Wyrok zapadł w związku z dwoma pytaniami, które Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej (zwany potocznie Europejskim Trybunałem Sprawiedliwości) rozpoznawał łącznie. Pierwsze skierował do Trybunału niemiecki sąd, a dotyczyło sporu, który toczy się między pasażerami a Lufthansą o lot opóźniony o ponad 24 godziny (sygn. C-581/10).
Drugie pytanie zadał sąd brytyjski i było ono wynikiem wniosku o zwolnienie z wypłat odszkodowań za opóźnione loty, jaki TUI Travel, British Airways, easyJet Airline oraz Międzynarodowe Zrzeszenie Przewoźników Powietrznych złożyły do brytyjskiego urzędu lotnictwa cywilnego.
Wniosek ten został rozpatrzony negatywnie i przewoźnicy skierowali sprawę do sądu (sygn. C-629/10).
We wtorek ETS orzekł, że pasażerom opóźnionych lotów należy się takie samo odszkodowanie jak tym, których lot został odwołany "w ostatniej chwili". Zdaniem ETS w obu sytuacjach występuje bardzo zbliżona niedogodność, jaką jest strata czasu. Trybunał zaznaczył, ze opóźnienie musi wynosić co najmniej trzy godziny.
Trybunał zastrzegł też, że nie można się ubiegać o odszkodowanie, jeśli przewoźnik wykaże, że opóźnienie zostało spowodowane nadzwyczajnymi okolicznościami. To znaczy takimi - tłumaczył ETS - których nie można było uniknąć mimo podjęcia wszelkich dostępnych środków i które pozostają poza skuteczną kontrolą przewoźnika. Według Trybunału ma to na celu wyważenie interesów pasażerów i przewoźników.
ETS uznał, że obowiązek wypłaty odszkodowania za opóźniony lot jest zgodny z zasadą równego traktowania pasażerów oraz zasadą pewności prawa, według której pasażerowie i przewoźnicy muszą znać dokładny zakres swych praw i obowiązków.
Trybunał wypowiedział się także w sprawie wniosku przewoźników o ograniczenie w czasie skutków jego orzeczenia. Przewoźnicy byli zdania, że pasażerowie lotów, które odbyły się przed wydaniem wyroku przez ETS, nie powinni móc się na niego powoływać w celu uzasadnienia swych roszczeń. Trybunał orzekł jednak, że nie ma podstaw do ograniczenia skutków wyroku w czasie.