Samo uregulowanie kryteriów delegowania sędziów nie zagwarantuje, że decyzje ministra sprawiedliwości podejmowane w tym zakresie będą rzetelne, a brak obowiązku informowania o zamiarze delegowania w Biuletynie Informacji Publicznej spowoduje, że procedura pozostanie nietransparentna. To tylko niektóre z uwag, które zostały zgłoszone do projektu zmian w prawie o ustroju sądów powszechnych.

Projekt autorstwa resortu sprawiedliwości przewiduje, że delegowanie sędziego do orzekania w innym sądzie będzie możliwe, gdy będą za tym przemawiać potrzeby tego sądu. Minister, podejmując decyzję o delegacji, ma brać pod uwagę liczbę i rodzaj spraw wpływających do danej jednostki, stopień opanowania w niej napływu oraz średnią wielkość referatu sędziego lub asesora sądowego w niej orzekającego. Mimo to, zdaniem niektórych podmiotów, które wzięły udział w procesie opiniowania projektu, procedura delegacji nadal będzie miała charakter dyskrecjonalny – po wejściu w życie nowych zasad minister, tak jak się dzieje dziś, dalej będzie decydował z urzędu o tym, jaki sędzia trafi do jakiego sądu. A zainteresowani wciąż nie będą mogli zgłosić w sposób oficjalny swojej kandydatury do delegacji. „Jak wiadomo z dotychczasowej praktyki, wiąże się z tym ryzyko faworyzowania określonych sędziów przez ministra sprawiedliwości przy delegowaniu ich do sądów wyższej instancji, a zarazem pomijania innych sędziów” – ostrzega rzecznik praw obywatelskich. I dodaje, że gwarancją rzetelności tego typu decyzji byłoby dopiero poddanie ich kontroli sądowej, czego projekt nie przewiduje.

Inny pomysł na rozwiązanie tego problemu ma prezes Sądu Okręgowego w Krakowie. Jego zdaniem projekt powinien zostać uzupełniony o rozwiązania, zgodnie z którymi MS byłby zobowiązany do zamieszczania obwieszczenia w BIP o zamiarze delegowania wraz z terminem zgłaszania kandydatów. Bez takiej zmiany, pisze prezes krakowskiego sądu, nie będzie możliwy wybór najlepszego kandydata. Projekt przewiduje, że w BIP minister będzie zamieszczał informację o dokonanej delegacji wraz z uzasadnieniem. Jednak prezes SO w Krakowie uważa, że będzie to narzędzie spóźnione i niepełne.

Profesor Marcin Wiącek zwraca dodatkowo uwagę na brak przesłanek do odwołania sędziego z delegacji. Dlatego jest zdania, że propozycje resortu nie gwarantują, że takie odwołanie będzie oparte na precyzyjnych i sprawiedliwych podstawach. Rozważenie uzupełnienia projektu o przesłanki odwołania z delegacji zaleca również dr Katarzyna Grzelak-Bach, koordynator oceny skutków regulacji. Jak zauważa, autorzy projektu w ocenie skutków regulacji piszą, że takie odwołanie będzie następowało „w szczególnych przypadkach zaistnienia okoliczności po stronie delegowanego sędziego stojących na przeszkodzie kontynuowaniu delegowania”. Problem w tym, że nie znajduje to odzwierciedlenia w projektowanych przepisach. Nie można więc przyjąć, że będzie to rzeczywista przyczyna tego typu decyzji MS.

Opiniujący wskazują również, że projekt nie przewiduje ścieżki odwoławczej od decyzji MS o odwołaniu sędziego z delegacji. Tymczasem taki wymóg wynika z wyroku Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, w którym stwierdzono, że obecny system delegacji sędziów narusza europejskie standardy (połączone sprawy od C-748/19 do C-754/19). „Aktualnie decyzje o odwołaniu z delegacji bywają kontestowane przez sędziów w drodze pozwów o ochronę dóbr osobistych oraz wniosków o zabezpieczenie, co trudno jednak uznać za optymalny model ścieżki odwoławczej w przypadku zagadnienia publicznoprawnego” – zauważa prof. Marcin Wiącek.©℗