Do takich wniosków doszedł w jednym z orzeczeń Sąd Najwyższy. I uchylił wyrok nakazowy, w którym wobec pijanego kierowcy Sąd Rejonowy w Ełku orzekł obowiązek zapłaty kwoty 75 tys. zł (sygn. akt II K 269/24). Kwota ta miała stanowić równowartość pojazdu mechanicznego, który sprawca prowadził w czasie popełnienia przestępstwa z art. 178a kodeksu karnego (prowadzenie pojazdu w stanie nietrzeźwości), a który nie był jego własnością. SN doszedł do wniosku, że SR ustaliłtę kwotę przy braku jakiegokolwiek dowodu potwierdzającego jej prawidłowość.

- To bardzo istotne rozstrzygnięcie, które pokazuje, że taka droga na skróty, gdy nie zostały wyjaśnione wszystkie okoliczności sprawy, w tym właśnie równowartość pojazdu, który miałby ulec przepadkowi, jest drogą wadliwą – komentuje Piotr Mgłosiek, sędzia Sądu Rejonowego dla Wrocławia – Krzyków we Wrocławiu. A Paweł Pośpiech, sędzia Sądu Rejonowego w Wołowie, podkreśla, że wyrok SN może przyczynić się do wzmocnienia gwarancji procesowych oskarżonych.

Konieczne postępowanie dowodowe

Sprawa znalazła się w SN na skutek kasacji złożonej przez prokuratora generalnego. Zarzucił on ełckiemu sądowi, że dopuścił się naruszenia art. 500 par. 3 kodeksu postępowania karnego. Przepis ten stanowi, że sąd może wydać wyrok nakazowy, jeżeli na podstawie zebranych dowodów okoliczności czynu i wina oskarżonego nie budzą wątpliwości. SR skorzystał z tego przepisu i rozpoznał sprawę na posiedzeniu, a następnie wydał wyrok nakazowy. Zrobił to, jak zauważył w kasacji PG, mimo że zgromadzony w postępowaniu przygotowawczym i przedstawiony mu wraz z aktem oskarżenia materiał dowodowy nie był wystarczający do ustalenia równowartości pojazdu mechanicznego. Chodziło o auto, które oskarżony prowadził, ale które nie stanowiło jego własności, w związku z czym nie można było orzec jego przepadku. Pojazdem tym był bowiem karawan należący do zakładu pogrzebowego, w którym oskarżony był zatrudniony. SR ustalił jego wartość na 75 tys. zł. Problem jednak w tym, że nie wiadomo, czym tak naprawdę kierował się, ustalając tę kwotę.

SN przyznał prokuratorowi rację. Odnosząc się do art. 500 par. 3 k.p.k. podkreślił, że niespełnienie któregokolwiek z warunków pozwalających sądowi wydać wyrok nakazowy wyłącza dopuszczalność rozpoznania sprawy w tym trybie. W takim więc przypadku konieczne jest skorzystanie z zasad ogólnych, co oznacza m.in. skierowanie sprawy na rozprawę celem przeprowadzenia postępowania dowodowego.

-Przepisy mówiące o przepadku pojazdu oraz przepadku równowartości pojazdu są tak niefortunnie napisane, że moim zdaniem sprawy, w których występuje konieczność orzeczenia któregoś z tych środków karnych, w ogóle nie powinny być rozstrzygane w trybie nakazowym – komentuje Paweł Pośpiech.

SN stwierdził, że PG doszedł do prawidłowego wniosku, że sformułowanie dotyczące braku wątpliwości co do okoliczności popełnienia czynu i winy oskarżonego należy rozumieć szeroko. Jak stwierdził, dotyczy ono bowiem zarówno wszystkich ustaleń w zakresie sprawstwa czynu, jak i okoliczności mających wpływ na dokonanie właściwej oceny prawnej tego czynu oraz na zakres i kształt odpowiedzialności karnej.

SN zauważył, że w rozpatrywanej sprawie brak było wątpliwości co do okoliczności popełnienia czynu oraz winy oskarżonego. Jak jednak dodał, konsekwencje prawne wynikające z popełnienia czynu z art. 178a par. 1 k.k. (prowadzenie pojazdu w stanie nietrzeźwości) nie ograniczają się tylko do orzeczenia kary zasadniczej, ale także przewidzianych przez ustawodawcę środków karnych, do których należy przepadek pojazdu mechanicznego lub jego równowartości.

- SN powiedział więc, że sądy nie mogą wydawać wyroków nakazowych, jeżeli najpierw nie ustalą wszystkich okoliczności, nie tylko tych odnoszących się do sprawstwa i winy, w tym nawet takich pobocznych, jak właśnie wartość pojazdu – zauważa Piotr Mgłosiek. I dodaje, że to oznacza, że sądy nie mogą korzystać z procedury z art. 500 par. 3 k.k. nawet wówczas, gdy np. oskarżony przyzna się do winy.

Jak ustalić kwotę orzekając przepadek równowartości pojazdu

Przepis art. 44b k.k. zawiera wskazówki, czym powinien kierować się sąd, orzekając przepadek równowartości pojazdu. Po pierwsze – wartością pojazdu określoną w polisie ubezpieczeniowej na rok, w którym popełniono przestępstwo. Gdy zaś polisy nie ma – średnią wartością rynkową pojazdu (patrz: grafika). Jeśli jednak nie da się tego zrobić ze względu na szczególne cechy pojazdu, sąd powinien powołać biegłego.

W opisywanej sprawie pojazd nie posiadał ubezpieczenia AC, jedynie obowiązkową polisę OC. A z kolei brak pisemnych motywów orzeczenia wydanego przez ełcki sąd (w postępowaniu nakazowym sąd nie sporządza uzasadnienia na piśmie) nie pozwala ustalić, jaki dowód stanowił podstawę przyjęcia przez ten sąd równowartości pojazdu na kwotę 75 tys. zł.

„Powyższa okoliczność, sama z siebie, nakazywała rezygnację z orzekania w trybie nakazowym, skoro materiał dowodowy nie był wystarczający do ustalenia równowartości pojazdu i wymagał uzupełnienia, co mogło nastąpić jedynie w drodze rozpoznania sprawy niniejszej na zasadach ogólnych” – czytamy w uzasadnieniu wyroku SN.

- Orzeczenie SN zwiększa gwarancje procesowe oskarżonych – stwierdza sędzia Pośpiech. Z drugiej jednak strony może wpłynąć na wydłużenie czasu trwania postępowań, w których konieczne jest zasądzenie przepadku równowartości pojazdów prowadzonych przez pijanych kierowców. Sędziowie bowiem nie ukrywają, że szacowanie wartości pojazdów często jest problematyczne.

- To jest wątek poboczny, który nie powinien zabierać sądowi czasu przy rozpatrywaniu tego typu spraw. A jednak tak się dzieje. Dlatego też uważam, że tę wartość powinien szacować już na etapie postępowania przygotowawczego prokurator – mówi sędzia Mgłosiek. Jak dodaje, dziś prokuratorzy tego nie robią, gdyż ustawodawca wprost nie nałożył na nich takiego obowiązku.

- Tymczasem to przecież zadaniem prokuratora jest przygotowanie całego materiału dowodowego do rozpoznania sprawy przez sąd i to nie tylko wzakresie sprawstwa i winy, ale też np. w zakresie wysokości szkody wyrządzonej przestępstwem czy właśnie wartości pojazdu. I jeżeli prokurator nie ustali tego typuokoliczności, to spada to na sąd, który musi zająć się tymi wątkami pobocznymi, co automatycznie wydłuża całe postępowanie – podkreśla wrocławski sędzia.

Paweł Pośpiech przedstawia jeszcze jeden argument mający uzasadniać tezę, zgodnie z którą to nie do sądu powinno należeć szacowanie wartości przepadku pojazdów.

- Art. 44b k.k. mówi o tym, że sąd orzeka o przepadku. Ale przecież nie da się orzec przepadku czegoś, co fizycznie nie istnieje. Tak więc, aby było to możliwe, to już na etapie przygotowawczym prokurator powinien zabezpieczyć odpowiednią kwotę stanowiącą równowartość pojazdu, który miałby ulec przepadkowi, ale z przyczyn wskazanych w ustawie jest to niemożliwe – tłumaczy wrocławski sędzia.

Orzecznictwo

Wyrok Sądu Najwyższego z 13 maja 2024 r., sygn. akt IV KK 155/25