Posiadacz praw własności intelektualnej do towaru sprzedanego mieszkańcowi Unii Europejskiej korzysta z ochrony, nawet kiedy transakcja odbyła się za pośrednictwem strony internetowej firmy wysyłkowej spoza UE. Możliwość zniszczenia pirackiej kopii pojawia się, gdy rzecz wkracza na terytorium państwa członkowskiego, w którym mieszka kupujący – orzekł luksemburski Trybunał Sprawiedliwości.

Rolex z Hongkongu

Martin Blomqvist, Duńczyk, kupił roleksa za pośrednictwem angielskiej strony internetowej należącej do Chińczyków. Tam też zapłacił w sieci za przesyłkę. Miał ją dostać z Hongkongu. Po przybyciu do Danii paczuszka została jednak skontrolowana przez celników. Stwierdzili, że rolex jest towarem pirackim. Zgodnie z prawem Unii oznacza to, że Blomqvist kupił piracką kopię wykonaną bez zgody posiadacza praw autorskich do oryginalnego wzoru. Organy celne poinformowały także szwajcarską manufakturę i spółkę Rolexa. Nabywca nie zgodził się na zniszczenie zegarka, a Rolex wniósł do duńskiego sądu gospodarczego o zawieszenie dopuszczenia podróbki do obrotu i zniszczenie jej bez odszkodowania. Sąd uznał powództwo. Blomqvist odwołał się. Wówczas sąd drugiej instancji zaczął zastanawiać się nad realnością naruszenia prawa własności intelektualnej w Danii, co jest warunkiem zastosowania rozporządzenia Rady (WE) 1383/2003 nazywanego celnym. Kopia została bowiem kupiona do użytku osobistego, a sprzedawca naruszył wprawdzie zarówno prawo autorskie, jak i dotyczące znaków towarowych, jednak nie w Europie.
Sąd krajowy zapytał więc TS, czy w takiej sytuacji mamy do czynienia z publicznym rozpowszechnianiem w rozumieniu dyrektywy 2008/95/WE w sprawie znaków towarowych i rozporządzenia 207/2009 w sprawie wspólnotowego znaku towarowego.

Piractwo w Unii

Trybunał przypomniał, że po to, by można było mówić w Unii o towarach podrobionych i pirackich, naruszenie musi dotyczyć praw własności intelektualnej przyznanych we Wspólnocie i w prawie krajowym państwa członkowskiego. Handlowiec jest odpowiedzialny za każdą dokonaną przez siebie transakcję prowadzącą do publicznego rozpowszechniania w państwie członkowskim, w którym sprzedawane rzeczy są chronione prawem autorskim. Publiczne rozpowszechnianie zaczyna się zaś z chwilą zawarcia umowy sprzedaży i wysyłki towaru. I chociaż sama dostępność serwisu internetowego tam, gdzie zastrzeżono znak, nie wystarcza do stwierdzenia, że wyświetlone w nim oferty są skierowane do konsumentów przebywających na tym terytorium, to jednak może dojść do naruszenia praw chronionych, o ile towary z państw trzecich są przedmiotem czynności handlowej skierowanej do konsumentów w Unii. Ta skomplikowana konstrukcja oznacza, że wprowadzanie na europejski rynek imitacji lub kopii towarów chronionych w UE pochodzących z państw trzecich może naruszać prawa autorskie. Dlatego sama okoliczność, że do transakcji doszło za pośrednictwem strony internetowej handlu wysyłkowego spoza Wspólnoty, nie może pozbawiać ochrony właściciela praw własności intelektualnej do sprzedawanego wzoru. Tym samym Rolex miał prawo wnosić o interwencję duńskich organów celnych. I nie ma w takich razach potrzeby badania, czy sprzedawany przedmiot był wcześniej publicznie oferowany i reklamowany konsumentom w Unii – uznał TS.
ORZECZNICTWO
Wyrok w sprawie C-98/13