W odpowiedzi na pismo RPO resort sprawiedliwości przygotowuje zmiany w prawie zwiększające uprawnienia osób, które zostały zatrzymane, choć ostatecznie nie mają statusu podejrzanego.

Wystąpienie rzecznika praw obywatelskich miało związek z zatrzymaniem, a następnie zwolnieniem bez przedstawienia zarzutów osoby, której udostępniono akta sprawy. RPO zwrócił się do ministra sprawiedliwości o podjęcie działań legislacyjnych w tej kwestii. Według niego nowa regulacja powinna zapewniać osobie zatrzymanej nie tylko prawo dostępu do akt, lecz także prawo do złożenia zażalenia na odmowę dostępu do nich. Resort odpowiedział, że przygotował w tym zakresie propozycję zmian legislacyjnych.

Jak podnosi RPO, art. 156 kodeksu postępowania karnego stanowi, że jeżeli nie zachodzi potrzeba zabezpieczenia prawidłowego toku postępowania lub ochrony ważnego interesu państwa, w toku postępowania przygotowawczego stronom, obrońcom, pełnomocnikom i przedstawicielom ustawowym udostępnia się akta, umożliwia sporządzanie odpisów lub kopii oraz wydaje odpłatnie uwierzytelnione odpisy lub kopie. Problem w tym, że zatrzymany, któremu nie przedstawiono zarzutów, nie jest stroną postępowania, nie uzyskuje statusu podejrzanego, a zatem nie przysługuje mu dostęp do akt śledztwa czy dochodzenia.

Spóźnieni z implementacją

Z oceną RPO zgadza się dr Piotr Turek, prokurator Prokuratury Okręgowej w Krakowie. – Rzecznik praw obywatelskich ma rację, gdy stwierdza, że z przepisów k.p.k. nie wynika dla osoby zatrzymanej prawo dostępu do materiałów stanowiących podstawę jej zatrzymania, i to nawet wtedy, gdy ta osoba składa zażalenie na zasadność, legalność oraz prawidłowość zatrzymania – mówi nasz rozmówca i dodaje, że takie prawo uzyskuje dopiero osoba, której formalnie przedstawiono zarzut popełnienia przestępstwa.

Trochę inaczej na tę kwestię patrzy Łukasz Breguła, adwokat z kancelarii Chmielniak Adwokaci, w którego ocenie po wniesieniu zażalenia na zatrzymanie i po przekazaniu akt do sądu znajduje zastosowanie przepis umożliwiający udostępnienie akt osobom niebędącym stronami, obrońcami, pełnomocnikami ani przedstawicielami ustawowymi – za zgodą prezesa sądu, czyli na podstawie art. 156 par. 1 zdanie 2 k.p.k. – Nawet jednak wykorzystując takie rozwiązanie, osoba wnosząca zażalenie musiałaby je sporządzić bez znajomości akt i ewentualnie zmodyfikować je po zapoznaniu się z nimi – zastrzega adwokat.

Doktor Piotr Turek upatruje z kolei możliwości uzyskania dostępu do akt przez zatrzymanego w regulacjach regulacji unijnych, tj. art. 7 ust. 1 dyrektywy w sprawie prawa do informacji w postępowaniu karnym (patrz: grafika). Nasz rozmówca podnosi, że taka możliwość istnieje, jednak zaznacza, że w tym zakresie unijny akt prawny nie został do tej pory transponowany do prawa polskiego, choć dawno upłynął przewidziany na to termin (2 czerwca 2014 r.) – W wyroku Van Duyn vs. Home Office TSUE uznał, że w przypadku braku implementacji w terminie dyrektywa ma bezpośredni skutek w prawie krajowym – zauważa prokurator i dodaje, że dzieje się tak tylko wtedy, gdy przepisy unijne są bezwarunkowe oraz wystarczająco jasne i precyzyjne, a takim wymogom odpowiada właśnie przywołany art. 7 dyrektywy.

Konieczna zmiana prawa

Niezależnie od koncepcji przedstawionych przez naszych rozmówców RPO stoi na stanowisku, że należałoby dokonać zmian w polskiej procedurze karnej, wskazując, iż obecny stan prawny pozostaje w sprzeczności z konstytucją – m.in. z zagwarantowanym przez nią prawem do sądu (art. 41 ust. 2) czy z prawem do obrony (art. 42 ust 2). W tym ostatnim przypadku przywołuje orzecznictwo Sądu Najwyższego, zgodnie z którym już pierwsza czynność organów procesowych skierowana na ściganie określonej osoby czyni ją podmiotem prawa do obrony. W konsekwencji RPO uznaje, że jawne muszą być wszystkie materiały postępowania przygotowawczego, które uzasadniają zatrzymanie. Brak dostępu do akt zatrzymanego, któremu nie postawiono zarzutów, jest również niezgodny ze standardami strasburskimi oraz z przywołanym już art. 7 dyrektywy unijnej.

Nasi rozmówcy zgadzają się z RPO co do tego, że problem powinien zostać rozwiązany przez zmianę prawa. Jak mówi Piotr Turek, najprostszym sposobem byłoby odpowiednie stosowanie do osób zatrzymanych art. 156 par. 5a k.p.k., regulującego dostęp do akt podejrzanych, wobec których wnioskuje się o tymczasowe aresztowanie lub o jego przedłużenie. Prokurator dostrzega też możliwość skorzystania z wzorców obcych, np. dzięki utworzeniu przepisu wzorowanego na kodeksie francuskim, który enumeratywnie określa dokumenty podlegające udostępnieniu osobie zatrzymanej.

– Wprowadzenie dostępu zatrzymanego do akt sprawy mogłoby nastąpić albo przez zmianę definicji stron postępowania, albo przez rozszerzenie katalogu osób, którym taki dostęp przysługuje – podsuwa z kolei Łukasz Breguła i dodaje, że ten dostęp zapewne należałoby ograniczyć do części zawierającej dowody stanowiące podstawę zatrzymania, np. z wyłączeniem odnośnie do świadków, co do których przemawiają za tym kwestie bezpieczeństwa. – Można by także rozważyć inne ograniczenia, jak brak możliwości sporządzania fotokopii – sugeruje.

Mecenas Breguła wskazuje, że wprowadzenie przepisu przewidującego dostęp do akt dla zatrzymanego mogłoby ograniczyć niezasadne zatrzymania, gdyż organ dokonujący tej czynności miałby świadomość konieczności udokumentowania jego podstaw procesowych oraz ryzyka ujawnienia przynajmniej części materiału dowodowego osobom trzecim. – Wydaje się, że wprowadzenie ograniczonego dostępu do akt nie wypaczyłoby postępowania karnego i nadmiernie nie zagroziłoby jego niejawnemu charakterowi, a z jednocześnie wprowadziłoby jakościową zmianę w podejściu do faktycznego pozbawiania wolności osób niebędących podejrzanymi – podsumowuje.©℗