Nie do końca zrozumiałe jest, że prokuratura nie zwróciła się do Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy o uchylenie immunitetu – mówi Grzegorz Radwański.
W pierwszej kolejności prokuratorzy muszą rozważyć złożenie zażalenia na taką decyzję sądu. Jest ono rozpatrywane przez sąd okręgowy. Równolegle powinni jeszcze raz przeanalizować zasadność złożenia wniosku o uchylenie przez ZP RE immunitetu, który według podejrzanego, jego obrońcy, a teraz i w ocenie sądu rejonowego, przysługuje Romanowskiemu. Każda decyzja w tym zakresie będzie uważnie obserwowana przez opinię publiczną oraz opozycję. Zarówno rezygnacja ze złożenia zażalenia, jak i zwrócenie się o uchylenie immunitetu mogą być odczytywane jako przyznanie, że immunitet przysługiwał. Nie jest to kwestia ściśle procesowa, ale nie wątpię, że śledczy będą mieli ten aspekt z tyłu głowy, podejmując decyzję, jak postąpić.
Z mojej perspektywy, adwokata z blisko dwudziestoletnim doświadczeniem procesowym, jest to nie do końca zrozumiałe – i to niezależnie od przyjętego zapatrywania prawnego dotyczącego istnienia, bądź nie, immunitetu Marcina Romanowskiego. Zawsze bowiem należy minimalizować ryzyko procesowe, a szczególnie wtedy, gdy sprawa ma duży społeczny i polityczny wymiar. A ryzyko takie istniało, czego zapewne prokuratura miała świadomość. Należy podkreślić, że co prawda prokuratorzy mogli dokonać samodzielnej oceny stanu faktycznego i prawnego w tym zakresie, ale zawsze trzeba pamiętać, że później ta ocena jest weryfikowana przez sądy i trybunały międzynarodowe w toku postępowania.
Biorąc pod uwagę, jak długo trwał proces uchylania immunitetu w polskim parlamencie, nie sądzę, aby brak czasu był tutaj wielkim problemem. Być może komuś zabrakło wyobraźni, jak wielkim ryzykiem jest pominięcie jednoznacznego wyjaśnienia tej kwestii, ale też wcześniejszych konsultacji bezpośrednio z właściwymi organami Rady Europy.
Punktem wyjścia dla analizy sytuacji, w której znalazło się śledztwo, jest określenie, czy i w jakim zakresie Marcinowi Romanowskiemu przysługiwał immunitet ZP RE. I choć w mojej ocenie w tym przypadku immunitet ten budzi daleko idące wątpliwości, to jeżeli przyjmiemy, że jego zakres obejmował ochronę przed zarzutami i aresztowaniem, to skutki dla tego postępowania będą bardzo daleko idące. W takiej sytuacji bowiem nie mogły być skutecznie postawione zarzuty, a w konsekwencji Romanowski nie jest podejrzanym.
W pierwszej kolejności należałoby uzyskać uchylenie immunitetu przez ZP RE. Oczywiście można też przyjąć, że pomimo odmiennego stanowiska sądu immunitet nie przysługuje i zarzuty były postawione skutecznie, a następnie podjąć ryzyko, że kolejny sąd na etapie śledztwa lub po wniesieniu aktu oskarżenia jednak się z tym nie zgodzi. Natomiast z całą pewnością ponowne zatrzymanie z uwagi na obawę ucieczki, ukrycia się lub mataczenia – na podstawie tych samych materiałów – zarówno obecnie, jak i po ewentualnym uchyleniu immunitetu – nie jest na tę chwilę możliwe.
Polska procedura karna uznaje za niedopuszczalne ponowne zatrzymanie osoby podejrzanej na podstawie tych samych faktów i dowodów. Wątpliwości budzi też ponowne wnioskowanie o areszt, choć tu sprawa już nie jest taka oczywista.
Nie wydaje mi się, aby sam fakt posiadania takiej wiedzy, nawet przez dłuższy czas, był przeszkodą dla stosowania aresztu. Sprawy immunitetowe z natury rzeczy trwają długo i przyjęcie takiego założenia zawsze wykluczałoby stosowanie aresztu wobec osób, którym przysługuje immunitet. W każdej sytuacji sąd musi uwzględnić całość materiału dowodowego, w tym w zakresie zachowań, które mogą wskazywać na przyszłe utrudnianie postępowania, a następnie ocenić ten materiał pod kątem przesłanek stosowania takiego środka. Z drugiej strony zawsze upływ czasu, od kiedy podejrzany dowiedział się o materiałach śledztwa i nie podejmuje prób mataczenia, polepsza jego sytuację w kontekście zagrożenia tymczasowym aresztowaniem. Paradoksalnie może się okazać, że ten stan faktyczny zakończy się orzeczeniem ETPC, który może poruszyć oprócz kwestii immunitetowych także sprawę zasadności stosowania tymczasowego aresztowania w tym postępowaniu i wpłynąć na praktykę jego stosowania w Polsce. O to od dawna apeluje wiele środowisk, m.in. samorząd adwokacki i obrońcy praw człowieka, wskazując, że tymczasowe aresztowanie jest w Polsce stosowane zbyt często.
Niewątpliwie wiedza o materiale dowodowym zebranym w śledztwie zwiększa ryzyko ewentualnego bezprawnego wpływania na jego przebieg. Należy jednak pamiętać, że zasadniczo podejrzanemu i jego obrońcy przysługuje dostęp do akt, niezależnie od stosowania, bądź nie, środka zapobiegawczego. Oczywiście to prawo może zostać ograniczone z uwagi na potrzebę zabezpieczenia prawidłowego toku postępowania. ©℗