Obostrzenia w zakresie pobierania opłat windykacyjnych przez firmy pożyczkowe mogą paradoksalnie odbić się na konsumentach. Przedsiębiorcy, którym nie będzie opłacała się windykacja, skierują sprawy bezpośrednio do sądu. To zaś dla pożyczkobiorców będzie oznaczało jeszcze większe obciążenia. Takie wnioski płyną z wczorajszego posiedzenia sejmowej komisji finansów publicznych, która rozpatrywała projekt nowelizacji ustawy o nadzorze nad rynkiem finansowym i prawa bankowego (druk sejmowy nr 3460).
Komisja finansów publicznych zarazem scedowała obowiązek szczegółowych prac nad projektem na nadzwyczajną podkomisję, która zbierze się najprawdopodobniej na początku przyszłego tygodnia. Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, za tym rozwiązaniem optowała sama przewodnicząca komisji Krystyna Skowrońska (PO), której niektórzy zarzucali brak obiektywizmu.
– Mam dużo innej pracy. Zresztą tak chyba będzie lepiej dla procesu legislacyjnego – mówi DGP poseł Skowrońska. Jak dodaje, chce, aby wokół projektu toczyły się już wyłącznie dyskusje merytoryczne.
Najważniejszą kwestią, którą zajmie się podkomisja, będzie limit kosztów pozaodsetkowych pobieranych przez firmy pożyczkowe. Jak twierdzą posłowie opozycji, w projekcie są one ustalone na zbyt wysokim poziomie i faworyzują przedsiębiorców udzielających pożyczek na co najmniej kilka miesięcy. Projekt przewiduje bowiem wprowadzenie limitu stałego całkowitego kosztu kredytu z wyłączeniem odsetek w wysokości 25 proc. całkowitej kwoty kredytu oraz dodatkowo limitu zmiennego, uzależnionego od okresu kredytowania i wynoszącego maksymalnie 30 proc. Łącznie więc w skali roku całkowity koszt kredytu z wyłączeniem odsetek nie będzie mógł przekroczyć 55 proc. kwoty kredytu. Zdaniem niektórych posłów, np. Andrzeja Dąbrowskiego ze Zjednoczonej Prawicy, tak wysokie opłaty ponoszone przez konsumentów można porównywać z lichwą.
Nadzwyczajna podkomisja będzie musiała się także zmierzyć z zastrzeżeniami ekspertów. Z opinii prof. Marcina Wiącka, konstytucjonalisty z Wydziału Prawa i Administracji UW, wynika, że zaproponowane przez Ministerstwo Finansów rozwiązania mogą być niezgodne z ustawą zasadniczą. Jak bowiem twierdzi ekspert, sugerowany wzór wyliczania kosztów pozaodsetkowych będzie uprzywilejowywał firmy udzielające pożyczek z dłuższym terminem spłaty, zaś w zasadzie wyeliminuje z rynku tych, których działalność gospodarcza opiera się na udzielaniu mikropożyczek na bardzo krótki okres. „W uzasadnieniu projektu nie wykazano interesu publicznego, którego ochrona mogłaby przemawiać za tak daleką ingerencją w wolność działalności gospodarczej i swobody umów” – uważa prof. Wiącek.
Jego zdaniem, jeżeli prawodawca powołuje się na ochronę interesu konsumentów, powinien wyraźnie wskazać, dlaczego chwilówki stwarzają większe zagrożenie, niż np. pożyczenie 5 tys. zł z półrocznym terminem spłaty.
Profesor Wiącek uważa także, że na nowelizacji stracić mogą sami konsumenci. Klienci potrzebujący kilkuset złotych na kilka dni będą bowiem zmuszeni do zaciągania znacznie większych zobowiązań, gdyż biznesowi będzie się opłacało oferowanie tylko takich.
Zaproponowane przez MF rozwiązania mogą być niezgodne z konstytucją
Etap legislacyjny
Prace w podkomisji