Po zwycięstwie Kamila Majchrzaka w US Open w Internecie zawrzało z powodu mężczyzny, który przechwycił czapkę, którą polski tenisista chciał przekazać chłopcu siedzącemu na trybunach. Okazało się, że był to polski biznesmen. Wkrótce w sieci pojawiło się „oświadczenie”, rzekomo wydane przez Pana w imieniu tego biznesmena. W efekcie stał się Pan ofiarą hejtu. Jakie miało to dla Pana konsekwencje w życiu prywatnym i zawodowym?
Jakub Jędrzejak: Dzięki natychmiastowej reakcji udało się powstrzymać dalsze rozprzestrzenianie fałszywego oświadczenia, ale to był bezpośredni atak na naszą reputację i renomę zawodową. Ktoś podszył się pode mnie i kancelarię WKB – tego nie możemy i nie zamierzamy akceptować.
W ciągu kilku godzin fałszywe oświadczenie pojawiło się na wielu portalach, w tym na poważnych serwisach branżowych. Setki agresywnych i wulgarnych komentarzy, telefony od zaniepokojonych klientów pytających czy to rzeczywiście nasze stanowisko. Każdy taki przypadek to potencjalna utrata zaufania, które budowaliśmy latami.
Po moim prawdziwym oświadczeniu, gdzie kategorycznie zdementowałem fałszywkę, pojawiło się też sporo życzliwych komentarzy – na LinkedInie, w wiadomościach prywatnych, od klientów i osób z branży. To pokazało, że mamy solidną renomę, ale też uświadomiło nam, jak łatwo można ją zaatakować przez manipulację. Dlatego pracujemy nad tym, żeby sprawca poniósł pełne konsekwencje prawne.
Oczywiście na poziomie osobistym było to nieprzyjemne doświadczenie. Dla większości osób taka fala hejtu jest trudna do zniesienia czy wręcz paraliżująca - tym bardziej uważam, że takie ataki nie mogą pozostać bez odpowiedzi.
Czy podejrzewa Pan, kto może być autorem tego oświadczenia?
Jakub Jędrzejak: Nie wiemy, kto stoi za tym fałszywym oświadczeniem ani jakie były motywacje sprawcy. To jednak bez znaczenia, niezależnie czy był to głupi żart, celowa prowokacja czy atak na naszą renomę, podejmujemy działania aby ustalić sprawcę.
Pan „od czapki" nie był i nie jest naszym klientem, jego firma również chcę to podkreślić bardzo wyraźnie. Kancelaria WKB nigdy nie reprezentowała tej osoby ani jego przedsiębiorstwa, nie wydawaliśmy żadnych oświadczeń w ich imieniu.
Zgłosiliśmy sprawę prokuraturze i równolegle prowadzimy własne działania zmierzające do ustalenia tożsamości osoby odpowiedzialnej za ten atak.
Czyli podjął Pan i kancelaria kroki prawne?
Jakub Jędrzejak: Jak wspomniałem, złożyliśmy już zawiadomienie do prokuratury – zarówno w moim imieniu, jak i w imieniu kancelarii. Równolegle zażądaliśmy od GoWork i innych portali natychmiastowego usunięcia fałszywych wpisów sygnowanych moim nazwiskiem i nazwą WKB. Większość platform zareagowała profesjonalnie.
Ale to dopiero początek. Prowadzimy własne działania mające na celu pełną identyfikację sprawcy i zabezpieczenie dowodów. Każdy screenshot, każdy ślad cyfrowy został zachowany.
Agnieszka Wiercińska-Krużewska: Zależy nam, żeby ta sprawa była precedensem i przestrogą dla każdego kto myśli, że może bezkarnie podszywać się pod innych. Każda taka osoba, musi zrozumieć, że przepisy prawne, choć niedoskonałe, dają narzędzia do walki z cyberprzestępczością a świat cyfrowy nie jest aż tak anonimowy, jak się wielu osobom się wydaje.
Co ważne, chcemy pokazać, że o swoje dobre imię można i trzeba skutecznie walczyć. Przykład Rafała Brzoski, który w oparciu o naruszenie danych osobowych wygrał sprawę o deepfake'i, czy inne głośne przypadki pokazują, że prawo daje narzędzia do obrony przed cyfrową manipulacją. Każdy, kto padł ofiarą podobnego ataku, powinien wiedzieć jak zareagować.
Fałszywe oświadczenie to jedno, ale spirala nakręcająca hejt to drugie. Czy w tym wypadku planuje Pan oraz kancelaria składać zawiadomienia do prokuratury i zażąda Pan usunięcia informacji o oświadczeniu?
Jakub Jędrzejak: Spirala hejtu to efekt domina – ktoś publikuje fałszywkę, a setki osób bezmyślnie ją powiela i dokłada swoją agresję. W przypadku osób, które tylko udostępniały fałszywe oświadczenie, nie planujemy działań prawnych – to raczej problem braku weryfikacji źródeł niż celowe działanie.
Natomiast wobec autorów najbardziej agresywnych i wulgarnych komentarzy rozważamy kroki prawne. Groźby, wyzwiska, pomówienia – to już nie prawo do wolności słowa i prawo do własnej opinii. To obszar naruszenia prawa. Mamy zabezpieczone wszystkie dowody i jeśli uznamy, że skala była wystarczająco poważna, złożymy stosowne zawiadomienia.
Agnieszka Wiercińska-Krużewska: Niestety sprawa ta uwidacznia groźne zjawisko jakim jest szybkość z jaką informacje nieprawdziwe, agresywne, polaryzujące rozprzestrzeniają się - jest to wynik ludzkiej ułomności ale także ustawień algorytmów, dla których informacja negatywna jest nośnikiem ruchu.
Co do usunięcia treści – tak, konsekwentnie domagamy się usunięcia wszystkich materiałów zawierających fałszywe oświadczenie. Większość platform już zareagowała, z pozostałymi będziemy prowadzić dalszą korespondencję, a w razie potrzeby – działania prawne.
To ważny sygnał dla wszystkich – Internet to nie strefa bezprawia. Każdy komentarz, każdy wpis zostawia ślad. I choć rozumiemy emocje w sieci, to między ostrą krytyką, a hejtem i pomówieniem jest jasna granica prawna. Kto ją przekracza, musi liczyć się z konsekwencjami.
Jako kancelaria od lat działamy w akcjach zmierzających do budowania świadomości o zagrożeniach Internetu. Kwestia regulacji dezinformacji czy mowy nienawiści znalazła się proponowanych przez nas zmianach do istniejących przepisów. Na przykład kwestia wprowadzenia tzw. Ślepych pozwów czyli możliwości składania pozwu bez konieczności wcześniejszego zidentyfikowania naruszyciela. Sądowi łatwiej jest przymusić platformy do ujawnienia takich danych.
Zamierzamy przekuć nasze doświadczenie w coś konstruktywnego tj. kampanię informacyjną pokazującą jak działać w razie kradzieży tożsamości tej osobistej ale także tej firmowej. Chcemy, żeby z tej sytuacji wynikło coś dobrego – większa świadomość prawna i mniej bezmyślnego hejtu w sieci, dalsze wskazywanie koniecznych zmian w prawie.
Czy w ślad za zawiadomieniem prokuratury planuje Pan również złożyć pozew o ochronę dóbr osobistych? I czy taki pozew zamierza złożyć także kancelaria?
Jakub Jędrzejak: Pozew o ochronę dóbr osobistych i zadośćuczynienie zostanie złożony w moim imieniu i imieniu WKB w momencie, gdy ustalimy tożsamość sprawcy a pracujemy nad tym intensywnie.
Agnieszka Wiercińska-Krużewska: Chcemy, żeby ta sprawa była jasnym sygnałem – podszywanie się pod prawników i kancelarie prawne to nie żart, który można puścić w niepamięć. To poważne naruszenie bo dotyczy zawodu, w którym kwestia zaufania, powściągliwości i profesjonalizmu jest najważniejsza.
Zdajemy sobie jednak sprawę, że istniejące przepisy i tempo w jakim sprawy o ochronę dóbr osobistych są rozstrzygane nijak się ma do skali naruszeń w Internecie i szybkości z jaką zła i nieprawdziwa informacja się rozprzestrzenia.