Zakazane będzie ściganie się nie tylko samochodami, lecz wszelkimi pojazdami. To następstwo jednej ze zmian wprowadzonych do projektu mającego poprawić bezpieczeństwo na polskich drogach
Na ostatnim posiedzeniu rząd przyjął głośny projekt zmieniający wiele ustaw, co ma poprawić skuteczność walki z piratami drogowymi. Na ostatniej prostej wprowadzono do niego kilka istotnych zmian. Zrezygnowano m.in. z nałożenia na osoby podchodzące do egzaminu na prawo jazdy obowiązku deklarowania, że nie został wobec nich orzeczony zakaz prowadzenia pojazdu.
Nielegalne wyścigi już nie tylko samochodowe
Projektodawcy postawili sobie za cel m.in. ukrócenie ulicznych wyścigów. Zaproponowali więc przepisy, które mają umożliwić karanie tych, którzy sami się ścigają, organizują takie imprezy lub w nich uczestniczą. Aby jednak było to możliwe, trzeba wprowadzić do kodeksu karnego definicję nielegalnego wyścigu. Tymczasem ta, która została zaproponowana w pierwotnej wersji projektu, wzbudziła sporo wątpliwości. Wszystko dlatego, że była w niej mowa o „nielegalnym wyścigu samochodowym”. Zdaniem m.in. Jakuba Cemy, szefa Prokuratury Regionalnej w Katowicach, pojęcie to może wprowadzać w błąd, sugerując, że w nowej definicji chodzi tylko o kierującego pojazdem samochodowym. Dlatego też zaproponował on redakcję projektowanego przepisu i wprowadzenie do niego pojęcia „nielegalnego wyścigu ulicznego” lub „nielegalnego wyścigu pojazdem mechanicznym”.
Podobnego zdania był rzecznik praw obywatelskich, który w trakcie konsultacji stwierdził, że w szczególności w odniesieniu do motocykli i hulajnóg (elektrycznych – red.), których prędkość nie została w żaden sposób ograniczona, brak jest racjonalnych podstaw do zawężania definicji nielegalnego wyścigu.
Resort sprawiedliwości skorzystał z tych rad i teraz w projektowanym przepisie jest mowa o nielegalnym wyścigu pojazdem mechanicznym.
Mimo zgłaszanych przez wiele podmiotów wątpliwości nie zrezygnowano natomiast z wprowadzenia przepisów, które mają umożliwić nakładanie kar na osoby, które jedynie uczestniczą w nielegalnych wyścigach. Zdaniem wielu praktyków mogą się one okazać trudne do wyegzekwowania.
– Osoba, której taki czyn zostanie zarzucony, zawsze będzie mogła tłumaczyć się, że przypadkowo znalazła się w miejscu, gdzie taki wyścig został zorganizowany, bo np. wyszła tylko na spacer czy do sklepu i wcale jej intencją nie było przyglądanie się takiemu wydarzeniu – uważa Piotr Mgłosiek, sędzia Sądu Rejonowego dla Wrocławia-Krzyków we Wrocławiu.
Za organizację lub udział w nielegalnych wyścigach grozić będzie kara od trzech miesięcy do pięciu lat pozbawienia wolności. Taką samą sankcję przewidziano za prowadzenie pojazdu poza nielegalnym wyścigiem, ale w sposób brawurowy i stwarzający zagrożenie.
Bez oświadczenia o zakazie prowadzenia pojazdów
Pierwotnie projektodawcy zamierzali nałożyć na osoby ubiegające się o uzyskanie uprawnienia do kierowania motorowerem, pojazdami silnikowymi lub tramwajem obowiązek złożenia oświadczenia, że nie mają orzeczonego zakazu prowadzenia pojazdów mechanicznych, a także że nie toczy się wobec nich żadne postępowanie karne z tytułu popełnienia przestępstwa przeciwko bezpieczeństwu ruchu drogowego.
Pomysł ten jednak nie zyskał akceptacji praktyków. Zdaniem Maurycego Daligi, prokuratora Prokuratury Regionalnej w Gdańsku, jedynym w pełni skutecznym sposobem pozyskiwania przez organy informacji dotyczących osób podchodzących do egzaminu i ich sytuacji faktycznej oraz prawnej jest wprowadzenie takich informacji do stosownych baz danych przez uprawnione osoby i udzielenie urzędnikom dostępu do takich baz.
– Opieranie się organów na oświadczeniach kandydatów na kierowców, nawet obwarowanych odpowiedzialnością karną, okazuje się bowiem w praktyce mało skuteczne, jeśli chodzi o osiąganie celów takich oświadczeń. Państwo zaś powinno sięgać do rozwiązań, nie tyle łatwych i tanich, ile skutecznych – podkreśla prokurator Daliga.
Ostatecznie przepis nakładający obowiązek składania takiego oświadczenia nie znalazł się w projekcie przekazanym do Sejmu.
Omawiany projekt wprowadza również nowe wykroczenie polegające na celowym wprowadzeniu pojazdu w poślizg, czyli drift, lub doprowadzeniu do utraty styczności z nawierzchnią choćby jednego z kół pojazdu. Zostanie ono dodane do katalogu wykroczeń, dla których górna granica grzywny została podwyższona do 30 tys. zł. Pierwotnie wobec osób niestosujących się do powyższych zakazów przewidziano również środek administracyjny w postaci usunięcia pojazdu z drogi na okres 30 dni. Ostatecznie jednak rozwiązanie to nie znalazło się w projekcie, który został przyjęty na ostatnim posiedzeniu przez Radę Ministrów, a resort sprawiedliwości nie wyjaśnił, dlaczego zdecydował się na taki krok.
Rozszerzenie zakazu dożywotniego zakazu prowadzenia pojazdów
Większość rozwiązań mających poprawić skuteczność walki ze zjawiskami godzącymi w bezpieczeństwo ruchu, które zaproponowano w pierwszej wersji projektu, zostało utrzymanych. Wśród nich przede wszystkim rozszerzenie stosowania dożywotniego zakazu prowadzenia pojazdów mechanicznych. Po nowelizacji sąd będzie mógł nałożyć taki środek karny w przypadku skazania za niestosowanie się do uprzednio orzeczonego zakazu okresowego. Pomysł ten wciąż budzi jednak kontrowersje.
– Uważam, że w sytuacji gdy nastąpiła jakaś szkoda, to trzeba reagować surowo. To ma sens. Ale nie jest dobrym pomysłem tworzenie takich przepisów, które obligują sąd do wymierzania surowych kar, bez możliwości uwzględnienia konkretnych okoliczności – komentuje Sławomir Pałka, sędzia i prezes Sądu Rejonowego w Oławie. Jego zdaniem bowiem złym pomysłem jest nakładanie tak dotkliwego środka karnego w sytuacji, gdy np. ktoś miał na rok orzeczony zakaz i pod koniec tego okresu wsiadł do samochodu, przejechał 300 m do sklepu i został złapany.
– Co innego, gdy ktoś ma już odebrane prawo jazdy, a mimo to bierze udział w jakimś nielegalnym wyścigu, powoduje wypadek i kogoś zabija. W takich przypadkach nie mam absolutnie żadnych wątpliwości, że takiej osobie należy dożywotnio odebrać uprawnienia – kwituje oławski sędzia.
Nowe przepisy przewidują także, że sąd będzie mógł fakultatywnie zdecydować o przepadku pojazdu, gdy kierowca będzie mieć od 0,5 do 1,5 promila alkoholu we krwi. Gdy kierowca będzie miał więcej niż 1,5 promila alkoholu we krwi, sąd będzie zobowiązany do orzeczenia konfiskaty samochodu. ©℗
Podstawa prawna
Etap legislacyjny
Projekt skierowany do Sejmu