15-letni Jacek długo zbierał pieniądze na wymarzony aparat telefoniczny. Odkładał z kieszonkowego i z zastrzyków finansowych od dziadków. W końcu uskładał 500 zł, znalazł odpowiedni model w internecie i zamówił. Odbiór przesyłki miał nastąpić za pobraniem.
Chłopak dostał awizo, że paczka czeka na poczcie. Gdy pani w okienku przygotowywała się do przelania należnej kwoty, chłopiec otworzył paczkę. Kiedy zobaczył, że zamiast telefonu był w niej kawałek metalu, szybko pokazał kobiecie zawartość paczki, prosząc, by wstrzymała przelew.
Niestety, ta – ze złośliwym uśmiechem – powiedziała „za późno”, a następnie kliknęła „enter”. Pieniądze poszły. A Jacek został oszukany. Podwójnie.Pani na poczcie wykazała wyjątkową złośliwość – mogła przecież wstrzymać przelew, ale nie chciała pomóc chłopcu.
Ale to nie wszystko, ważniejsze jest, że postąpiła wbrew prawu. Po pierwsze powinna wylegitymować Jacka, zanim wydała mu przesyłkę. Wtedy musiałaby zauważyć, że młody człowiek nie ma jeszcze 18 lat, więc nie ma prawa odebrać paczki o wartości 500 zł.
Nie może też samodzielnie płacić komukolwiek tak dużej kwoty. Gdyby działała zgodnie z prawem, powinna odmówić wydania przesyłki i zaproponować chłopcu, by przyszedł z mamą lub tatą, a wtedy razem odbiorą paczkę. Jeśli tego nie zrobiła, to znaczy, że nie dopilnowała swoich obowiązków. W tej sytuacji trzeba złożyć skargę na panią z okienka do kierownika poczty. I mieć nadzieję, że ten wyciągnie z jej zachowania odpowiednio surowe konsekwencje.
Pozostaje jednak problem telefonu i straconych pieniędzy. Najbardziej optymistyczna, choć mało prawdopodobna wersja jest taka, że zaszła pomyłka. A ponieważ każdy, kto robi zakupy poza siedzibą firmy (do takich zalicza się zakupy internetowe), ma prawo do zwrotu towaru bez podania przyczyny, więc można odesłać przesyłkę do sprzedawcy, a on ma obowiązek przyjąć towar i oddać pieniądze.
W tym przypadku jednak sprzedawca najprawdopodobniej był oszustem. Firma po prostu nie istnieje, nie wiadomo, kto zarejestrował adres e-mail, stronę internetową, konto bankowe. Sami nie ustalimy tych danych. Trzeba ten fakt zgłosić policji, opisać jak najdokładniej sekwencję zdarzeń i mieć nadzieję, że odnajdzie oszusta. Wtedy będzie można dochodzić od niego roszczeń na drodze sądowej.
Aby w przyszłości zmniejszyć ryzyko przy kupowaniu przez internet, przed złożeniem zamówienia warto potwierdzić dane sprzedawcy, niezależnie od tego, czy jest to firma, czy osoba prywatna. Prawo nakazuje sprzedawcy zidentyfikować się wobec potencjalnego kupującego.
Osoby prowadzące jednoosobową działalność gospodarczą powinny podać imię i nazwisko, podobnie jak wspólnicy spółki cywilnej. Pozostałe podmioty powinny podać nazwę, formę prawną (np. sp. z o.o.) oraz numer, pod którym przedsiębiorca został zarejestrowany (np. spółki prawa handlowego, akcyjne, z ograniczoną odpowiedzialnością, jawne, komandytowe muszą podawać numer KRS; można go zweryfikować na stronie krs.ms.gov.pl).
Przedsiębiorca ma obowiązek podawania numeru NIP (nie musi podawać numeru REGON, choć jest to dobrą praktyką. Na stronie www.stat.gov.pl można skorzystać z wyszukiwarki przedsiębiorców, podając NIP lub REGON.
Można też skorzystać z Centralnej Ewidencji i Informacji o Działalności Gospodarczej (strona internetowa firma.gov.pl).

Zobacz, gdzie robisz zakupy

Godny zaufania sprzedawca internetowy powinien opublikować na stronie internetowej informacje o:
● imieniu i nazwisku (nazwie), adresie zamieszkania (siedzibie) przedsiębiorcy
● miejscu zarejestrowania działalności gospodarczej, a także numerze, pod którym przedsiębiorca został zarejestrowany,
● istotnych właściwościach oferowanego towaru,
● cenie towaru obejmującej wszystkie jej składniki, a w szczególności cła i podatki,
● zasadach zapłaty za towar,
● kosztach oraz terminie i sposobie dostawy,
● prawie odstąpienia od umowy w terminie dziesięciu dni, ze wskazaniem wyjątków
● terminie, w jakim oferta lub informacja o cenie mają charakter wiążący (dopuszczalne jest określenie do „wyczerpania zapasów”),
● miejscu i sposobie składania reklamacji.
Uwaga! Jeśli na stronie sprzedawcy nie ma tych informacji, nie kupujmy!

Podstawa prawna
Art. 15-22 ustawy z 23 kwietnia – Kodeks cywilny (Dz.U. z 1964 r. nr 16, poz. 93).



Agnieszka Majchrzak, starszy specjalista w Urzędzie Ochrony Konkurencji i Konsumentów
Młodzież pomiędzy 13. a 18. rokiem życia ma ograniczoną zdolność do czynności prawnych. Tak młode osoby mogą zawierać umowy w drobnych, bieżących sprawach życia codziennego (przyjmuje się, że są to transakcje do 10 euro, czyli nieco ponad 40 zł). Mogą zatem kupować czasopisma, przybory szkolne, książki itp. Ograniczenia pojawiają się, gdy nastolatek zamierza nabyć rzecz o wartości większej niż 10 euro, np. aparat telefoniczny, odtwarzacz MP3, rower lub komputer. Wówczas potrzebna jest zgoda rodziców lub opiekunów bądź potwierdzenie przez nich umowy.
Dzieci do 13. roku życia nie mają zdolności do czynności prawnych, a to oznacza, że w ogóle nie powinny zawierać umów. Jeżeli jednak umowa dotyczy drobnych, bieżących spraw życia codziennego, czyli np. zakupu lizaka, bułki lub zeszytu – to jest ona ważna – pod warunkiem, że w wyniku tej transakcji dziecko nie zostało pokrzywdzone.