W większości przypadków sędziowie nadal nie wiedzą, na co tak naprawdę się zgadzają, rozpatrując wnioski służb o przeprowadzenie kontroli operacyjnej

Mimo szumnych zapowiedzi przedstawicieli rządu, wprowadzone pod koniec zeszłego roku zmiany w prawie nie doprowadziły do większej efektywności kontroli sądowej w procedurze udzielania służbom zgód na inwigilację. A to dlatego, że nowe zasady dotyczą tylko trzech służb, które odpowiadają za niecałe 7 proc. zarządzanych rocznie kontroli operacyjnych (patrz: grafika).

– To jeden z powodów, dla których należy uznać, że choć przyjęte przez rząd w grudniu ub.r. trzy rozporządzenia to krok w dobrą stronę, to jednak jest to krok daleko niewystarczający – komentuje Wojciech Klicki z fundacji Panoptykon.

Pokłosie afery Pegasusa

Mowa o rozporządzeniach prezesa Rady Ministrów określających sposób wnioskowania przez Centralne Biuro Antykorupcyjne, Służbę Kontrwywiadu Wojskowego oraz Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego o przeprowadzenie kontroli operacyjnej. Szefowie tych służb mają teraz obowiązek poinformować sąd, do którego zwracają się o zgodę na inwigilację, jaki rodzaj narzędzia zamierzają zastosować (np. oprogramowanie, urządzenie elektroniczne, system teleinformatyczny), jaka jest jego funkcjonalność oraz jakie materiały mają zostać pozyskane.

Ponadto, zgodnie z nowymi zasadami, sądy mają teraz obowiązek uzasadniać każdą wydaną decyzję w tym zakresie, a nie – jak to było poprzednio – tylko te odmowne.

Zmiany to pokłosie afery Pegasusa i wykorzystania tego szpiegowskiego oprogramowania przez służby w okresie rządów PiS do inwigilacji posłów ówczesnej opozycji. Jak pisaliśmy na łamach DGP jako pierwsi, Sąd Apelacyjny we Wrocławiu uznał, że w obecnym stanie prawnym nie ma podstawy prawnej pozwalającej służbom korzystać z tak inwazyjnego narzędzia, jakim jest system Pegasus (wyrok SA we Wrocławiu z 11 maja 2023 r., sygn. akt II AKa 480/21). Ujawnienie tej afery pokazało również, że sędziowie, rozpatrując wnioski służb o kontrolę operacyjną tak naprawdę nie wiedzą, na co się zgadzają.

„Bardzo ważna decyzja premiera Donalda Tuska podnosząca poziom ochrony praw i wolności obywatelskich. Prokuratorzy i sędziowie będą mieli teraz pełną wiedzę nt. narzędzi i zakresu kontroli operacyjnej prowadzonej przez służby specjalne” – pisał na platformie X szef MSWiA, koordynator służb specjalnych Tomasz Siemoniak tuż po podpisaniu przez prezesa Rady Ministrów omawianych rozporządzeń.

Tyle tylko, że zdaniem Wojciecha Klickiego, do podniesienia poziomu ochrony praw i wolności obywatelskich w praktyce jednak nie doszło.

– Żeby zmiana była realna, potrzebujemy co najmniej analogicznych rozporządzeń, które obejmą swoim zakresem służby policyjne, czyli m.in. policję czy Straż Graniczną – mówi Klicki.

Z kolei dr Paweł Litwiński, adwokat, partner w kancelarii Barta Litwiński, nieco ironicznie komentuje, że mamy do czynienia z poprawą poziomu ochrony i wolności obywatelskich, ale poprawą zaledwie siedmioprocentową.

– Muszę przyznać, że jestem bardzo rozczarowany tym, co rząd robi, a właściwie czego nie robi, aby urealnić kontrolę działania służb. A przecież od wyborów minęło już niemal 1,5 roku, a to wystarczająco dużo czasu, aby podjąć jakieś konkretne działania – podkreśla mec. Litwiński.

Najwięcej wniosków o inwigilację składa policja

Projekty dotyczące pozostałych służb zostały co prawda przygotowane, ale – mimo upływu trzech miesięcy od ich opublikowania na stronach Rządowego Centrum Legislacji – nadal nie zostały przyjęte. Dla przykładu – projekt odnoszący się do policji, a więc do tej służby, która co roku składa najwięcej wniosków o inwigilację, utknął na etapie wymiany uwag między jego autorem (Ministerstwem Spraw Wewnętrznych i Administracji) a resortem sprawiedliwości.

– To pokazuje, że tak naprawdę podjęte do tej pory działania rządu miały na celu jedynie wywołanie efektu medialnego, a nie doprowadzenie do realnych zmian, które poprawiłyby ochronę praw obywateli – uważa Klicki.

Podobny wniosek płynie z rozmów z sędziami Sądu Okręgowego w Warszawie, do którego trafiają wnioski o kontrolę operacyjną.

– Z mojego doświadczenia wynika, że nic się w tej kwestii nie zmieniło. W lutym miałem okazję być w kancelarii tajnej i rozpoznawać tego typu wnioski. Ich liczba się nie zmieniła, nie zauważyłem również znaczących zmian w konstruowaniu uzasadnień dokumentów sporządzanych przez CBA i ABW – mówi nam jeden z warszawskich sędziów, zaznaczając przy tym, że wnioski składane przez ABW zawsze były dobrze i szczegółowo uzasadniane.

Jeśli zaś chodzi o wymóg uzasadniania przez sąd decyzji o udzieleniu zgody na podsłuch, to sędziowie mają wątpliwości, czy istnieje do tego podstawa prawna.

– Rozporządzeniem premiera nie można sędziom nakazywać, co mają robić. A przepis kodeksu postępowania karnego jasno stanowi, że w sytuacji, gdy sąd uwzględnia wniosek, to jego decyzja nie wymaga uzasadnienia – tłumaczy nasz rozmówca.

Sami sędziowie przyznają również, że choć największym problemem jest wciąż zbyt duża liczba składanych przez służby wniosków, to jednak nie bez znaczenia jest również mentalność orzekających.

– Musimy zrozumieć, że nie zawsze powinniśmy iść na rękę służbom. Z drugiej zaś strony, nie ma się co dziwić, że służby składają tak dużo wniosków. Bo niby w jaki inny sposób mogą skutecznie zwalczać np. handel narkotykami czy nielegalną produkcję papierosów? Dlatego też każdy taki wniosek powinien być rozpatrywany indywidualnie – zaznacza warszawski sędzia.

Potrzebna reforma kontroli inwigilacji

Negatywnie o polskich przepisach regulujących zasady sięgania przez polskie służby po kontrolę operacyjną w maju 2024 r. wypowiedział się Europejski Trybunał Praw Człowieka, który zakwestionował przepisy regulujące (skargi nr 72038/17 i 25237/18).

– ETPC w wyroku tym stwierdził, że polskie prawo nie gwarantuje obywatelom i obywatelkom prywatności i nie zabezpiecza ich przed nadużyciami ze strony służb – mówi Wojciech Klicki, który był jednym z autorów skargi do strasburskiego trybunału.

ETPC skrytykował nasze przepisy właśnie za brak realnej kontroli nad inwigilacją.

– Trybunał uznał, że sędziowie nie dysponują wystarczającą wiedzą, żeby rzetelnie sprawdzić wniosek służb o podsłuch, a cała procedura jest tak skonstruowana, żeby zachęcić ich do „przyklepywania” wniosków służb – zauważa Klicki. I dodaje, że orzeczenie jest kolejnym dowodem na to, że podjęte do tej pory przez polski rząd kroki są całkowicie niewystarczające.

– Od czasu wydania przez ETPC tego wyroku niewiele się zmieniło. Nie doczekaliśmy się propozycji kompleksowej reformy kontroli nad służbami, a te trzy rozporządzenia prezesa RM to zdecydowanie za mało – kwituje Klicki.

Wtóruje mu Paweł Litwiński, który dodaje, że problem jest dużo szerszy i obejmuje m.in. retencję danych telekomunikacyjnych czy też stosowanie jakichkolwiek przepisów o ochronie danych osobowych w kontekście służb.

– Wszyscy wiemy, że król jest nagi i nikt z tym nic nie robi – kwituje nasz rozmówca. ©℗

ikona lupy />
Kontrola operacyjna w liczbach / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe