Działalność Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów nie zapewnia pełnej ochrony tym, którzy dali się naciągnąć w sprzedaży bezpośredniej.
Taki wniosek płynie z najnowszego raportu Najwyższej Izby Kontroli. Badanie na temat przeciwdziałania nieuczciwym praktykom rynkowym w sprzedaży bezpośredniej opierało się na wynikach ankiet wysłanych do przypadkowo wylosowanych konsumentów korzystających z porad rzeczników w tych sprawach. Kontrola objęła zarówno UOKiK, jak i 29 rzeczników działających w urzędach miast lub starostwach powiatowych. Ankiety dotyczyły okresu od 1 stycznia 2012 r. do 31 maja 2015 r.
Do rzeczników konsumentów zgłaszali się przede wszystkim ci, którzy mieli problemy z odstąpieniem od umowy lub napotykali na opór, gdy domagali się zwrotu pieniędzy za odesłany towar. I choć NIK zaznacza w raporcie, że sprawy kierowane do rzeczników były rozpatrywane bez zbędnej zwłoki i rzetelnie, to jednak dopatrzyła się kilku nieprawidłowości. Jedną z nich jest zbyt mała liczba spraw, w jakich – na skutek działania rzeczników – spór znalazł finał w sądzie. Jedynie bowiem 11 rzeczników przygotowało pozwy przeciwko firmom oferującym produkty na pokazach, a tylko pięciu wytoczyło powództwa na rzecz konsumentów. „NIK wskazuje, że regułą powinno być informowanie, zwłaszcza osób starszych, nie tylko o możliwości przygotowania pozwu przeciwko przedsiębiorcy, ale również zaproponowanie wytoczenia powództwa i wystąpienia przed sądem w imieniu konsumenta” – czytamy w raporcie. Rzecznicy odpierali ten zarzut, tłumacząc się m.in. brakiem czasu i środków finansowych.
Jeżeli chodzi o działania UOKiK, do którego wpływały przede wszystkim zawiadomienia dotyczące stosowania w sprzedaży bezpośredniej niedozwolonych postanowień umownych, NIK zwróciła uwagę na zbyt długi czas trwania postępowań. „Postępowania wyjaśniające trwały średnio ponad 10 miesięcy, podczas gdy zgodnie z ówcześnie obowiązującymi przepisami postępowania powinny się zakończyć w ciągu maksimum 60 dni (obecnie termin ten wynosi maksymalnie pięć miesięcy – red.)” – podkreślono w raporcie.
Agnieszka Majchrzak z biura prasowego UOKiK zauważa jednak, że mimo wytknięcia tego uchybienia NIK podaje także, że „badanie dokumentacji postępowań nie wykazało istotnych cech nieuzasadnionych okresów bezczynności po stronie UOKiK”.
– Na czas prowadzenia postępowań wpływa stopień skomplikowania sprawy, czas oczekiwania na stanowisko przedsiębiorcy, wymiana korespondencji czy analiza materiału. Nie wynika to z zaniedbań urzędu – podkreśla Majchrzak.
NIK sugeruje jednak, że urząd mógłby przyśpieszyć postępowania, gdyby częściej przeprowadzał kontrole u przedsiębiorców, zamiast wysyłać do nich korespondencję i później czekać na udzielenie przez nich odpowiedzi.
Kolejny zarzut NIK dotyczył prowadzonego przez prezesa UOKiK rejestru klauzul niedozwolonych. Jego forma bowiem nadal nie odpowiada potrzebom konsumentów i przedsiębiorców. Izba już raz zalecała m.in. wprowadzenie łatwego wyszukiwania zamieszczonych w nim klauzul, jak i poprawę funkcjonalności rozwiązań technicznych służących posługiwaniu się rejestrem. Sam UOKiK przyznaje, że system trzeba przebudować.
– W tym celu m.in. znowelizowana została ustawa o ochronie konkurencji i konsumentów. Od 17 kwietnia 2016 r. obowiązuje nowy model kontroli wzorców umów – to prezes UOKiK decyduje o niedozwolonym charakterze danego postanowienia. Naszym zdaniem zapewni to większą skuteczność w eliminowaniu klauzul z wzorców umów – przypomina Agnieszka Majchrzak.
Zaznacza jednak, że rejestr dostępny na stronie internetowej UOKiK w dotychczasowej formie będzie musiał funkcjonować jeszcze przez 10 najbliższych lat, a to ze względu na trwające sprawy sądowe oraz walor edukacyjny.