Dr Małgorzata Eysymontt jest adwokatką specjalizującą się w prawie rodzinnym i opiekuńczym oraz wykładowczynią na Wydziale Prawa Uniwersytetu SWPS w Warszawie.

Sprawy o alimenty w Polsce. Kiedy prawo zawodzi dziecko?

Jej zdaniem prawo rodzinne i opiekuńcze jest tą gałęzią prawa, która jest związana z pracą w konflikcie i z osobami, które są w silnych emocjach. Często zdarza się, że rodzice „grają” dzieckiem przeciwko sobie, zwłaszcza jeśli czują się zranieni albo mają żal do drugiej strony, np. z powodu okoliczności rozstania. To dlatego w sprawach rodzinnych, w tym w postępowaniach alimentacyjnych, duże znaczenie ma czynnik ludzki. Ponadto, mimo iż stroną postępowania w sprawie o alimenty jest małoletnie dziecko, reprezentowane przez swojego przedstawiciela ustawowego – rodzica, to w praktyce nie ma ono jednak bezpośredniego prawa głosu.

– Ten system jest sprawiedliwy, o ile trafimy na sędziego, który sprawiedliwie orzeka, wnikliwie i wszechstronnie rozważając materiał dowodowy dostarczony przez obie strony, a rodzice są wobec siebie uczciwi i kierują się przede wszystkim dobrem dziecka, a nie własnymi interesami lub złośliwościami względem drugiego rodzica. Niestety, po stronie rodziców często jest upór. Zdarza się też, że sąd pomija wnioski dowodowe, a jego ocena jest w dużej mierze uznaniowa – oceniła dr Eysymontt.

Wyjaśniła, że kiedy dziecko nie może utrzymać się samodzielnie – tym także dziecko pełnoletnie, które kontynuuje naukę w szkole średniej albo na studiach – ma prawo do alimentacji – zobowiązani do ponoszenia kosztów są w tym czasie jego rodzice. Alimenty to zarówno koszty utrzymania, jak i wychowania, czyli to, co składa się na zaspokajanie codziennych, bieżących potrzeb dziecka, jak zakup żywności, ubrań czy kosmetyków, ale też to, co jest związane z rozwojem i edukacją dziecka, jak np. udział w zajęciach dodatkowych czy korepetycjach.

– Rodzic, tzw. pierwszoplanowy, realizuje ten obowiązek poprzez osobistą pieczę, czyli troskę i bieżącą opiekę nad dzieckiem w dzień i w nocy. Z kolei drugi rodzic powinien swój obowiązek alimentacyjny przede wszystkim realizować w formie pieniężnej, płacąc alimenty – powiedziała ekspertka. Im częstsze kontakty rodzica drugoplanowego z dzieckiem i im jego większe zaangażowanie w wychowanie i opiekę, tym zazwyczaj niższy obowiązek alimentacyjny.

Alimenty przy opiece naprzemiennej. Kiedy sąd może zwolnić z płacenia?

Ekspertka przyznała również, że coraz częściej rodzice decydują się na tzw. opiekę naprzemienną, inaczej opiekę współdzieloną, tzn. dziecko w ustalonych, powtarzających się cyklicznie okresach spędza czas z jednym rodzicem, a następnie z drugim (np. od poniedziałku do kolejnego poniedziałku). W takim przypadku rodzice ponoszą koszty utrzymania i wychowania dziecka w czasie, gdy dziecko u nich przebywa, i mogą zostać zwolnieni przez sąd z obowiązku przekazywania sobie wzajemnie alimentów na dziecko. W takich sytuacjach rodzice mogą ustalić, że koszty utrzymania lub wychowania dziecka, niezależne od pobytu dziecka u danego rodzica, będą ponosić po połowie.

Wytłumaczyła też, że sąd, oceniając, jaka powinna być wysokość alimentów, bierze pod uwagę tzw. usprawiedliwione potrzeby uprawnionego oraz możliwości zarobkowe zobowiązanego – a nie, jak zwykło się uważać, jego rzeczywiste zarobki.

– Oznacza to, że nie patrzymy na to, ile ktoś zarabia, np. z tytułu umowy o pracę czy prowadzonej działalności gospodarczej, lecz na to, czy np. mając wyższe, także specjalistyczne wykształcenie, będąc w pełni sił i zdrowia, dana osoba wykorzystuje pełnię swoich możliwości zarobkowych. Istotne są także jej możliwości majątkowe, np. posiadane nieruchomości, których najem może przynieść dodatkowe dochody, czy też zgromadzone oszczędności – wyjaśniła.

Oceniając usprawiedliwione potrzeby dziecka, sąd bierze pod uwagę jego wiek i indywidualne potrzeby, a w szczególności stan zdrowia, w tym np. alergie, choroby czy ewentualną niepełnosprawność fizyczną lub intelektualną, która może wymagać specjalistycznego leczenia lub wsparcia terapeutycznego, a także cały przedstawiony przez strony materiał dowodowy, m.in. faktury imienne, umowy z różnymi placówkami, zaświadczenia dotyczące realizowanych zajęć dodatkowych, leczenia lub uczestniczenia w różnych terapiach oraz np. udział w płatnościach z tytułu rachunków za media, obliczony z uwzględnieniem innych domowników żyjących we wspólnym gospodarstwie domowym.

– Sąd musi wziąć pod uwagę stanowiska i materiały dowodowe dostarczone przez obie strony i na podstawie tego materiału orzec, jaka kwota jest tak naprawdę tą, która odzwierciedla usprawiedliwione potrzeby uprawnionego oraz możliwości majątkowe i zarobkowe zobowiązanego, czyli ile te alimenty mają faktycznie wynosić – podkreśliła dr Eysymontt.

Dodała, że co do zasady standard życia dziecka powinien być podobny do standardu życia rodzica i nie może mieć na to wpływu rozwód rodziców czy założenie nowej rodziny przez jednego z nich – chodzi o tzw. zasadę równej stopy życiowej.

Tablice alimentacyjne powinny uwzględniać region i koszty życia

Zapytana o zaproponowane przez Ministerstwo Sprawiedliwości tablice alimentacyjne, stwierdziła, że zasadne byłoby uwzględnienie dodatkowych kryteriów, co pozwoliłoby na bardziej indywidualną ocenę sytuacji, m.in. nie powinny one narzucać jednakowych widełek dla całego kraju bez uwzględnienia kosztów utrzymania i możliwości zarobkowych w poszczególnych regionach Polski.

– Zważywszy na niedoskonałości merytoryczne, jakie pojawiły się w ramach projektu, można stwierdzić, że pomysł ten z pewnością nie był dostatecznie konsultowany ze środowiskami praktyków – sędziów, adwokatów czy radców prawnych, którzy na co dzień borykają się z takimi właśnie problemami – stwierdziła mecenas.

W piątek po południu Ministerstwo Sprawiedliwości poinformowało, że w związku z licznymi uwagami wycofało materiał pomocniczy dla sądów, jakim jest tablica alimentacyjna.

„Resort będzie prowadził dalsze prace oraz konsultacje nad tym projektem, aby go dopracować i wyjaśnić wszelkie wątpliwości” – podało ministerstwo w oficjalnym komunikacie.

Tablica alimentacyjna zawierała modelowe kwoty miesięcznych świadczeń, wyliczone na podstawie trzech kluczowych zmiennych: dochodu osoby zobowiązanej do płacenia alimentów, wieku dziecka i liczby dzieci, wobec których osoba ta ma obowiązek alimentacyjny.

Zaprezentowane w tabeli wartości odzwierciedlały szacunkowe miesięczne koszty zaspokojenia podstawowych potrzeb osoby uprawnionej, takich jak: wyżywienie, mieszkanie, edukacja, kultura, zdrowie, higiena, transport, łączność i inne uzasadnione wydatki.

Według danych opublikowanych przez Krajowy Rejestr Długów w czerwcu tego roku wartość długów alimentacyjnych w Polsce wynosi obecnie 16,4 mld zł – o 20 proc. więcej niż trzy lata temu. Prawie 96 proc. zaległości wobec dzieci to niespłacone zobowiązania ojców – łącznie 15,7 mld zł.