów byłem w aucie. Najgorsze są noce, bo wiadomo, że człowiek bardziej się męczy i wtedy trafiają się różni klienci – opowiada.
Bershidsky: Taśmy Kaczyńskiego nie zadziałają, bo populistom często uchodzi korupcja [OPINIA]>>>
W ostatnich miesiącach razem z żoną odczuli małą finansową poprawę. – Udało nam się wynająć małą kwaterę za 300 zł na pięć dni nad morzem. Ktoś może powiedzieć, że pewnie mała klitka. Jeśli nawet, to proszę pamiętać, że od kilku lat nigdzie nie wyjeżdżaliśmy. Oprócz tego, jak jeździłem, tak cały czas jeżdżę na bazarek, żeby kupić tanie papierosy dla żony – opowiada. Kilka dni temu Andrzej uznał, że jednak zdrowie jest najważniejsze i zawiesił kursy w sobotę i niedzielę.
Dla Krzysztofa pracującego w sadownictwie każda wymiana zdań, upomnienie się o ubezpieczenie i umowę kończyły się wskazaniem na bramę i groźbą wyprowadzki. Właściciel sadu miał w odwodzie mniej wybrednych pracowników, którzy od wielu lat zbierają się na przystanku w Warce. – Był taki okres, że chciałem spróbować czegoś innego. Znalazłem pracę przy remoncie szpitala w Warszawie. Ostatnie trzy miesiące to była praca za darmo. Dostaliśmy tylko zaliczkę 200 zł, przyszedł ochroniarz i powiedział, że firma zmieniła właściciela. Zaraz potem wylądowałem na Dworcu Centralnym, ale w końcu udało mu się wrócić do Grójca – mówi.
Pracę w sadownictwie Krzysztof porzucił definitywnie ponad rok temu. – Jak dostałem wylewu, to właściciel sadu wywiózł mnie gdzieś do centrum i zostawił na ławce. Potem mieszkałem kilka miesięcy na dworcu i nie wiem, co by było, gdyby mi nie pomogła pani Adriana Porowska z Kamiliańskiej Misji Pomocy Społecznej – opowiada. Gdy rozmawiamy, w Misji obok trwają prace przy budowie jachtu, który tworzą mieszkający tutaj bezdomni. – Nie mam już zdrowia i siły, ale mogę popatrzeć, jak rośnie to cudo – mówi Krzysztof i spogląda na statek, unosząc do góry głowę.
– Takie osoby jak pan Krzysztof trafiają do nas regularnie – opowiada Adriana Porowska, szefowa Misji. – Najczęściej biedni pracujący znajdują pracę jako ochroniarze, przy sezonowych zbiorach owoców i na budowach. Pracodawcy często wykorzystują fakt, że są to osoby, dla których to jedyna płatna praca, więc zatrudniają je na czarno i po pewnym czasie przestają wypłacać im pieniądze należne za wykonaną pracę. Gdy nasi podopieczni zaczynają się upominać o pensje, słyszą w odpowiedzi groźby, a zdarza się, że pracodawca posunie się do przemocy – dodaje.
zobacz także:
Ważnym wątkiem, który przewija się w debacie na temat biednych pracujących, jest rola pomocy społecznej. Jak zauważają Wiesława Kozek, Julia Kubisa i Marianna Zielińska w książce „Utrzymać się na powierzchni”, korzystanie z pomocy społecznej jest trudniejsze z powodu instytucjonalnej bezwładności agend zaangażowanych w udzielanie wsparcia, reagujących bardzo zachowawczo na poszerzający się zakres zjawiska biedy wśród osób pracujących. Zasadniczym problemem jest więc niemożność wyrwania się z biedy, sukcesem natomiast uniknięcie marginalizacji mającej postać bezdomności, ciężkich chorób, głodu, prostytucji, uzależnień, utraty najbliższej rodziny.
21 stycznia tego roku w Warszawie na jednym z parkingów spłonął 62-letni ochroniarz. Przyczyny pożaru budki ochroniarskiej, w której pracował, nie są jeszcze oficjalnie potwierdzone, ale ze wstępnych ustaleń wynika, że pożar wybuchł po rozszczelnieniu butli z gazem, którą ochroniarz dogrzewał pomieszczenie. Ofiarę wypadku znała Katarzyna Duda. – Od osoby bliskiej zmarłemu dowiedziałam się, że właściciel firmy naciskał na ochroniarza, aby ograniczył korzystanie z grzejnika, który zużywał za dużo prądu. Kontenery ochroniarskie najczęściej są stawiane na placach budowy i na parkingach, a ich stan bezpieczeństwa pozostawia wiele do życzenia. Widziałam raz na budowie budkę ochroniarską z dziurawymi oknami wielkości pięści, firma nie chciała inwestować w nową budkę ani w nowe okna, więc dziury zakleiła taśmą klejącą. Ochroniarzom groziła śmierć przez zamarznięcie – wspomina Duda.
Trzy lata temu Małgorzata przeszła zawał, a gdy wychodziła ze szpitala, pielęgniarka wręczyła jej rachunek za leczenie. – Okazało się, że szefowa nie płaciła moich składek przez pięć lat. Miesięcznie zarabiałam od 900 do 1,3 tys. zł. Nie miałam żadnych oszczędności, a na głowie dwójkę dzieci i rachunek na 9 tys. – wspomina
marta(2019-02-01 10:52) Zgłoś naruszenie 606
Tak żyje b. dużo ludzi i to od zawsze , nie brakuje im wykształcenia ale znajomości bo "swoi " dostają ciepłe posadki , nie odpowiadają za cokolwiek , wszystko sobie załatwią zgodnie z mafijnym "prawem " panującym w Polsce....czuję się jakbym żyła w okupowanym przez bandyterkę kraju gdzie ciągle jestem okradana a moje zdrowie i życie nikogo nie obchodzi....za możliwość oddychania smogiem muszę płacić olbrzymi haracz zwany potocznie "podatkami "..
Pokaż odpowiedzi (1)OdpowiedzMagda(2019-02-02 11:03) Zgłoś naruszenie 61
Dokładnie tak to wygląda. Dostać etat w urzędzie miasta albo w szkole to trzeba byc krewnym dyrektora albo znajomym lub nawet oczekuje osoba decydująca pewne wynagrodzenie. Nauczyciele narzekają a jakoś nie rezygnuja z tych etatów. Na jedni wolne miejsca aplikuje więcej niż 50 osób. A większość miejsc w szkole to i tak jest na zastępstwo bo nauczyciele siedzą na rocznych urlopach na poratowanie zdrowia i potem wracają. Z dobrej zmiany korzystaja ci co nie pracuje albo biorą fałszywe zwolnienia i szantażuja rząd. Zalewska się wystraszyla i od razu daje 500 -1000 podwyzki. Ja tez dostałam podwyzme w Zus teraz to 1300 ktos musi za to wszystko zapłacić
PL(2019-02-01 09:40) Zgłoś naruszenie 498
ja pracuję w służbie cywilnej na stanowisku głównego specjalisty i muszę się przyznać, że tytuł artykułu odzwierciedla moją aktualną sytuację
Pokaż odpowiedzi (6)OdpowiedzProszę bardzo(2019-02-01 18:53) Zgłoś naruszenie 51
2 184 zł na rękę.
o(2019-02-01 17:50) Zgłoś naruszenie 00
poprzedni to miałeś eldorado, na wszystko cię było stać
PABLO(2019-02-01 16:03) Zgłoś naruszenie 50
Opisz swoją sytuację, stanowisko głównego specjalisty ludziom, jak widać kojarzy się z nienajgorszym standingiem finansowym
pracownik biurowy(2019-02-01 14:36) Zgłoś naruszenie 417
hmmm , a co za problem zmienić pracę, dla głównego specjalisty tym bardziej ? Może się mylę, ale narzekactwo to nasza cecha narodowa
taktowyglada(2019-02-01 12:07) Zgłoś naruszenie 184
Niestety mogę się pod tym podpisać. Identycznie wygląda to u mnie. Gł. specjalista w s.c.
pytam z ciekawości(2019-02-01 10:57) Zgłoś naruszenie 112
Główny specjalista ile zarabia w służbie cywilnej?
Takaprawda(2019-02-01 09:12) Zgłoś naruszenie 427
Morawiecki powiedz tym ludziom ,aby byli ekologiczni,kupili sobie nowe elektryczne samochody i nie palili węglem ,tylko ogrzewali gazem lub pradem!!!
Pokaż odpowiedzi (3)OdpowiedzHenryk Nienawiść(2019-02-01 15:59) Zgłoś naruszenie 40
Niech wezmom kredyt i zmieniom pracem. PiS i PO to jedno zło.
OK Morawiecki powie(2019-02-01 13:48) Zgłoś naruszenie 10
A Oni zaraz się ustatkują... To nie czasy Komuny a Morawiecki nie Bierut i ich Prywaciarza nie znacjonalizuje
Blanka(2019-02-01 12:05) Zgłoś naruszenie 131
A co ma Morawiecki do prywaciarza sadownika? Chcieliśmy wolności w gospodarce i własności prywatnej? No to mamy. To pazerność prywaciarzy jest przyczyną tej biedy.
EWA(2019-02-01 13:11) Zgłoś naruszenie 425
I to jest właśnie sukces globalizmu. Garstka nieprzytomnie bogatych i biedna reszta. W Polsce też władza pracuje nad takim podziałem - wspiera przedsiębiorców i sprowadza tanią siłę roboczą, bo Polacy "nie chcą" pracować za grosze. Byle przedsiębiorcy maksymalizowali zysk bez nakładów!
Pokaż odpowiedzi (2)OdpowiedzAH(2019-02-01 16:53) Zgłoś naruszenie 62
czy byłaby Pani tak miła i napisała w jaki sposób "władza .... wspiera przedsiębiorców", ponieważ jestem przedsiębiorcą od 15 lat i jakoś nie zauważyłam tej tendencji.
chwalmy wiarę i imperializm(2019-02-01 14:14) Zgłoś naruszenie 131
Gdy istniał poprzedni porządek w świecie imperialiści w obawie że będą mieli bunty społeczne w swoich krajach musieli zachować chociaż pozory sprawiedliwego podziału kapitału. Gdy runął mur berliński runęły wszelkie granice przyzwoitości. Kraść zaczął Wschód a Zachód przywrócił niewolnictwo. Byłoby jeszcze gorzej gdyby nie wszechobecny internet ale jego niezależność też już jest policzona w latach.
PO(2019-02-01 10:46) Zgłoś naruszenie 3931
najważniejsze, ze TUSK zarabia 150 000,00 zł miesięcznie..........:)
Pokaż odpowiedzi (4)OdpowiedzABC (2019-02-02 15:09) Zgłoś naruszenie 51
@stroll - jaki temat zmieniłem?! Odniosłem się do wpisu PO, czyli napisałem na temat i pokazałem, że inni tez zarabiają dużo. Więcej nawet niż przewodniczący Rady Europejskiej.
stroll(2019-02-01 21:18) Zgłoś naruszenie 24
@ABC - nie zmieniaj tematu. Brak argumentów?
Inspetor(2019-02-01 16:04) Zgłoś naruszenie 96
Ile by nie zarabiał ,zarabia za duzo . ten kombinator zyciowy powinien za darmo do konca zycia pracować w kamieniolomach.
ABC (2019-02-01 11:51) Zgłoś naruszenie 174
Nie jest to prawda (32700€ brutto), a poza tym zarabia w Brukseli. Poekscytuj się tym: „Do marca 2017 r. (Michał Krupiński) był prezesem PZU, gdzie w trzy miesiące - według "Gazety Wyborczej" - miał zarobić nawet 2 mln zł (w tym ok. 350 tys. podstawy, 895 tys. zł premii i nagród specjalnych oraz 600 tys. zł z tytułu zakazu konkurencji). Jak podkreśla dziennik, "wypłata z tytułu zakazu konkurencji może dziwić, bo Krupiński z fotela prezesa PZU przeszedł od razu do Pekao, a obie spółki należą Grupy PZU". Za pracę w Banku Pekao w 2017 r. Krupiński miał zarobić ponad milion złotych (979 tys. zł pensji podstawowej i 82 tys. zł korzyści dodatkowych). Według gazety, to dużo mniej niż otrzymywał jego poprzednik (Luigi Lovaglio, który do czerwca 2017 r. dostał 9,8 mln zł), ale jednocześnie dwukrotnie więcej, niż przewiduje ustawa kominowa regulująca wynagrodzenia członków zarządów w spółkach pod kontrolą Skarbu Państwa. Bank Pekao jest bowiem jedynym bankiem kontrolowanym przez państwo, w którym nie wprowadzono ograniczeń w pensjach członków zarządu. Z kolei Wojciech Jasiński (minister Skarbu Państwa w rządach Kazimierza Marcinkiewicza i Jarosława Kaczyńskiego), który do lutego 2018 r. był prezesem PKN Orlen zarobił łącznie 2,67 mln zł. 1,5 mln zł zarobił Łukasz Kroplewski z Solidarnej Polski. Były asystent Beaty Kempy pełni funkcję wiceprezesa w PGNiG ds. rozwoju. Niewiele mniej, bo 1,4 mln zł, w 2017 r. otrzymał były poseł PiS i przewodniczący sejmowej komisji finansów publicznych Andrzej Jaworski, który do maja był członkiem zarządu PZU. W listopadzie przeszedł do Krajowej Spółki Cukrowej. "Radni PiS-u mają się świetnie finansowo" 40 samorządowców z PiS zarobiło w dwa lata 17,7 mln zł dzięki pracy dla państwowych spółek, takich jak PGE, KGHM, TAURON, Energa - napisal w maju "Super Express". Lista powstała dzięki śledztwu przeprowadzonemu przez młodych działaczy PSL, którzy "tropią partyjne nominacje w spółkach skarbu państwa".” http://www.polsatnews.pl/wiadomosc/2018-06-08/zarabiaja-miliony-dzialacze-pis-w-spolkach-skarbu-panstwa/
ewa(2019-02-01 13:19) Zgłoś naruszenie 356
najubozsi z ubogich to pracujacy samotni. samotna kobieta z 2 dzieci ma dostep do masy przywilejow wiec ten artykul jest po prostu nieaktualny, 500+ to juz 1000 zl, do tego rozne zasilki, darmowe obiady, 300+, doplaty do czynszy i inne , teraz to oplaci sie jej zrobic jeszcze 2 dzieci bo emerytura bedzie pewna.... takie glupoty tu opisujecie ze robi sie niedobrze! CO ma zrobic samotna osoba, z pensja 2000-3000 zl gdy ma mieszkanie na kredyt hipoteczny, stale oplaty to ok 2000 zl a reszta wystarcza na marne jedzenie, na zaden zasilek sie nie lapie, a jak traci prace to moze sie tylko powiesic.... najbiedniejsi w polsce tzn rodziny wielodzietne patologiczne dysfukcyjne zyja jak paczki w masle, wszystko za darmo, wystarczy troche pozebrac.
Pokaż odpowiedzi (6)Odpowiedzola(2019-02-02 16:37) Zgłoś naruszenie 10
Jasne że można mieć kredyt hipoteczny zarabiając 2000 zł netto - jeżeli pracujesz kilka lat, na podstawie umowy o pracę na czas nieokreślony, najlepiej jeszcze w budżetówce, nie masz spapranej historii kredytowej, innych zobowiazan, kredytów itp. i mówimy o nieruchomości w małym mieście, o wartości 80-200 tys. zł + wkład własny jest zawsze wymagany. Znam ludzi, którzy przy takich właśnie zarobkach kredyt dostali. Na ile to jest rozsądne to inna sprawa.
Rozczarowana dobra zmiana(2019-02-02 00:30) Zgłoś naruszenie 22
Mam swoja działalność i place 1300 zl ZUS miesięcznie, z żadnych 500 plus nie mogę skorzystać a wiąże ledwo koniec z końcem. Mam tez mgr i podyplomowe. Dzieci mieć nie mogę i czuje się jak przestępca z tego powodu. Ostatnio na rozmowie kwalifikacjnej w oświacie uslyszalam pytanie czy ma pani dzieci a potem ze jestem egoustyczna skoro nie mam - tak media kreują myślenie Polaków. Za rodzenie dzieci należy się kasa obojętnie czy dochody miesięczne wynoszą 20000 to jest nagroda za produktywność.
edyta(2019-02-01 23:35) Zgłoś naruszenie 50
w równie nieciekawej sytuacji są samotni rodzice z 1 dzieckiem, jeśli zarabiają powyżej minimum to też nie ma 500+, ich dziecko na studiach nie dostanie stypendium itd.
stroll(2019-02-01 21:21) Zgłoś naruszenie 22
Tia, kredyt hipoteczny przy zarobkach 2k.
ewa(2019-02-01 18:11) Zgłoś naruszenie 140
do kasi, w czym widzisz problem? patologia ustawia sie w kolejkach i dostaje czynszowki czy teraz mieszkanie plus, normalny czlowiek, ktory studiowal, i cale zycie pracuje zarabiajac 2 -3 tys moze miec kredyt hipoteczny, rata 1000 zl, koszty stale zwiazane z mieszkaniem, transportem, tel-internet - to ok 1000 zl, na jedzenie, remonty, zdrowie zostaje 1000 zl, tak to wyglada, wszystko zostalo zaplanowane, ten czlwoiek jest neiwolnikiem 84% tego co zarobi oddaje panstwu, ktore przeznacza owoce jego pracy na nierobow dzieciorobow alkoholikow narkomanow i cwaniaczkow pracujacych na czarno w norwegii czy niemczech a zarejestrowanych w mopsach
Kasia(2019-02-01 15:33) Zgłoś naruszenie 65
jakim cudem masz kredyt przy takich dochodach?
W mojej Firmie jest bardzo wysoka średnia płaca(2019-02-01 13:46) Zgłoś naruszenie 301
Szef wyciąga z biznesu około 30 tys miesięcznie....My jako główny koszt prowadzenia działalności dostajemy po 1800PLN
OdpowiedzPsz(2019-02-01 10:32) Zgłoś naruszenie 285
Żona pracuje za 2000 zł na Śląsku. Dostała trzeci raz śmieciówkę! Ma wyższe wykształcenie i za sobą stanowiska kierownicze w międzynarodowych firmach. Gdzie pracuje? W URZĘDZIE MIASTA!
Pokaż odpowiedzi (2)Odpowiedzpracownik biurowy(2019-02-01 14:38) Zgłoś naruszenie 31
hmmm nie ma propozycji innej pracy ? z takim doświadczeniem? czy nie szuka?
whoopsie_daisy(2019-02-01 12:02) Zgłoś naruszenie 62
to jeszcze chwilkę niech popracuje, jak będzie miała dość to do sądu pracy o ustalenie stosunku pracy
Inspektor Pracy o biednych POlitycznie(2019-02-01 11:09) Zgłoś naruszenie 258
...........Tusk powiedział o biednych: "Oni nie kupują --możemy POdnosić VAT" a o Tych co pracowali od 15r zycia ,także w szkodliwych i nieb warunkach pracy równocześnie również jak przy rtęci, obsłudze izotopów promieniotwórczych lub napraw przekaźników Gaygera , pyłów i gazów wybuchowych oraz trujących , z urządzeniami niebezpiecznych napięć i bardzo wysok temp oraz wysok cisnień ,które zasuwały w soboty i święta na wszystkich zmianach bez dni zamiennie wolnyc-gdy okradał Ich z wiekue emerytalnego 60 lat powiedział "cieszzcie się że mieliscie prace"
Pokaż odpowiedzi (2)Odpowiedzhmm(2019-02-02 16:20) Zgłoś naruszenie 20
do Ucziwego -czy to ma być usprawiedliwienie dla Maffi zlodziejskiej?
Uczciwy(2019-02-02 09:07) Zgłoś naruszenie 21
A u Morawieckiego zapier***asz za miskę ryżu!
DC(2019-02-01 12:10) Zgłoś naruszenie 235
Z drugiej strony: "jeżdżę na bazarek, żeby kupić tanie papierosy dla żony". Ja mało zarabiam (1300 zł) i nie palę papierosów, nie kupuję słodkości i zrezygnowałam z innych przyjemności, bo mnie nie stać. A tu miesięcznie wydaje na papierosy co najmniej 150 zł, rocznie prawie 2 tysiące, to jedna pensja.
Pokaż odpowiedzi (2)Odpowiedzłasuch i palacz(2019-02-01 21:22) Zgłoś naruszenie 02
Twoje życie jest nie warte, na nic ciebie nie Stacy.
jj(2019-02-01 12:46) Zgłoś naruszenie 122
Dokładnie, ja nie mam kasy to nie kupuję butów za 300zł!!!!!!!!!!!! I to dziecku, które jednak szybciej zużywa. W życiu nie kupiłam droższych butów niż 100 kilka złotych. Gdzie ta bieda w tym artykule?
ona(2019-02-01 12:51) Zgłoś naruszenie 184
Bieda??? Gdzie jest bieda w tym artykule???? Tu papierosy za 3 tysiące rocznie, tu buty za 300zł, kino?? To jest ta bieda??? To ja chcę być tak biedna. Mnie po 10l w urzędzie na stać na kino, na wakacje, na wyjście do baru/restauracji a buty nie kupuję za więcej niż 100zł, nawet na ślub z przeceny za 69zł
Pokaż odpowiedzi (1)Odpowiedzłasuch i palacz(2019-02-01 21:24) Zgłoś naruszenie 32
Myślisz, że ile kosztują porządne buty? Minimum to 300 zł. Ludzie mają w łapciach chodzić?
triple(2019-02-01 09:31) Zgłoś naruszenie 162
Trzy lata temu Małgorzata przeszła zawał, a gdy wychodziła ze szpitala, pielęgniarka wręczyła jej rachunek za leczenie. -- widzę ze kochacie te zdanie bo 3 razy je powtarzacie.
Pokaż odpowiedzi (1)Odpowiedzby dotarło do łbów(2019-02-01 11:27) Zgłoś naruszenie 40
zwykle bezdusznych ludzi....
czytelnik(2019-02-01 09:21) Zgłoś naruszenie 1517
hit propagandowy GP przed wyborami, chce chyba dorównać GW
Odpowiedzdobrze już było(2019-02-01 14:09) Zgłoś naruszenie 140
Jak spada poziom życia w Polsce najlepiej obrazuje "wzrost" minimalnej płacy w ciągu ostatnich 10 lat z 1.276 zł do kwoty 2.250 zł w roku . Przecież to wzrost o 76% a więc prawie że podwojenie dochodów. Dlaczego więc Kowalski zarabiając takie krocie może kupić mniej dóbr ? Z emeryturami i rentami jest jeszcze większa tragedia. Jedyny sukces jaki Polska odnosi od bliska 30 lat to niczym nieograniczony wzrost długu publicznego który dobija już do 6 bilionów zł http://www.dlugpubliczny.org.pl/ Posiadanie na kredyt najnowszego modelu smartfona albo pozłacanego różańca to niekoniecznie cel życia większości Polaków.
Pokaż odpowiedzi (1)OdpowiedzDarecki Lodz(2019-02-01 15:34) Zgłoś naruszenie 60
Te średnie "krajowe" płac podawane są dla firm 10 (dziesięć) pracowników lub więcej. Jest to średnia dla polo-korpo, a nie dla Kraju. Jest to błędna i celowo zawyżona informacja.
zrobię sobie sama eutanazję(2019-02-01 15:50) Zgłoś naruszenie 133
jeżeli znajdę się w takiej sytuacji to wypada mi tylko założyć sznurek i będzie po problemie, bo jak pisowce maja na 1000+, 500+ i emeryturę+ za nic nie robienie a ja mam za swoją wieloletnią pracę przymierać głodem to po co mają żyć.
Pokaż odpowiedzi (1)OdpowiedzKasia(2019-02-02 21:03) Zgłoś naruszenie 10
Zrób sobie 4 dzidziusie to będziesz mieć, co za problem. Najlepiej in vitro to może za jednym razem się uda. Powodzenia
ale(2019-02-01 12:36) Zgłoś naruszenie 118
Tak wyglądają przemiany po 1989 r. Solidarność z kościołem i wszyscy partyjni zapewnili sobie dobre życie. Głosujcie dalej na partyjnych, dawajcie na tacę ufajcie ludziom Kaczafiego, PO, SLD. Proletariat nazywa sie teraz prekariat. Głosuję na Sandberga - czas na powrót prawdziwej lewicy. Katoprawacy płci obojga się nie sprawdzają.
Pokaż odpowiedzi (3)OdpowiedzHalcia(2019-02-05 00:04) Zgłoś naruszenie 00
A ON PRZECIEŻ SZYT!!!
szczaw i naftalina(2019-02-01 14:23) Zgłoś naruszenie 20
lewica jak za stalina lenina trocki beria poszli na sybir wsjo
Nu da Sandenberg OK(2019-02-01 13:52) Zgłoś naruszenie 30
Rozprawi się z krwiopijcami i puści w samych skarpetkach.... Tia to taka sama prawda jak w Gazecie Prawda
naftalina(2019-02-01 12:34) Zgłoś naruszenie 1011
na PEŁO PSL NOWO Głosujcie dalej bedom oni zyli w DOBRO Bycie .Byle byli przy korycie.Pieniedzy niema i nie bedzie PO wam z Vat- u nie naleje
Odpowiedzola(2019-02-01 12:56) Zgłoś naruszenie 105
Bieda??? Gdzie jest bieda w tym artykule???? Tu papierosy za 3 tysiące rocznie, tu buty za 300zł, kino?? To jest ta bieda??? To ja chcę być tak biedna.
OdpowiedzTadek z Torunia(2019-02-01 14:16) Zgłoś naruszenie 104
A ja żyję z odsetek od powszechnych świadectw udziałowych i nie narzekam. Maryśka też na mnie nie narzeka.
OdpowiedzNl zpt(2019-02-01 13:37) Zgłoś naruszenie 104
Dobrze,ze jestem nauczyciekem to mam kino za darmo przynajmniej...
Pokaż odpowiedzi (1)OdpowiedzminiStrand(2019-02-01 14:23) Zgłoś naruszenie 52
Gdybyś nauczał religii to miałbyś też za free odpust.