Największy wpływ na system bezpłatnej pomocy prawnej miała do tej pory pandemia COVID-19. To właśnie w 2020 r. umożliwiono udzielanie porad w formach e-mailowej i telefonicznej, a także wprowadzono konieczność zapisów beneficjentów.
Obecnie propozycje mają wprowadzić te formy na stałe. Mimo głosów sprzeciwu nie jest to zmiana zła. Nie można uciekać od rozwoju technologii (we własnych kancelariach większość prawników rozszerzyła ofertę porad prawnych o wideokonferencję, porady telefoniczne i e-mailowe). Należy jednak liczyć się z tym, iż taka pomoc będzie obarczona ryzykiem błędu – w punktach pojawiają się także osoby, które mają problemy z wyartykułowaniem swoich prawnych problemów i dopiero zapoznanie się z dokumentacją może doprowadzić do wydania pełnowartościowej porady. W przypadku kontaktu zdalnego może być z tym kłopot.
Jednocześnie pojawia się wątpliwość dotycząca konieczności przebywania prawnika w punkcie w sytuacji, gdy porady będą się odbywały zdalnie. Jak wskazuję poniżej, punkty są niewystarczająco wyposażone i nie ma powodu, aby prawnik przebywał fizycznie w punkcie, gdyby podczas dyżuru miały się odbyć tylko porady zdalne. Warto rozważyć taką zmianę organizacji pracy – także dlatego, że to może zwiększyć liczbę prawników chętnych do udziału w projekcie.
Wcześniej wprowadzone zmiany na pewno ułatwiły prawnikom organizację pracy w punktach. W pewien sposób także usystematyzowały formę pomocy, jednakże i w tej sprawie jest miejsce na poprawę. Przed 2020 r. niejednokrotnie nikt nie panował nad liczbą osób, które pojawiały się przed drzwiami, oczekując pomocy. W czasie czterogodzinnego dyżuru zdarzało się pomóc 10–12 potrzebującym, co oznaczało mniej niż 30 min na osobę.
Po wybuchu pandemii przed wizytą należało się zapisać, co pozwalało odpowiedzialnym za organizację punktów starostwom kontrolować kalendarz porad. Każde starostwo ma jednak dowolność w jego kreowaniu. W jednym z powiatów ustalono, że w czasie czterech godzin dyżuru może zostać udzielonych osiem porad. Na sugestię, że nie jest możliwe udzielenie porady odpowiedniej jakości w 30 min, usłyszałem, że zawsze istnieje możliwość wypowiedzenia umowy… Szkoda, że resort pomija tę kwestię, zostawiając pole do decyzji powiatom, które nie zawsze rozumieją specyfikę pracy przy udzielaniu porad prawnych.
Punkt na mapie powiatu
Od samego początku samorządy zawodowe, Ministerstwo Sprawiedliwości i starostwa zdawały sobie sprawę, że wydzielanie fizycznie pomieszczeń – zazwyczaj kilku – na punkty pomocy prawnej w każdym powiecie będzie problematyczne. Zaiste, tak jest… Punkty są organizowane w piwnicach urzędów gmin, w pomieszczeniach o powierzchni 4 mkw. albo np. w pokoju w gminnej bibliotece czy takim, który do południa pełni funkcję gabinetu psychologa szkolnego, w zapełnionej kartonami po monitorach i innym sprzęcie komputerowym serwerowni czy też w przerobionym gabinecie lekarskim w przychodni miejskiej. Gdy podczas trzeciej i czwartej fali COVID-19 dyżury odbywały się stacjonarnie, prawnicy i petenci mijali się na korytarzu z chorymi. Sugestie prawników o możliwość zmiany formy pomocy okazały się bezskuteczne.
Punkty, które znam, to także komputery pamiętające jeszcze bramki Olisadebe w reprezentacji Polski, drukarki, które działały, jeśli miały dobry dzień, podłączenie do internetu z szybkością pamiętającą początek XXI w… Zasadniczo tylko jedno starostwo zadbało o dostęp do programów wiedzy prawniczej (Lex czy Legalis). W większości prawnicy korzystają z własnych narzędzi, swojego komputera, opłacają dostęp do sieci czy do Lexa. I nie wynika to z tego, że tak im wygodnie, bo przyzwyczaili się do tego, a nie innego sprzętu, tylko z awaryjności tego dostarczonego przez powiaty.
Projektowane zmiany w ogóle nie regulują wyżej wskazanych kwestii, które mają także bezpośrednie przełożenie na jakość udzielanej porady. Ministerstwo zwiększa środki na pomoc prawną, jednak jak do tej pory nigdy nie przełożyło się to na polepszenie warunków technicznych w miejscach, gdzie porady są udzielane. Jeśli resort nie narzuca odpowiedniej formy i wyposażenia punktu i chce wprowadzić możliwość udzielania porad na odległość, to czy fizyczna obecność prawników jest tam naprawdę konieczna?
A co z ludźmi?
Nie tylko kwestie techniczne i organizacja punktów pomocy są – niestety – problemem całego systemu. W obliczu przygotowywanych zmian wydaje się, że nikt, kto w Ministerstwie Sprawiedliwości pracuje nad nowelizacją, nie spędził choćby jednego dnia na udzielaniu porad prawnych w ramach nieodpłatnych punktów.
Proponowane zmiany mające na celu całkowite zniesienie konieczności zbierania od petentów oświadczeń o ich stanie majątkowym tak naprawdę tylko usankcjonują pewną fikcję, która istnieje od początku funkcjonowania całego systemu. Polega ona na składaniu przez obywateli oświadczeń, których prawdziwości nikt nie sprawdza. Ważna jest tylko liczba. Jeśli jest odpowiednia, to punkt zostanie utrzymany, jeśli za mała – zlikwidowany.
Udzielający bezpłatnych porad prawnicy nie mają żadnego umocowania nie tylko do sprawdzenia prawdziwości zawartych w oświadczeniu danych, lecz nawet do wylegitymowania osoby i sprawdzenia, czy dane osobowe przedstawione w oświadczeniu są prawdziwe.
Oświadczenia, które zawierają informację, że osoba je podpisująca nie jest w stanie ponieść kosztów odpłatnej pomocy prawnej i nie zatrudniała w ostatnim roku innych osób, nie są przeszkodą nie do pokonania dla obywateli chcących uzyskać bezpłatną pomoc prawną.
Pomoc osobom, którym prawo do niej przysługuje zgodnie z ustawą, nie jest oczywiście rzadkością, jednak regularnie zdarzają się sytuacje, w których oświadczenie o braku środków na prywatną pomoc nie koresponduje z przedstawionym problemem prawnym. Znajoma adwokat została kiedyś poproszona o sprawdzenie umowy deweloperskiej opiewającej na wybudowanie lokalu o wartości 800 tys. zł. Kiedy zapytała koordynatora punktu, czy ma udzielić porady, usłyszała, że jeśli beneficjent podpisał odpowiednie oświadczenie, to pomoc ma zostać udzielona.
Czy sprawdzenie umowy deweloperskiej to są jednostkowe przypadki? Chcielibyśmy. Porada prawna dotycząca zniesienia własności nieruchomości oszacowanej na ok. 1 mln zł? Była. Porada w sprawie ewentualnej odpowiedzialności karnej i cywilnej za szkodę wyrządzoną za granicą na torze wyścigowym? Też. Prośba o poradę prawną dotyczącą wypowiedzenia umowy o pracę na stanowisku menedżerskim z wynagrodzeniem powyżej 10 tys. zł miesięcznie? A jakże!
Na palcach w najlepszym razie dwóch rąk mógłbym policzyć przypadki odmowy podpisania oświadczenia i opuszczenia punktu pomocy bez uzyskania pomocy. Były to sytuacje tak sporadyczne, że za każdym razem odczuwałem zdziwienie zamiast uznania za szacunek do obowiązujących zasad. Pytanie, czy i jak w trakcie 30-, 60-minutowej porady prawnik ma zweryfikować, czy osoba, która jeszcze miesiąc temu zarabiała 10 tys. zł, a została zwolniona, ma pieniądze na prywatną poradę prawną?
Bardzo często zdarzały się przypadki, które nie budziły wątpliwości co do zasadności udzielenia pomocy prawnej. Zazwyczaj dotyczyły spraw bezspornych, jak egzekucja za udzieloną chwilówkę czy wyrok karny za kradzież mienia małej wartości. Także po terminie wniesienia ewentualnego środka zaskarżenia. W tym kontekście warto sobie uświadomić, że zwiększenie liczby beneficjentów opóźni otrzymanie pomocy.
Irracjonalna wydaje się projektowania zmiana, która umożliwia uzyskanie pomocy także osobom przebywającym za granicą. Ich problemy prawne zazwyczaj wykraczają poza znajomość przepisów przez polskich radców prawnych czy adwokatów (np. podział majątku znajdującego się w Wielkiej Brytanii czy możliwość uzyskania alimentów w Niemczech, przy czym mieszkały tam obie strony, możliwość zakupu nieruchomości w Hiszpanii – to autentyczne przykłady). Ministerstwo niestety udowadnia, że nie jest świadome tego, jakie problemy prawne są poruszane przez beneficjentów i jakie możliwości udzielenia porady ma dyżurujący prawnik.
Zmiany polegające na zniesieniu konieczności zbierania oświadczeń doprowadzą tylko do jeszcze większego obłożenia punktów, co w ostateczności doprowadzi do tego, że osoby, które nie mają możliwości skorzystania z prywatnego prawnika, nie uzyskają koniecznej pomocy w odpowiednim czasie. Należałoby wprowadzić zmiany, które doprowadziłyby do zwiększenia kontroli nad osobami, które zgłaszają się do bezpłatnych punktów. Być może odpowiedzialność karna za złożenie nieprawdziwego oświadczenia to byłoby zbyt wiele, jednak jest to temat, nad którymi należy się pochylić, by doprowadzić do wykluczenia z grupy beneficjentów tych, którzy na tę pomoc mogą sobie z łatwością pozwolić.
Skoro było tak źle…
Po tej tyradzie czytelnicy mogą się zastanawiać, po co się tym zajmować, skoro w tej pracy jest aż tak źle.
Kiedy zaczynałem, od razu po zdanym egzaminie zawodowym, moi starsi znajomi adwokaci i radcowie prawni powoli z pracy w tych punktach rezygnowali. Wypaleni i zmęczeni dochodzili do przekonania, że zaangażowanie jest nieopłacalne.
40 godzin miesięcznie… Tyle wynosi przydział wynikający z rocznej umowy podpisanej ze starostwem na obsługę punktu. Wynagrodzenie wynosi ok. 2550 zł brutto. A przynajmniej tak się kształtowało od momentu wprowadzenia tego rodzaju pomocy w 2016 r. do końca roku 2023. Nie ma wątpliwości, że takie pieniądze były dobrym zabezpieczeniem dla początkującego radcy prawnego, adwokata, który wchodził na rynek i nie miał własnej grupy klientów.
Podpisanie takiej rocznej umowy zapewniało bezpieczeństwo. Ta kwota wystarczała na opłacenie ZUS, wynagrodzenie księgowej, a czasem i miesięczny podnajem biurka we wspólnocie biurowej. Ale okoliczności się zmieniają – wynagrodzenie nie. W 2024 r. Ministerstwo Sprawiedliwości wprowadziło podwyżkę o ok. 250 zł na miesiąc. Brutto.
Wynagrodzenie dla świeżo upieczonego radcy prawnego czy adwokata to był (i pewnie nadal jest) argument, który sprawiał, że świadczenie pomocy było dla części prawników interesujące i opłacalne. Atrakcyjność prowadzenia punktu dla prawnika mającego tytuł zawodowy w ostatnich dwóch latach drastycznie spadła. Prawnicy to widzą, samorządy to widzą, starostwa to widzą. Ministerstwo nadal w nieprzejrzystej bańce. Jest coraz mniej chętnych, coraz trudniej znaleźć zastępstwo w przypadku nieobecności (ustawa nie przewiduje urlopów ani zwolnień lekarskich dla prawników obsługujących punkt).
Drugim argumentem, dla którego uważam, że warto się angażować w bezpłatną pomoc, jest nabieranie doświadczenia w sprawach z bardzo szerokiego spektrum. Nie było dziedziny, w której nie byłaby potrzebna pomoc – włącznie z prawem podatkowym. Trudny poligon, spotkania z klientami, czasami roszczeniowymi, czasem z problemami z wyartykułowaniem swoich prawnych potrzeb, z ofiarami przemocy domowej, ale także ze sprawcami. Prawnikowi, który nie widzi swojej przyszłości w korporacyjnej pracy, w konkretnym dziale, wydaje się to miejscem idealnym do rozpoczęcia zawodowej drogi.
Jak z tego wybrnąć?
Nie wydaje się, żeby rozwiązanie polegające na zniesieniu oświadczeń było odpowiednim pomysłem. Pomoc powinna trafiać do najbardziej potrzebujących, także z uwagi na to, że niekiedy musi ona przyjść w odpowiedniej chwili (terminy ustawowe). Wydaje się, że powinno to być kontrolowane już na poziomie koordynatora punktu, tj. powiatu, który winien umożliwić uzyskanie porady tylko tym, którzy zgodnie z ustawą mają do tego prawo. Proponowane zmiany nie przyczynią się do uzyskania szybszej pomocy – niezwłocznej, o jakiej wspomina w uzasadnieniu projektu ministerstwo, jeśli nie zwiększy się liczby prawników, za to dopuści się kolejną grupę odbiorców pomocy. Nawet przywrócenie pomocy w formie zdalnej nie może się wiązać ze zniesieniem kontroli nad tym, czy beneficjenci faktycznie jej potrzebują.
Wydaje się, że Ministerstwo Sprawiedliwości zapomniało zebrać informacje z samorządów zawodowych co do radców prawnych i adwokatów chcących udzielać pomocy w nieodpłatnym systemie, gdyż liczba pełnomocników zainteresowanych świadczeniem tego typu pomocy spada, zaś liczba porad rośnie.
Poboczną, ale także istotną kwestią jest doposażenie punktów, zwłaszcza w programy prawnicze, sprawne komputery z dostępem do internetu i urządzeń wielofunkcyjnych (kserokopiarka w takim punkcie jest nie mniej ważna niż dostęp do aktów prawnych). Po prawie 10 latach funkcjonowania punktów czas najwyższy doprowadzić do ich profesjonalizacji albo pozwolić prawnikom zadbać o to samodzielnie. Pojawiały się wcześniej propozycje, aby porady odbywały się w prywatnych kancelariach, we wcześniej ustalonych dniach i godzinach. Może w związku z tym lepiej byłoby skierować dotacje w zakresie organizowania punktów bezpośrednio do prawników, którzy tę pomoc niosą, zamiast do jednostek samorządu terytorialnego? ©℗