Niskie zarobki, ale uczciwi zleceniodawcy, praca w wymiarze typowego etatu, ale w elastycznych godzinach – taki obraz polskiego freelancingu wyłania się z badań, jakie przeprowadził serwis Useme.
Najczęściej wolne zawody wykonują najmłodsi pracownicy między 25 a 34 rokiem życia. Freelancing może być postrzegany jako sposób na „przeczekanie” okresu przed pierwszym etatem. Jest to domena osób mieszkających w dużych miastach i posiadających wykształcenie wyższe. Badanie Useme potwierdziło również obiegową opinię, że wolne zawody to domena grafików, copywriterów i programistów.
Polski freelancer, aby pozyskać klientów najczęściej korzysta z serwisów internetowych. Ważnym źródłem pozyskiwania zleceń są rekomendacje i współpraca ze stałymi klientami. W ciągu miesiąca wykonuje zlecenia dla około 2-3 stałych klientów i stara się pozyskać 5-7 nowych. Wykonujący wolne zawody najchętniej pracują dla mikroprzedsiębiorstw, małych i średnich firm oraz osób fizycznych. Większość ich klientów pochodzi z Polski.
„Ponad połowa ankietowanych odpowiedziała, że na pracy zdalnej zarabia od 1000 zł (42 proc.) do 2000 zł (24 proc.) i tyle również (63 proc.) określa je jako niskie. Respondenci, którzy skarżyli się na swoje zarobki, to głównie copywriterzy i początkujący graficy. Wyższe stawki w zestawieniu należały do grafików z większym stażem oraz programistów i specjalistów z branży IT” – czytamy w raporcie z badania. Wynika to w dużej mierze z tego, że polscy freelancerzy traktują zlecenia jako źródło dodatkowego dochodu. W pełni wolny zawód wykonuje zaledwie nieco ponad połowa badanych.
W konsekwencji zaledwie co czwarty prowadzi własną firmę. W większości preferują zawieranie umów zlecenia i o dzieło (42 proc.). Co spora grupa badanych oferuje swoje usługi "bez rachunków". Z szacunków Useme wynika, że ponad 25 proc. rozliczeń pracy zdalnej i freelancingu odbywa się w "szarej strefie", bez płacenia jakichkolwiek podatków.
Polscy freelncerzy najczęściej pracują w domu. Nieliczni korzystają z możliwości pracy w biurze klienta (16 proc.) lub w biurze coworkingowym – zaledwie 7 proc.. Nie oznacza to jednak, że freelancerom trudno jest oddzielić „dom” od „biura”: na taki problem skarży się tylko 28 proc. ankietowanych, a 5 proc. zadeklarowało, że nie ma czasu na wakacje.
„Do najczęściej wymienianych wad pracy zdalnej zaliczają brak dobrych zleceń, niskie stawki i sztuczne zaniżanie cen oraz dużą konkurencję. Innym problemem, z jakim zmagają się freelancerzy, jest brak zabezpieczenia socjalnego i zdrowotnego, a więc to, z czym spotykają się również pracownicy stacjonarni zatrudnieni w oparciu o umowy cywilnoprawne” – czytamy w raporcie z badania Useme.
Tym, co przyciąga freelancerów, są elastyczne godziny pracy i niezależność w podejmowaniu własnych decyzji, w tym także możliwość wyboru, z kim będzie się pracowało. Kuszący jest także brak nadzoru ze strony przełożonych.
60 proc. respondentów odpowiedziało, że czują się zadowoleni z obecnej sytuacji i nie chcą nic zmieniać, ale kolejne 18 proc. – że chętnie porzuciłoby etat na rzecz freelancingu.