Rząd tylko pozornie wykona wyrok TSUE dotyczący przepisów pozwalających wstrzymać orzeczenie zarządzające wydanie dziecka – twierdzą eksperci.

Prawomocne orzeczenia sądów oparte na konwencji haskiej, a dotyczące wydania dziecka za granicę, nadal będą wstrzymywane na żądanie prokuratora generalnego, rzecznika praw dziecka lub rzecznika praw obywatelskich – wynika z zapowiedzi przygotowywanych przez resort sprawiedliwości zmian w kodeksie postępowania cywilnego. Mają być one wykonaniem wyroku Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej z 16 lutego 2023 r. (sprawa C-638/22 PPU). Zapytani przez nas prawnicy wskazują, że zapowiadane rozwiązania nie zlikwidują najpoważniejszych zastrzeżeń, jakie Luksemburg sformułował wobec polskiej procedury.

– Nasz projekt stanowi wykonanie wyroku TSUE. Wprowadza konieczność uzasadniania żądania wstrzymania wykonania orzeczenia, a tego właśnie oczekuje od nas trybunał. To zlikwiduje zarzut mówiący o automatyzmie w stosowaniu tej instytucji – odpowiada na te zastrzeżenia minister Michał Wójcik, członek Rady Ministrów odpowiedzialny za opracowanie projektu.

Kolejność nieprzypadkowa

Kością niezgody między TSUE a polskim rządem jest nowelizacja k.p.c. z 2022 r. (Dz.U. z 2022 r. poz. 1098). Wprowadziła ona art. 3881, zgodnie z którym na żądanie prokuratora generalnego, rzecznika praw dziecka lub rzecznika praw obywatelskich wstrzymuje się z mocy prawa wykonanie orzeczenia sądu II instancji w przedmiocie odebrania osoby podlegającej władzy rodzicielskiej lub pozostającej pod opieką. Chodzi tutaj o postanowienia wydane na podstawie konwencji haskiej, których wykonanie jest wstrzymywane na okres dwóch miesięcy. Dodatkowo, jeżeli któryś z wymienionych organów wniesie skargę kasacyjną, okres ten wydłuża się do czasu ukończenia postępowania przed Sądem Najwyższym.

Problem w tym, że TSUE uznał te przepisy za sprzeczne z prawem UE, które wymaga, aby tego typu sprawy były rozpatrywane szybko i skutecznie.

ikona lupy />
Co mówi przepis / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe

TSUE sformułował trzy konkretne zarzuty wobec naszych regulacji. Po pierwsze, wskazał, że przyznano uprawnienia do wstrzymania wykonania prawomocnego orzeczenia w sprawach haskich organom niebędącym sądem. Po drugie, tego typu żądanie nie podlega jakiejkolwiek kontroli sądowej. I na końcu – nie ma nawet obowiązku jego uzasadniania.

– Kolejność przywołania wskazanych zarzutów nie jest przypadkowa – odzwierciedla ich wagę dla oceny zgodności przepisów krajowych z konwencją haską oraz prawem unijnym – zauważa Maciej Bieszczad, radca prawny. Prowadził on wspólnie z adwokat Izabelą Antkowiak sprawę, na kanwie której Sąd Apelacyjny w Warszawie zadał pytanie prejudycjalne TSUE, które zaowocowało wyrokiem kwestionującym polskie przepisy.

Najmniej istotny element

Problem w tym, że polski rząd planuje wykonać orzeczenie Luksemburga jedynie w zakresie odnoszącym się do braku uzasadnienia żądania. A to zdaniem mec. Macieja Bieszczada świadczy o tym, że projektodawca zamierza wykonać wyrok TSUE w sposób pozorny oraz rozwiązać wyłącznie ten problem, który w przypadku rozpatrywania go w oderwaniu od pozostałych zarzutów TSUE jest najmniej istotny.

– Kluczowe normy wynikające z uchwalonych i obowiązujących przepisów, które ingerują w trójpodział władzy oraz w gwarantowane konstytucyjnie i konwencyjnie prawo do sądu, mają pozostać niezmienione – zauważa radca prawny. Jak bowiem tłumaczy, wstrzymanie wykonania prawomocnego orzeczenia uzależnione będzie w dalszym ciągu od decyzji organu władzy publicznej niebędącego sądem, co więcej – organu będącego stroną postępowania i mającego interes procesowy w obaleniu orzeczenia w postępowaniu kasacyjnym. Organy władzy wykonawczej będą więc nadal uprawnione do kształtowania na bliżej nieokreślony czas sytuacji prawnej jednostki, rozstrzygniętej już prawomocnym, i przez to korzystającym z domniemania prawidłowości, orzeczeniem.

– Nierównomierność przysługujących uczestnikom postępowania środków prawnych jest w tym przypadku rażąca – podkreśla mec. Bieszczad.

Sądy powinny odmawiać

Projektodawca stwierdza wprost, że uwzględnienie wszystkich zastrzeżeń sformułowanych w wyroku TSUE byłoby sprzeczne z celem noweli z 2022 r. i niezasadne z punktu widzenia realizacji głównej intencji, jaka przyświecała ustawodawcy.

– To powodowałoby, że art. 3881 k.p.c. straciłby w ogóle sens i stałby się jedynie pozornym narzędziem przeciwdziałania naruszeniom dobra dziecka w sprawach haskich – uważa minister Wójcik.

Tłumaczenie to nie przekonuje Izabeli Antkowiak, adwokat, która występowała na etapie postępowania prejudycjalnego wspólnie z mec. Bieszczadem.

– Podkreślić trzeba, że argumenty za przedstawionym zakresem zmian są w dużej mierze powtórzeniem tych użytych w uzasadnieniu projektu ustawy z 2022 r. TSUE nie przyjął ich jako usprawiedliwiających wprowadzenie i funkcjonowanie w polskim porządku prawnym kwestionowanych przepisów – zauważa mec. Antkowiak. Dlatego też jej zdaniem projekt w proponowanym kształcie nie stanowi wykonania wyroku TSUE.

– Sądy powszechne w sprawach, w których zostanie złożone żądanie na podstawie znowelizowanego art. 3881 k.p.c., powinny odmówić zastosowania tego przepisu. W konsekwencji pisma procesowe uprawnionych podmiotów zawierające żądanie wstrzymania prawomocnego orzeczenia w sprawie haskiej powinny być traktowane i rozpatrywane przez sądy orzekające w sprawach haskich jak wnioski w trybie art. 388 k.p.c. – tłumaczy Izabela Antkowiak (patrz: grafika). Oznacza to, że uczestnicy postępowań z jednej strony będą mogli domagać się oddalania wniosków (żądań) o wstrzymanie wykonalności prawomocnych postanowień składanych z powołaniem się na art. 3881 k.p.c, a z drugiej strony, stwierdzania przez sąd powszechny wykonalności prawomocnych postanowień z powołaniem się na wyrok TSUE w sprawie o sygn. akt C-638/22 PPU (po złożeniu przez nich wniosku o stwierdzenie wykonalności prawomocnego postanowienia), pomimo zgłoszenia przez uprawnione organy żądania wstrzymania wykonania prawomocnego orzeczenia z mocy prawa w trybie art. 3881 k.p.c.©℗